- Jesteś pewna? - dociekała Olivia.
- Jasne! Szef mówił, że kogoś szuka.
- W porządku. Jutro mnie tam zaprowadzisz.
Chodziło o jakąś pracę. Zajrzałam zza ściany do salonu.
- Jakaś wolna posada? - zapytałam, na co przyjaciółka ochoczo pokiwała głową.
Posłałam jej uśmiech, po czym wróciłam do przeglądania zdjęć w aparacie, a raczej do przyglądania się jednemu z wielu. Niall wyglądał na nim cudownie jak zawsze. Włosy opadały mu swobodnie na czoło, co uwielbiałam. Dobijał mnie fakt, że nie widziałam go już od dwóch dni, mogłam jedynie usłyszeć przez chwilę jego głos.
Nagle dostałam od niego wiadomość. Znowu to zrobiłam - przywołałam go myślami. Napisał, że przygotowują się do koncertu, ale gdy tylko zejdzie ze sceny będziemy mogli porozmawiać na video czacie. Po odczytaniu tego pisnęłam z radości. Wreszcie zobaczę ten wspaniały uśmiech; tak bardzo za nim tęskniłam.
- Em - Olivia wyrwała mnie z zamyślenia. - Idziesz z nami zjeść coś na mieście?
- Pewnie - odpowiedziałam. - Tylko muszę się przebrać.
W podskokach poszłam do pokoju. Szybko założyłam szorty i już byłam gotowa. Gdy tylko wyszłyśmy na zewnątrz, poczułam ogromną falę gorąca. Na dworze był straszny upał, przez co ledwo się dało oddychać. Duchota zapowiadała burzę. Wszystkie natychmiast pomyślałyśmy o tym samym - żeby zjeść coś zimnego. Wybrałyśmy się więc do lodziarni niedaleko centrum miasta. Moim zdaniem sprzedawali tam najpyszniejsze lody w Londynie.
Od razu po wejściu, zamówiłam swój ulubiony deser karmelowy z bitą śmietaną. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku i czekałyśmy na zamówienie.
- Tak właściwie to gdzie pracujesz? - zwróciłam się do Dylan.
- Jestem kelnerką w pizzerii.
Skinęłam głową, a mój wzrok od dziewczyny powędrował do mężczyzny, niosącego tacę z pucharami. Bez zastanowienia zaczęłam się zajadać nieziemskim deserem. Delektowałam się każdym kolejnym kawałkiem. Nagle usłyszałam w głowie śmiech Nialla, przez co zaczęłam się nerwowo rozglądać po lokalu. Niestety nigdzie go nie było. Zaczynałam wariować, a przecież nie widziałam go zaledwie dwa dni! Nie dowierzając pokręciłam głową, a do szklanego naczynia wpadła nieznana kropla. Cholera... Otarłam szybko łzy, gromadzące się w moich oczach. Dziewczyny spojrzały na mnie pytająco, a żeby ich nie martwić, wysiliłam się na niemrawy uśmiech.
Wieczorem czekałam niecierpliwie, aż Niall się do mnie odezwie. Co chwilę zerkałam na wyświetlacz telefonu, ale ten wciąż był czarny. Próbowałam czytać książkę, ale bez przerwy coś mnie rozpraszało. Jedyne co wiedziałam to to, że koncert już trwał. Zaczynałam się denerwować, a żeby jakoś to stłumić, postanowiłam wziąć prysznic. Potem w celu zabicia czasu poszłam zaparzyć herbatę. Postawiłam kubek na szafce nocnej, wsunęłam na stopy puchate skarpetki i położyłam się z laptopem na łóżku. Przeglądałam Twittera; nie znalazłam żadnych złych słów kierowanych w moją stronę, co bardzo mnie ucieszyło. Po dłuższym czasie głowa zaczęła mi opadać, dopadało mnie zmęczenie. Upadłam na poduszkę, a nie minęła minuta, kiedy ktoś do mnie zadzwonił. Wlepiłam wzrok w ekran komputera, na którym wyświetliło się zdjęcie Nialla, próbowałam szybko odebrać, ale jak na złość myszka mi uciekała. Kiedy w końcu wcisnęłam zieloną słuchawkę, zobaczyłam mój ulubiony uśmiech ze wszystkich.
