piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 7.

Ziewając, przetarłam zaspane oczy. Za oknem było już jasno. Siedziałam przy sofie. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Niall wciąż był w tym samym miejscu. Nagle, jakby poczuł na sobie moje spojrzenie, obudził się. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się uśmiech. Na jego widok nie sposób się nie cieszyć.


Nie wiem jakim cudem, ale już przyzwyczaiłam się do jego obecności. Spotkaliśmy się zaledwie dwa razy, a ja już czułam się przy nim niezwykle swobodnie. Nagle Niall gwałtownie się podniósł. Wyglądał na zaskoczonego. Najwidoczniej, nie miał zielonego pojęcia gdzie jest i jak się tu dostał. Wytrzeszczył na mnie oczy. Kompletnie nie wiedziałam co robić. Wstałam i stanęłam na przeciwko niego. Otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale szybko się wycofał. Podrapał się po głowie. Przyglądałam się mu z zapartym tchem. Czekałam, aż coś powie. Niestety nic takiego nie nastąpiło, a cała ta sytuacja stała się strasznie niezręczna. Co ja sobie wyobrażałam? Po raz kolejny zrobiłam z siebie idiotkę...
- Przepraszam - wykrztusił w końcu.
- Z-za co?
- Przyszedłem tu i nawet nic nie pamiętam z poprzedniej nocy...
- Nic się nie stało! - zaczęłam machać rękami jak wariatka. - Nawet nic nie mówiłeś. Po prostu zasnąłeś.
- Lepiej już pójdę...
Chciałam go zatrzymać, ale stałam jak słup soli. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Jedynie patrzyłam na niego jak odchodzi. Zerknął w lewą stronę i zobaczył regał z książkami. Przypomniałam sobie, że stoją tam książki o One Direction i poczułam jak na twarzy pojawiają mi się rumieńce. Potem popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. Z zażenowania opuściłam głowę. Czy może być gorzej? Odkaszlnął, po czym wyszedł. Gdy tylko zamknęły się za nim drzwi, odzyskałam panowanie nad ciałem. Krzycząc, zaczęłam biegać po mieszkaniu. Słysząc moje piski, zaspana Olivia wyszła ze swojego pokoju. Przecierając oczy zapytała:
- Co ty, do diabła, robisz?
- Ośmieszyłam się!
Momentalnie wybuchłam płaczem. Zupełnie straciłam nad sobą kontrolę. Nigdy wcześniej nie czułam się tak okropnie jak tego dnia. Kiedy już myślałam, że moje marzenia się spełnią, wszystko zostało zniszczone. Sama nie wiedziałam, co się takiego stało. Zaraz. Co tu się wydarzyło? Stanęłam jak wryta, zakrywając sobie usta dłonią. Dotarło do mnie, że Niall Horan właśnie wyszedł z mojego domu. Chyba kompletnie mi odbiło. Takie rzeczy nikomu się nie przytrafiają! Zaczęłam się rozglądać, jakbym szukała ukrytej kamery. Nie znalazłam żadnego haczyka, więc znowu zaczęłam skakać jak opętana. Olivia przyglądała mi się zmęczonymi oczami. Chwilę później położyła mi dłoń na ramieniu. W tym jednym momencie uleciały ze mnie wszelkie emocje.
- Tak długo byłaś spokojna, że wreszcie zwariowałaś - powiedziała spokojnym głosem.
- Chcę spać...
Wlepiłam wzrok w swoje stopy i powłócząc nogami podeszłam do kanapy. Położyłam się na niej i okryłam kocem po uszy. Wtem do moich nozdrzy doszedł cudowny zapach. Tak właśnie pachniał mój idol. Po moich policzkach poleciały kolejne strumienie łez. Nie miałam już na nic ochoty. Zwinęłam się w kłębek, odgradzając się od świata. Miałam zamiar leżeć tak cały dzień.

*oczami Nialla*
Otworzyłem oczy i zobaczyłem uśmiechniętą dziewczynę. Przez chwilę kojarzyłem fakty. Była to dziewczyna, którą poznałem w klubie. Automatycznie zerwałem się na równe nogi. Emily także wstała i popatrzyła na mnie zdezorientowana. Poczułem się skrępowany. Kompletnie nie wiedziałem co zrobić. Przeprosiłem ją, po czym szybko chciałem wyjść. Kątem oka, na regale zobaczyłem różowy grzbiet książki. Rozpoznałem w nim Gdzie jesteśmy. Zaskoczyło mnie to. Wcześniej Emily nie wspominała nic o naszym zespole. Posłałem jej pytające spojrzenie, a potem wyszedłem. Gdy tylko znalazłem się na świeżym powietrzu, poczułem ulgę. Koniec upokarzania się. Czy za każdym razem musiałem robić z siebie dziwaka przed fajną dziewczyną? To zaczynało się robić na prawdę męczące. Kierując się w stronę domu, rozmyślałem w jaki sposób mogę jej się zrekompensować. Nagle przypomniałem sobie o zbliżającym się koncercie. Czy to będzie dziwne jeśli dam jej bilet? Może po tym wszystkim już wcale nie chce mnie oglądać? Sam już nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.

*Emily*
Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do kuchni. Położyłam na stole torby z zakupami. Nagle usłyszałam ogłuszający pisk. Odwróciłam się i zobaczyłam Olivię, podskakującą w miejscu. Zaczęła machać mi czymś przed twarzą. Robiła to tak szybko, że za nic nie mogłam zauważyć co to jest. Złapałam ją za nadgarstek. Wtem zobaczyłam dwie podłużne karteczki z dużym napisem "One Direction". W tych świstkach rozpoznałam bilety na koncert naszego ulubionego zespołu. Z wrażenia odebrało mi mowę. Wytrzeszczyłam oczy na przyjaciółkę. Ta w odpowiedzi wyszczerzyła zęby, po czym zaczęła skakać wokół mnie.
- Skąd ty to masz? - zapytałam w końcu.
- Twój ukochany przyniósł, kiedy poszłaś na zakupy - odpowiedziała.
- Nie wierzę.
Na prawdę nie mogłam w to uwierzyć. Dlaczego on to zrobił? W głowie miałam mnóstwo pytań, a nie wiedziałam kiedy mogę dostać na nie odpowiedź. Oczywiste było, że pójdziemy na koncert, ale żeby złapać Nialla musiałabym się bardzo postarać. To na pewno nie łatwe zadanie, ale postanowiłam spróbować. Nie miałam już nic do stracenia. W końcu się uśmiechnęłam. Napłynęła mnie ogromna fala motywacji.
Każdego dnia, aż do koncertu, nastawiałam się pozytywnie. Postanowiłam, że odnajdę tam Nialla i postaram się z nim porozmawiać. Zostało już tylko kilka godzin. Przygotowywałam się razem z Olivią. Przyjaciółka także codziennie mnie motywowała. Z domu wyszłam pewnym krokiem. Dobrze wiedziałam czego chcę i po co tak na prawdę tam idę. Odrzuciłam od siebie wszystkie zmartwienia i wątpliwości. Nie mogłam się dłużej wahać. Gdy tylko doszłyśmy pod arenę, ruszyłyśmy w stronę wejścia. Nagle zza rogu ujrzałam znajomą postać. Widok Nialla świadczył o tym, że warto wierzyć w swoje marzenia. Teraz mogło być tylko lepiej. Pociągnęłam za sobą przyjaciółkę.
- Hej - przywitał mnie Niall, uśmiechając się.
Odwzajemniłam uśmiech. W jednej chwili wymazałam z umysłu wspomnienie naszego ostatniego spotkania, które było dość krępujące. Chłopak chwycił moją dłoń i weszliśmy na arenę. Jego dotyk sprawiał, że serce zaczynało bić szybciej. Olivia wyrwała się z mojego uścisku, ale wciąż szła za nami. Odwróciłam głowę, żeby na nią spojrzeć. Ta tylko posłała mi uśmiech. Szliśmy przez długi korytarz. Nie miałam zielonego pojęcia dokąd idę. Nagle na przeciwko nas wyszedł Harry. Zerknęłam w stronę przyjaciółki, w celu zobaczenia jej reakcji. Dziewczyna stanęła nieruchomo, wpatrując się w Harry'ego. Chciałam zawrócić i ją przytrzymać, bo bałam się, że zaraz upadnie. Niestety nie miałam takiej możliwości, bo Niall cały czas ciągnął mnie za sobą. Po chwili straciłam z oczu Olivię. Prosiłam w duchu, żeby tam nie zemdlała. Wtem zobaczyłam, że jestem w pokoju, w którym są także Zayn, Liam i Louis. To jakieś szaleństwo. Każdy z nich szykował się do wyjścia na scenę. Potem wszystko działo się zdecydowanie za szybko. Nawet nie wiedziałam kiedy znalazłam się tuż pod sceną. Po pewnym czasie dołączyła do mnie przyjaciółka. Miała całą czerwoną twarz i ledwo się trzymała na nogach. Odruchowo chwyciłam ją za ramiona. Wzrok miała wlepiony w przestrzeń. Zaczęłam machać jej dłonią przed twarzą.
- Zakochałam się - powiedziała w końcu, wciąż patrząc się w dal.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
a tym samym mnie motywujesz

Liebster Award

Wchodzę sobie na bloga, wszystko tak jak wcześniej, a tu nagle jakaś nominacja :o
Szok, bo nie wiedziałam kompletnie o co z tym wszystkim chodzi! Na szczęście już się dowiedziałam.

Zostałam nominowana przez I am Dreamer. z bloga: http://i-am-lost-without-you.blogspot.com/
Serdecznie dziękuję:*

Czas odpowiedzieć na pytania.
1. Co cię motywuje?
Duuużo rzeczy mnie motywuje! Przede wszystkim każdy dzień jest dla mnie motywacją. Fakt, że rano mogę wstać z łóżka, daje mi wielką siłę.
2. Masz osobę, której możesz powiedzieć wszystko?
Tak, jest taka cudowna osoba, którą kocham ponad wszystko.
3. Ulubieniec z 1D?
Nie znoszę tego pytania, na prawdę... Tak bardzo nie lubię się określać. Nigdy nie wybiorę ulubieńca. Każdy z nich ma w sobie coś co kocham.
4. Ulubiona piosenka?
Przecież to tak jak wybrać ulubione dziecko! Jest masa piosenek, które uwielbiam i niemożliwe jest wybranie jednej.
5. Co szukasz w chłopakach?
Ja niczego nie szukam. Jeśli się dobrze rozumiemy i mamy podobne poglądy, czy wspólne tematy to jest dla mnie wystarczające.
6. Opisz siebie w kilku słowach.
Lojalna, wrażliwa, zawzięta, kreatywna, szczęśliwa.
7. Czy boisz się czegoś?
Pająków i dużych wysokości.
8. Co jest twoim marzeniem?
Mam strasznie dużo marzeń! Jednym z nich jest spotkanie One Direction, oczywiście:)
9. Masz jakieś swoje motto, którym się kierujesz?
Uwierz, a otrzymasz wszystko czego pragniesz.
10. Co pierwsze zauważasz przy nowej znajomości?
Gestykulacja, wyraz twarzy i sposób mówienia.
11. Jaki był twój najdziwniejszy sen?
Miałam kilka dziwnych snów, których teraz dokładnie nie pamiętam, ale najdziwniejsze są te, które śniły mi się dwukrotnie.

Blogi, które nominuję:
1. http://thebigbang-fanfiction.blogspot.com/
2. http://black--is--beauty.blogspot.com/
3. http://lietomefanfic.blogspot.com/
4. http://opowiadania-o-1-d.blogspot.com/
5. http://alone-fanfiction.blogspot.com/
6. http://dwie-fikcyjne.blogspot.com/
7. http://whatever-fanfic.blogspot.com/
8. http://deception-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/
9. http://imagineworldwithonedirection.blogspot.com/
10. http://onedicectionforever.blogspot.com/
11. http://owszystkimioniczym-1.blogspot.com/

Pytania:
1. Gdybyś mogła jeść jedno danie do końca życia to co by to było?
2. W jakim jednym miejscu na świecie chciałabyś się teraz znaleźć?
3. Dzięki czemu się uśmiechasz?
4. Co sprawia ci największą przyjemność?
5. Byłabyś w stanie popełnić samobójstwo?
6. Co myślisz o osobach, które się tną?
7. Czym dla ciebie jest życie?
8. Jak rozumiesz słowo "miłość"?
9. Jest osoba, która cię inspiruje?
10. Co jest twoją największą zaletą?
11. O spotkaniu jakiej sławnej osoby marzysz?

wtorek, 28 stycznia 2014

Rozdział 6.

Siedziałam na kanapie, trzymając w dłoniach kubek z herbatą. Wpatrywałam się w widok za oknem. Widziałam jedynie kamienicę i kawałek błękitnego nieba. Po chwili obok mnie usiadła Olivia. Włączyła telewizor, przełączając kolejne programy. Zatrzymała na kanale muzycznym i tępo patrzyła się w ekran. Powieki zaczęły jej opadać.
- Nie wyspałaś się? - zagadałam.
- Czuję się okropnie... - odparła.
- Może powinnaś jeszcze poleżeć?
- Nie mam ochoty. Bardzo źle ze mną było? Nawet nie pamiętam kiedy przyszłyśmy do domu.
- Co do naszego wczorajszego powrotu... - chciałam opowiedzieć jej o Niallu. - Ktoś musiał mi pomóc cię przyprowadzić?
- Co?! - wybuchła. - Nie wierzę... Ale mi głupio.
- Gdybyś się tak nie uchlała to do naszego domu nigdy nie przyszedłby... Niall Horan!
- Przestań żartować. Wiem, że źle zrobiłam, ale to już się nie powtórzy. Wiesz, że nie jestem jakimś pijakiem.
- Nie, ja mówię poważnie! To on pomógł mi cię zaciągnąć do domu.
Popatrzyła na mnie zdezorientowanym wzrokiem. Pokręciłam twierdząco głową, żeby zrozumiała. Nie musiałam jej dłużej przekonywać, że mówię prawdę. Otworzyła usta ze zdziwienia. Opowiedziałam wszystko co się wydarzyło ostatniej nocy. Olivia przysłuchiwała się moim słowom z szeroko otwartymi oczami. Poczułam się jakbym opowiadała bajkę albo streszczenie filmu. Wszystko to brzmiało tak nierealnie, że ledwo sama w to wierzyłam. Przez chwilę zastanawiałam się czy przypadkiem sobie tego nie wymyśliłam. Wszelkie wątpliwości rozwiało wspomnienie o jego zapachu, uśmiechu i rumieńcach na twarzy. To było prawdziwe! Wreszcie los się do mnie uśmiechnął. Ta myśl dawała mi wielką siłę. Zaczęłam wierzyć w swoje szczęście.
Popołudnie spędziłyśmy przed telewizorem, przez co kompletnie zapomniałam o jedzeniu. Gdy poczułam głód, poszłam do kuchni. Zajrzałam do lodówki. Na ten widok opadły mi ręce. Znajdował się tam jedynie keczup. Nie odwlekając, zabrałam się do sporządzania listy zakupów. W między czasie ułożyłam w głowie jadłospis na cały tydzień. Po wypisaniu wszystkich potrzebnych produktów, chwyciłam Olivię za rękę i siłą wywlokłam ją z domu. Zaszłyśmy do sklepu znajdującego się przy tej samej ulicy, co nasze mieszkanie. Szybko kupiłyśmy rzeczy z listy i wróciłyśmy do domu. Olivia od razu wróciła na swoje miejsce na kanapie. Przewróciłam oczami, po czym zabrałam się do rozpakowywania zakupów. Kiedy już wszystko znajdywało się na swoim miejscu, postanowiłam zrobić coś do jedzenia. Ssanie w żołądku narastało. Gdy zjadłam obiad, usiadłam na kanapie obok przyjaciółki. Wreszcie mogłam odpocząć. W telewizji leciała jakaś komedia. Oglądałyśmy, nie mając nic innego do roboty.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Popatrzyłam jednoznacznie na Olivię. Nie wyglądała jakby chciała otworzyć, więc westchnęłam i zwlekłam się z kanapy. Powłócząc nogami, podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam, mało się nie przewróciłam. O framugę opierał się Niall. Spoglądał na mnie nieobecnym spojrzeniem. Przetarłam oczy z niedowierzania. Zastanawiałam się czy to aby nie jakiś głupi żart. Ku mojemu zaskoczeniu, chłopak upadł na kolana. Odruchowo wyciągnęłam ręce w jego stronę. Złapałam go w pasie, pomagając mu wstać. Kiedy tylko znalazłam się bliżej, poczułam mocną woń alkoholu. To żart? Bez zastanowienia, zawlokłam go do środka. Wcale mi się nie opierał.
- Livi! - syknęłam. - Złaź stamtąd.
Przyjaciółka, słysząc moje polecenie, odwróciła głowę. Widząc kogo prowadzę, wydała z siebie krótki pisk, po czym zakryła usta dłonią. Po chwili posłusznie zeszła z kanapy. Na jej miejsce ułożyłam Nialla. Ten natychmiast się położył i zamknął oczy. Stanęłam nad nim i położyłam ręce na biodrach. Nagle poczułam przypływ gorąca. Zakręciło mi się w głowie, więc złapałam Olivię za ramię. Ta wytrzeszczyła na mnie oczy.
- Chyba sobie ze mnie żartujesz! - pisnęła.
- Sama nie wiem o co chodzi - odparłam.
- On jest prawdziwy - powiedziała rozmarzonym głosem.
Uklękła przy nim, wyciągając rękę. Cała się trzęsła. Delikatnie, opuszkiem palca, musnęła jego policzek. Po tym odskoczyła od niego jak oparzona. Popatrzyła na mnie, a w oczach miała łzy. Uśmiechnęłam się do niej pocieszająco. Sama nie mogłam zrozumieć, dlaczego ja tak nie zareagowałam. Nigdy nie spodziewałam się, że mogę znaleźć się w takiej sytuacji, a przy tym zachować taki spokój! Niespodziewanie, Niall kichnął, nie przerywając snu. Mimowolnie zaśmiałam się pod nosem. Wyglądał jak mały kotek. Po chwili Olivia położyła mi głowę na ramieniu. Wciąż drżała. Objęłam ją ramieniem, gładząc dłonią jej włosy. Wtem dziewczyna wybuchła płaczem.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
tym samym mnie motywujesz

piątek, 24 stycznia 2014

Rozdział 5.

Przede mną siedział nie kto inny, tylko Niall Horan. Zalała mnie fala gorąca i zakręciło mi się w głowie. Myślałam, że za chwilę zemdleję. Za nic nie mogłam uwierzyć w to co się właśnie stało. Momentalnie w mojej głowie narodziło się tysiące pytań. Zachowywać się jak fanka, a może udawać, że nie mam pojęcia kim jest? Próbując być naturalna, usiadłam obok niego.
- Chętnie - odpowiedziałam, uśmiechając się.
Zamówił dla mnie drinka, a ja korzystałam z okazji i przyjrzałam mu się uważniej. Na policzkach miał już rumieńce od alkoholu, a jasne włosy postawione do góry. Ubrany był w białą koszulkę i czarne spodnie. Wyglądał tak zwyczajnie, a jednocześnie niesamowicie. Nagle spojrzał na mnie. Szybko odwróciłam wzrok na barmana, żeby nie pomyślał, że się gapiłam. Pewnie i tak to zauważył...
- Jestem Niall - powiedział w końcu.
Myślałam, że za chwilę zwariuję. Mój największy idol właśnie mi się przedstawił. Lekko uszczypnęłam się w ramię, sprawdzając czy to przypadkiem nie sen. Wciąż nie mogłam uwierzyć! Siedziałam tuż obok niego! Szaleństwo.
- Emily - odparłam. - Wiem kim jesteś. Jak mogłabym nie wiedzieć...
- Poważnie? W takim razie to bardzo miłe, bo nie zachowujesz się jak wariatka.
- A inni się zachowują?
- Jeśli chcą mi oderwać ucho to chyba podchodzi pod wariactwo - zaśmiał się.
W tej chwili przeniosłam się do innego świata. Do świata, w którym byłam tylko ja i on. Pytał mnie o wiele rzeczy, a ja odpowiadałam jakbym wypiła eliksir prawdy. Wyglądało na to, że miał bardzo dobry humor, bo żarty się go trzymały. Opowiadał bardzo zabawne historie. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nagle do szarej rzeczywistości sprowadził mnie ktoś, kto szarpnął mnie za ramię. Poczułam przypływ złości i odwróciłam się. Zobaczyłam Olivię. Od razu oprzytomniałam. Dziewczyna ledwo stała na nogach. Złapałam ją w pasie i przytrzymałam.
- Chyba nieźle zabalowała - wtrącił Niall.
- Na to wygląda... Zabiorę ją do domu.
Wstałam i zarzuciłam sobie jej rękę na moją szyję. Próbowałam ją trzymać, ale stawiała niesamowity opór. Zacisnęłam zęby ze złości. Ale nie wkopała...
- Pomogę ci - powiedział pospiesznie chłopak i złapał Olivię z drugiej strony.
Co chwilę mnie czymś zadziwiał. Wcale go nie prosiłam o pomoc, ale nie byłam w stanie mu odmówić. Czułam upokorzenie, wyprowadzając pijaną koleżankę z klubu. Liczyłam na to, że obejdzie się bez takich akcji... Ale postanowiłam zapomnieć o tym, bo gdybyśmy tam nie poszły to wciąż nie znałabym Nialla! Momentalnie się rozpromieniłam. Nie będę jej tego rozpamiętywać. Wręcz przeciwnie, rano jej podziękuję.
W końcu doszliśmy do domu. Przekraczając próg naszego mieszkania, dręczyła mnie myśl, że Niall Horan z One Direction tu jest. Sama się sobie dziwiłam, że zachowywałam przy nim taki spokój. Położyłam Olivię w jej łóżku. Przyszedł czas, aby go pożegnać... Nie mogłam mu zaproponować, żeby został. Wyszłabym na kompletną idiotkę. Zaśmiałam się pod nosem. O czym ja w ogóle myślę?
- Dziękuję za pomoc - powiedziałam. - I całą resztę.
- Nie ma sprawy - wyszczerzył zęby. - Dobranoc.
Po tych słowach wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi, po czym osunęłam się na podłogę. Nadal nie do mojej świadomości nie dochodziło, że on tu był. Kompletnie zapomniałam o tym, że serce waliło mi jak szalone. Podpierając się ściany, wstałam powoli. Poszłam wziąć prysznic, a później położyłam się w łóżku. Patrzyłam w sufit. Od nacisku tylu emocji nie było mowy o śnie. Po chwili zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się do siebie. Wreszcie mi się udało. Po tylu nieudanych próbach, w końcu go spotkałam. Może właśnie o to chodziło? Tak długo na to czekałam, że los postanowił mi się odwdzięczyć?

wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 4.

Na podłodze w moim pokoju stało kilka pudeł. Na biurku ułożyłam wszystkie moje aparaty. Każdy starannie zapakowałam. Nie chciałam, żeby którykolwiek się uszkodził. Co chwilę zaglądałam do pakunków. Zaczęłam się denerwować. Biegałam po całym domu, trzymając się za głowę.
- Em, co się stało? - zaczepił mnie tata.
- Nie mogę się skupić - odpowiedziałam. - Boję się, że czegoś zapomnę.
- Przecież masz wszystko spakowane od kilku dni.
Przewróciłam oczami i odeszłam, ignorując go. Został mi jeden dzień do przeprowadzki, a ja jeszcze nie byłam gotowa. Usiadłam na łóżku, ogarniając wzrokiem sypialnię. Wydawała się być taka pusta... Nie mogłam uwierzyć, że opuszczam dom. Chwyciłam telefon i wybrałam numer Olivii.
- Hej, Livi.
- Cześć, słońce. Jak się masz?
- Coraz bardziej się stresuję. Przyjedziesz jutro po mnie?
- Jasne, będę rano.
Odłożyłam słuchawkę, po czym położyłam się. Odetchnęłam ciężko, żeby po chwili wstać i pójść do łazienki. Po wieczornej toalecie, zeszłam na dół. Rodzice siedzieli w kuchni przy stole.
- Dobranoc - rzuciłam, stojąc u progu drzwi.
- Dobranoc skarbie - powiedziała mama.
Zawlokłam się na górę, chcąc jak najszybciej iść spać. Zakryłam się kołdrą po uszy. Wyczuwałam nieprzespaną noc. Zacisnęłam mocno powieki, licząc na sen. Starałam się odrzucić od siebie wszystkie myśli, które mnie męczyły. Na szczęście udało mi się uspokoić, aż w końcu zasnęłam.
Z samego rana zerwałam się z łóżka. Ubrałam się szybko w strój, który przygotowałam wczoraj. Zjadłam śniadanie i już byłam gotowa wyjścia. Niestety Olivii jeszcze nie było, więc mogłam pożegnać się z rodzicami. Mamę udało mi się złapać w ostatniej chwili, gdyż wychodziła do pracy. Uściskałam ich, czując jak łzy napływają mi do oczu. Wiedziałam, że mogę ich odwiedzić w każdej chwili, ale mimo wszystko, rozkleiłam się. Czas nauczyć się samej robić śniadanie... Nagle usłyszałam trąbienie. Wyszłam przed dom i zobaczyłam samochód dostawczy, a za kierownicą siedziała Olivia. Towarzyszył jej szeroki uśmiech. Gdy tylko mnie zobaczyła, pomachała wesoło, po czym wyskoczyła z auta. Weszła do domu i od razu wbiegła na górę. Poszłam za nią. Gdy weszłam do pokoju, ta trzymała już jedno z moich pudeł. Westchnęłam, po czym poszłam w jej ślady. Po kwadransie, siedziałyśmy razem w samochodzie, gotowe do drogi.
- To jak, jedziemy? - zapytała.
- Jedziemy - odparłam, uśmiechając się.
Ruszyłyśmy. Z każdą minutą byłyśmy coraz bliżej Londynu. Czułam, że czeka nas niesamowita przyszłość. Nie mogłam się doczekać naszego nowego życia. Ogarnęła mnie nagła fala pewności siebie. Włączyłam radio. Miałam niesamowite wyczucie, bo właśnie leciała piosenka One Direction! Wraz z przyjaciółką zaczęłyśmy śpiewać. Droga minęła nam nadzwyczaj szybko, a przede wszystkim wesoło. Miałam plan, żeby od razu po rozpakowaniu się, wyjść na miasto w poszukiwaniu idoli. Przeczuwałam, że to będzie dobry dzień. Dojechałyśmy do kamienicy, w której wynajmowałyśmy mieszkanie i od razu zaczęłyśmy wnosić swoje rzeczy na drugie piętro. Olivia postanowiła walnąć pudła byle gdzie, bo już chciała iść na miasto. Natomiast ja chciałam w spokoju wszystko poukładać, chociaż świadomość, że znajdywałam się w tym samym mieście co oni, strasznie mnie dekoncentrowała. Machnęłam na to ręką, po czym pociągnęłam za sobą koleżankę i wybiegłyśmy na ulicę. Wreszcie poczułam się jak pełnoprawna mieszkanka Londynu. Byłam wniebowzięta. Nie miałyśmy pojęcia gdzie idziemy, ale mimo to, szłyśmy dalej. Postanowiłam sprawdzić na Twitterze czy nie ma żadnych wiadomości od chłopców. Żaden z nich niczego nie napisał... Zrezygnowana, ponownie włożyłam telefon do torebki. Przez całe popołudnie spacerowałyśmy po kolejnych ulicach, wciąż szukając.
- To chyba nie ma sensu... - powiedziałam w końcu.
- Nie poddawajmy się - odrzekła Olivia nieco smutnym głosem.
Szczerze już miałam dość. Straciłam wszelkie siły i chęci. Nagle Olivia złapała mnie za nadgarstek i zaczęła ciągnąć w stronę klubu. Pomyślałam, że zwariowała, ale szłam za nią.
- Livi, dokąd ty mnie ciągniesz? - zapytałam, przewracając oczami.
- Już nie mam ochoty chodzić, więc możemy trochę potańczyć.
Odruchowo wybuchnęłam śmiechem. Nie byłam królową parkietu, ale chyba potrzebowałam się trochę rozerwać. Wcześniej nie bywałam w takich miejscach. Duszno i ciemno, a do tego głośna muzyka. Niezbyt mi to odpowiadało... Podeszłyśmy do baru, żeby zamówić coś do picia. Olivia szybko wypiła, a za chwilę chciała mnie zaciągnąć w głąb sali. Straciłam chęci do robienia czegokolwiek. Wyrwałam się z jej uścisku, chcąc zostać przy ladzie. Oparłam się o blat, podążając wzrokiem za przyjaciółką. Ta bez wahania zaczęła tańczyć. Zaśmiałam się pod nosem. Od razu podszedł do niej jakiś chłopak, chcąc jej towarzyszyć. Zmarszczyłam czoło. Nie chciałam żeby jakiś obcy facet wił się obok mojej koleżanki.
- Czemu też nie pójdziesz tańczyć? - usłyszałam nagle głos, ale nie odrywałam wzroku od Olivii.
- Nie chcę - odpowiedziałam stanowczo.
- Może się czegoś napijesz? - zaproponował nieznajomy. - Ja stawiam.
Zaśmiałam się, po czym odwróciłam się w stronę mężczyzny. Gdy tylko go ujrzałam, otworzyłam usta z wrażenia. Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Krótka chwila sprawiła, że poczułam się jak w niebie.

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 3.

Przetarłam zaspane oczy, próbując przypomnieć sobie jaki dziś dzień. Nagle wyskoczyłam z łóżka. Koncert! Szybko zadzwoniłam do Olivii.
- Wstawaj! - wydarłam się do słuchawki.
- Przecież stoję!
- Ah, dobrze. Zaraz nie wytrzymam. Jak się wyszykuję to idę do ciebie.
- Czekam, kochana.
Rozłączyłam się, po czym pobiegłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, a za chwilę siedziałam przy stole, jedząc śniadanie. Odwróciłam głowę i ujrzałam mamę w szlafroku, podchodzącą do lodówki. Wyciągnęła z niej sok pomarańczowy i nalała do dwóch szklanek. Z jednej wzięła łyk, a drugą podała mnie. Usiadła przy stole, na przeciwko. Przygładziła ręką swoje krótkie, czekoladowe włosy.
- Pomóc ci się przygotować? - zaproponowała.
Ochoczo pokiwałam głową, wpychając do ust ostatni kawałek tosta. Opróżniłam szklankę jednym haustem, żeby jak najszybciej wrócić do pokoju. Strój na tę okazję wybrałam już dawno temu. Wszystko chciałam mieć dopięte na ostatni guzik. Usiadłam przy biurku, aby się umalować. Mama stała za mną i przeczesywała szczotką moje włosy.


W niecałą godzinę byłam gotowa do wyjścia. Spakowałam do torebki wszystkie potrzebne rzeczy. Nie mogłam zapomnieć aparatu. Z pierwszego rzędu na pewno wyjdą świetne zdjęcia. Od ostatniego koncertu zbierałam pieniądze na następny. Kolejna okazja, której nie chciałam zmarnować. Zanim opuściłam dom, pożegnałam się z rodzicami. Dali mi trochę gotówki na obiad. Posłałam im uśmiech i wyszłam. Dziesięć minut później zapukałam do drzwi Olivii. Po chwili zobaczyłam w nich przyjaciółkę. Była zadyszana. Zaprosiła mnie do środka, po czym pobiegła gdzieś. Zawsze kiedy miałyśmy gdzieś razem iść, ona robiła wszystko na ostatnią chwilę. Na szczęście nie czekałam na nią zbyt długo. Gdy już się wyszykowała, stanęła przede mną, przygładzając bordową spódniczkę. 
- Gotowa! - krzyknęła ochoczo. 
Na dworcu autobusowym wsiadłyśmy w odpowiedni autobus, nie mogąc się doczekać koncertu. Zajęłyśmy miejsca na samym końcu. Byłyśmy niesamowicie podekscytowane. Olivia wyciągnęła ze swojej torby kamerę, prezentując mi ją w pełnej krasie. 
- Nie mogłam jej zapomnieć - powiedziała. 
- Jak tylko uda nam się do nich podejść, trzeba wszystko nakręcić!
Droga do Londynu zleciała nam szybko. Gdy tylko wysiadłyśmy, ruszyłyśmy w stronę areny. Było jeszcze dużo czasu, ale chciałyśmy być tam jak najszybciej. Ku naszemu zaskoczeniu, stało tam już całkiem sporo osób. Najwyraźniej nie tylko my wpadłyśmy na pomysł, żeby przyjechać kilka godzin wcześniej. Mnóstwo dziewczyn piszczało i skakało wokoło. Zrezygnowana, opuściłam ręce. Postanowiłyśmy, że pójdziemy coś zjeść. Zaszłyśmy do taniej jadłodajni, znajdującej się niedaleko. W ciszy jadłam swoje naleśniki z truskawkami. 
- Em? - przerwała milczenie Olivia.
- Tak? - podniosłam wzrok.
- Nie dołuj się. Dziś nam się uda - próbowała podnieść mnie na duchu.
Uśmiechnęłam się blado, po czym wróciłam do konsumowania obiadu. Czułam jak wiara powoli ze mnie wypływa. Wkurzyłam się na siebie. Wcale nie chciałam się smucić. Szybko odrzuciłam od siebie czarne myśli. Przecież niedługo znów miałam zobaczyć moich idoli! To dawało mi siłę. W ekspresowym tempie ekscytacja ponownie mnie wypełniła. 
Jakiś czas później, wróciłyśmy pod arenę. Tłum cały czas się powiększał. Pociągnęłam za sobą Olivię i zawzięcie zaczęłam przeciskać się między ludźmi. Niektóre dziewczyny zaczęły na nas krzyczeć, a inne nawet nie czuły, że je popycham. Po chwili dotarłyśmy do pierwszego rzędu kolejki. Spojrzałam na zegarek. Zostało jeszcze pół godziny. Zaczęłam się denerwować. Na szczęście te trzydzieści minut zleciało bardzo szybko. Miałam wrażenie, że minęło dopiero pięć. Cała procedura z biletami też, wbrew pozorom, nie trwała zbyt długo. Zawiesiłam aparat na szyi, gotowa do robienia zdjęć. Sprawdziłam stan baterii - sto procent. Wszystko było dokładnie tak jak zaplanowałam. Oblała mnie fala gorąca. Zostało już tak niewiele czasu! Poczułam jak zaczynają pocić mi się dłonie. Tuż obok mnie stała Olivia, szczerząc zęby. Nagle zgasły wszystkie światła, a salę wypełniły ogłuszające krzyki. Złapałam przyjaciółkę za rękę. Łzy same zaczęły napływać mi do oczu. Nie mogłam na to pozwolić! Wytarłam oczy, bo przecież musiałam coś widzieć. Kiedy światła ponownie zabłysły, na scenie stała piątką chłopców z mikrofonami w dłoniach. Myślałam, że zaraz ogłuchnę i stracę głos. Chciałam robić zdjęcia, ale ręce okropnie mi się trzęsły. Nie wiem czemu tak się działo, przecież nie byłam na ich koncercie po raz pierwszy, chyba powinnam się już do tego przyzwyczaić. Odepchnęłam od siebie wszystkie myśli i skupiłam się wyłącznie na koncercie. Śpiewałam razem z One Direction. Chłopcy jak zwykle się wygłupiali, czerpiąc z tego ogromną przyjemność. Livi starała się utrzymać kamerę, ale jej ręka także drżała. 
Dwie godziny minęły jak trzydzieści minut. Czułam niedosyt. Miałam ochotę wskoczyć na scenę i rzucić się na któregoś z idoli. Niestety oni zeszli już ze sceny. Po policzkach spływały mi strumienie łez. Błagałam w myślach, żeby wrócili i posłali mi chociaż jeden uśmiech. Stałam jak słup soli, a inne dziewczyny już kierowały się do wyjścia. Nagle spojrzałam na przyjaciółkę znacząco i zaczęłyśmy się przeciskać przez tłum. Musiałyśmy jak najszybciej się wydostać, żeby złapać chłopców. Wybiegłyśmy przed arenę, przeczesując wzrokiem teren. Nigdzie nie było po nich śladu. Obiegłyśmy cały obiekt, ale nie znalazłyśmy ich.
- Chyba już się zmyli... - powiedziała zawiedziona Olivia.
- Na to wygląda... - zgodziłam się z nią.
Chwyciła mnie za dłoń i razem poszłyśmy w stronę dworca. Gdy tylko wsiadłam do autobusu, oparłam głowę o ramię przyjaciółki. Byłam tak wycieńczona, że natychmiast zasnęłam. Kolejna szansa przeleciała mi tuż przed nosem...

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział 2.

- Emily! - zawołała mama z dołu. - Zejdź tu na chwilę!
- Zaraz! - odkrzyknęłam.
Byłam zajęta tworzeniem albumu. Zaczęłam powoli się przygotowywać do przeprowadzki, więc musiałam jakoś uporządkować wszystkie moje zdjęcia. Było ich na prawdę dużo, dlatego zaczęłam tak wcześnie. Odłożyłam stosik fotografii i zeszłam do salonu. Rodzice siedzieli na kanapie. Ten widok nie wróżył nic dobrego. Tata wskazał mi ręką fotel. Posłusznie na nim usiadłam. Teraz znajdowałam się naprzeciwko ich. Dzielił nas jedynie przeszklony stolik do kawy.
- Musimy porozmawiać - zaczęła mama.
- Domyślam się - odparłam.
- Już za miesiąc się przeprowadzasz. Chcemy ci pomóc to wszystko uporządkować.
- Dzięki, ale dam sobie radę.
- Nie chodzi nam jedynie o twoje rzeczy - wtrącił tata. - Mamy namyśli ciebie.
- Mnie? Chcecie porządkować mnie?
- Oboje dobrze wiemy o twojej obsesji na punkcie... wiesz kogo.
- To nie jest obsesja! - podirytowałam się.
- No i widzisz jak na to reagujesz? - zapytałam mama. - Już jesteś dorosła. Powinnaś się od tego uwolnić i skupić na nauce. To teraz powinno być dla ciebie priorytetem.
- Dobrze wiecie, że nie zapomniałam o nauce. To jest dla mnie najważniejsze.
Podałam im jeszcze kilka argumentów, aż odpuścili. Po chwili wróciłam do swojej pracy. Nie mogłam zrozumieć o co im chodziło. Co złego widzieli w wielbieniu jakiegoś zespołu? Wcześniej i tak było gorzej... Ale zaczęłam się koncentrować także na innych ważnych rzeczach. To wcale nie była obsesja... Odrzuciłam te myśli, gdy poczułam przypływ złości. Wcale nie miałam ochoty się denerwować. Prawie skończyłam umieszczanie zdjęć w albumie. Wiedziałam, że może być ciężko z tą całą przeprowadzką. Znałam Londyn świetnie, a na dodatek jadę tam z przyjaciółką, ale obawiałam się mieszkania bez rodziców. Trzeba będzie sobie jakoś radzić, już nie będą mnie wyręczać. Ale przecież jestem dorosła, tak? Każdy kiedyś musi opuścić dom i pójść w swoją stronę. W razie czego moja starsza siostra mieszkała w Londynie, więc mogłabym ją poprosić o pomoc. Tak na prawdę nie miałam żadnych powodów do obaw, ale miałam już w zwyczaju tworzyć w głowie problemy i przejmować się na zapas. Nagle z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Odebrałam, a w słuchawce usłyszałam głos Olivii:
- Hej - powiedziała wesoło. - Co porabiasz?
- Zaczęłam porządkować swoje zdjęcia, które chcę zabrać ze sobą.
- Już? Przecież jedziemy dopiero za miesiąc.
- Tak, ale wiesz jak dużo ich mam...
- Racja. Może wpadnę do ciebie i pomogę?
Przystałam na propozycję. Właściwie to przydałaby mi się dodatkowa para rąk do pomocy. Włożyłam swoją ulubioną płytę do odtwarzacza. Przy muzyce pracowało się o wiele lepiej. Jakiś czas później, razem z Olivią, siedziałyśmy na podłodze u mnie w pokoju. Przyglądałam się przyjaciółce. Zawsze była bardzo radosna i uśmiechnięta. Niemalże nigdy się nie smuciła. Zarażała mnie swoją pozytywną energią, co dawało mi siłę.
Jak zwykle się zagadałyśmy. W pewnym momencie mama zawołała nas na obiad. Nawet nie zauważyłam kiedy ten czas tak szybko zleciał. Zdążyłyśmy stworzyć jeszcze dwa albumy.
- Livi? - zaczepiłam ją, gdy wstawała.
- Tak?
- Spotkamy ich?
- Na pewno tak! - odpowiedziała entuzjastycznie. - Pamiętaj, musimy w to wierzyć.
Uśmiechnęłam się w odpowiedzi. Ona zawsze poprawiała mi humor. Gdy miałam chwilę zwątpienia, Olivia odpędzała złe myśli. Od razu się zmotywowałam. Wypięłam pierś do przodu i poczułam, że mogę przenosić góry. Zerknęłam na szufladę w moim biurku i przypomniałam sobie, co się w niej znajduje.
- Ej, Livi! - krzyknęłam. - Za dwa tygodnie jedziemy na koncert!
- Wiem! - odparła, rzucając mi się na mnie. - Wreszcie ich poznamy!



Rozdział 1.

Obudziło mnie irytujące stukanie. Przetarłam oczy, po czym zwlekłam się z łóżka. Zeszłam na dół, żeby sprawdzić co wydawało ten dźwięk. W kuchni zastałam ojca, rozkręcającego zmywarkę. Najwyraźniej wreszcie postanowił wziąć się za jej naprawę. Korzystając z tego, że mnie nie zauważył, wymknęłam się do salonu w poszukiwaniu mamy. Niestety jej tam nie znalazłam. Przez szklane drzwi, prowadzące do ogrodu, ujrzałam ją, pracującą przy kwiatach. Wyszłam na dwór w moich puszystych, białych kapciach. Ziewnęłam, gdyż wciąż byłam zaspana.
- Cześć, córciu - powiedziała mama, odrywając się od swojego zajęcia.
- Hej - odrzekłam.
- Chcesz pojechać dziś z nami do Londynu na zakupy?
- Jasne! - zaczęłam skakać z radości, słysząc tą propozycję. - Olivia może jechać z nami?
Mam skinęła głową, po czym uśmiechnęła się pogodnie. W podskokach wróciłam do swojego pokoju, żeby zawiadomić przyjaciółkę o wycieczce. Chwyciłam komórkę i wybrałam jej numer.
- Livi? - powiedziałam do słuchawki.
- Huh, co jest? - odparła zmęczonym głosem.
- Wstawaj! Jedziemy dziś do Londynu!
- Będę u ciebie za godzinę.
Wiedziałam, że się ucieszy. Gdy tylko miałyśmy okazję wybrać się do tego miasta, natychmiast byłyśmy gotowe. Spojrzałam na ścianę, przy której stało łóżko. Tuż nad nim znajdowała się całkiem spora kolekcja moich zdjęć. Na wielu z nich byłam właśnie z Olivią, moją najlepszą przyjaciółką. Na widok naszych wspólnych fotografii, uśmiech sam pojawiał się na twarzy. Nagle przypomniałam sobie, że nadal jestem w piżamie. Rzuciłam się w kierunku szafy. Chciałam wyglądać świetnie, więc szukałam najlepszych ciuchów. Na szybko stworzyłam kilka zestawów. Patrzyłam na każdy z nich, próbując wybrać jeden. Niestety nie mogłam się zdecydować. Westchnęłam zrezygnowana i postanowiłam, że wrócę do tego później. Poszłam do łazienki wziąć prysznic.
Godzinę później Olivia pomogła wybrać mi idealny strój. Gdyby nie ona, pewnie nigdy nie podjęłabym decyzji. Podekscytowane, zbiegłyśmy po schodach. Rodzice zakładali buty. Wyminęłyśmy ich zgrabnie, żeby jak najszybciej znaleźć się w samochodzie. Musiałyśmy jeszcze wytrzymać ponad sześćdziesiąt minut jazdy. Usiadłyśmy na tylnych siedzeniach. Po chwili tata zasiadł za kierownicą, a mama zajęła miejsce obok kierowcy. Włączyli radio. Akurat leciała jedna z moich ulubionych piosenek!
- Mamo, daj głośniej - pisnęłam błagalnym tonem. - To One Direction!
Zaczęłam śpiewać, a za chwilę Olivia dołączyła się. Zawodziłyśmy, dopóki piosenka nie dobiegła końca. Od tej chwili rozmawiałyśmy, nie mogąc usiedzieć na miejscu. Uśmiech nie chciał zejść z mojej twarzy. Wspólnie obmyślałyśmy plan, do jakich sklepów pójdziemy. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie mogłybyśmy spotkać, któregoś z członków naszego ulubionego zespołu. Wyciągnęłam telefon, żeby sprawdzić czy napisali coś na Twitterze. Niestety nie było od nich żadnej informacji. Zawiedziona, ponownie włożyłam go do torebki. Na szczęście mina zrzedła mi tylko na moment, bo za chwilę Olivia wciągnęła mnie do rozmowy. Byłyśmy tak pochłonięte wymianą zdań, że nawet nie zauważyłyśmy kiedy dotarliśmy na miejsce. Tata zaparkował samochód na parkingu pod jednym z domów handlowych. Próbowałam odpiąć pasy, ale za nic nie chciały się odblokować. Zaczęłam się denerwować, bo już chciałam wyjść na powietrze! Przyjaciółka oderwała moje ręce od zapięcia, po czym pomogła mi. Uśmiechnęłam się do niej w podziękowaniu. Nacisnęłam na klamkę i wysiadłam z auta. Zarzuciłam torbę na ramię, chwyciłam Olivię za nadgarstek i wystartowałam w kierunku galerii. Chodziłyśmy po sklepach, przeglądając wieszaki z ubraniami. Wciąż jednak wypatrywałam kogoś innego. Bez przerwy błądziłam wzrokiem, w poszukiwaniu idoli. Po jakichś dwóch godzinach, przysiadłyśmy na ławce, żeby się napić.
- Nigdzie ich nie widziałam... - powiedziałam.
- Ja tak samo - odparła Olivia. - Kolejna okazja się zmarnowała...
- Będziemy próbować dalej - rzuciłam pocieszająco.
Postanowiłyśmy, że nigdy się nie poddamy. Od dwóch lat jeździłyśmy na prawie każdy ich koncert. Pisałyśmy do nich na Twitterze, licząc na odpowiedź. Przepychałyśmy się przez tłum, żeby tylko móc zrobić sobie z nimi zdjęcie. Niestety każda próba spełzała na niczym. Mimo wszystko nie traciłyśmy nadziei. Zdarzały się chwile kompletnego zwątpienia. Czasem ręce opadały nam z bezsilności, ale obiecałyśmy sobie, że kiedyś ich poznamy i wciąż dążyłyśmy do tego.
Po jakimś czasie siedziałyśmy w aucie, w drodze do domu. Wzrok miałam wlepiony w widok za oknem. Oglądałam zachód słońca. Pięknie to wyglądało. Była to mieszanka różu, pomarańczu, błękitu i fioletu. Gdzieniegdzie znajdowały się poszarpane chmury. Takie niebo lubiłam najbardziej. Nie wiedząc kiedy, zamknęłam oczy.
Obudziłam się nagle. Spojrzałam w bok. Olivii nie było już obok mnie. Wywnioskowałam, że tata już odwiózł ją do domu. Lekko zaspana, wyszłam z samochodu. Mama już otwierała drzwi. Weszłam tuż za nią i od razu poszłam do pokoju. Byłam niesamowicie zmęczona. Marzyłam, żeby się położyć. Niestety musiałam zrobić jeszcze dużo rzeczy. Przypomniałam sobie też, że jestem głodna. Starałam się wszystko załatwić w ekspresowym tempie, a gdy już to zrobiłam, weszłam pod kołdrę. Ułożyłam się wygodnie. Zaczęłam rozmyślać, jak to miałam w zwyczaju robić przed snem. Niedługo miałam się wyprowadzić i pójść na studia. Razem z Olivią miałyśmy już wynajęte małe mieszkanie w Londynie. Nie mogłam sobie wyobrazić, że już za miesiąc będę mieszkać w tym samym mieście co chłopcy z One Direction. Póki co postanowiłam odrzucić myśli o wyjeździe i skupić się na spaniu.

Bohaterowie


Emily Carter, 20 lat



Niall Horan, 21 lat



Olivia Davis, 20 lat




Harry Styles
Dylan Brook
Jason Seyfried