Momentalnie się ożywiłam. Nerwowo poprawiłam grzywkę, która opadła mi na oczy. Czułam, że jeszcze chwila i wybuchnę płaczem. Od razu pomyślałam o tym, że może lepiej byłoby go nie widzieć, bo wtedy odczuwam tęsknotę jeszcze bardziej.
- Hej, kochanie - powiedział radośnie.
Jeszcze moment, a padnę na zawał! Czy on musi być zawsze taki wspaniały? Wyszczerzyłam do niego zęby.
- Jak koncert? - zapytałam.
- Był świetny, ale bez przerwy o tobie myślałem.
Serce zachowywało się tak jakby chciało mi rozerwać pierś. Uważnie przyjrzałam się jego włosom, ustom, oczom - idealny. Pękłam. Łzy niekontrolowanie zaczęły spływać mi po policzkach. Tak bardzo chciałam znowu go dotknąć, o niczym innym teraz nie marzyłam. Nie mogłam wydusić słowa. Jedyne dźwięki jakie byłam w stanie wydawać to żałosne jęczenie. W jednej chwili zostałam doszczętnie zniszczona.
- Nie płacz, proszę - szepnął Niall. - Bo zaraz też zacznę płakać.
- Ale tak bardzo za tobą tęsknię - łkałam.
- Niedługo się zobaczymy, obiecuję.
- Niedługo to znaczy kiedy? - musiałam dostać konkretną odpowiedź.
Wlepił na chwilę wzrok w swój telefon, a ja przyglądałam się każdemu jego ruchowi w oczekiwaniu. Wyglądało to jakby coś czytał. Wstrzymałam oddech, zaciskając zęby.
- Dosłownie za trzy dni - rzucił.
- Słucham? - zdziwiło mnie to. Nie byłam pewna czy mówi do mnie.
- Przyjedziesz do Japonii za trzy dni. Kupiłem bilet dla ciebie i Olivii, nie chcę żebyś leciała sama.
Z wrażenia opadła mi szczęka. On musiał żartować, przecież to niemożliwe. Ja do Japonii? W odpowiedzi zaczęłam się śmiać, żeby potem zrobić poważną minę. Granie na moich uczuciach wcale nie było zabawne. Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem.
- Ja nie żartuję - odpowiedział. Brzmiało to przekonująco.
Zakryłam usta dłonią, a do oczu napłynęły mi kolejne łzy. Ciepłe krople spływały mi po twarzy, ale czułam, że to ze szczęścia. Nie mogłam nad nimi zapanować. Moja reakcja najwyraźniej go rozbawiła, bo zachichotał pod nosem, a potem popatrzył na mnie, wzdychając. Wtedy w jego oczach zobaczyłam coś czego nie widziałam nigdy przedtem. Nawet nie potrafiłam tego opisać... to wyglądało jak... po prostu jak miłość. Czy dobrze to nazwałam?
- Kocham cię - przerwał ciszę. - Pamiętaj o tym.
- A więc to prawda... - powiedziałam niemal bezgłośnie, po czym podniosłam ton głosu - Też cię kocham, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo.
Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, a powieki delikatnie opadły. Wyglądał na bardzo zmęczonego, co wcale mnie nie dziwiło. Kiedy otworzył oczy, ziewnął przeciągle.
- Chyba powinieneś już iść - poleciłam, chociaż nie chciałam, aby mnie zostawiał.
- Masz rację, padam z nóg.
Zerknęłam na niego z troską. Nie miałam serca, żeby zakończyć tę rozmowę. Patrzyliśmy na siebie jeszcze przez chwilę, ale końcu nadszedł czas pożegnania. Myślałam, że pęknie mi serce, ale myśl, że zobaczę go za kilka dni bardzo mnie pocieszała. Wymieniliśmy ze sobą kilka ostatnich zdań, żeby później się rozłączyć. On musiał to zrobić, bo ja nie byłam w stanie.
Po tym jak nastała kompletna cisza, opadłam ciężko na poduszkę i spojrzałam w sufit. Jak ja wytrzymam te trzy dni? Westchnęłam, po czym poszłam zawiadomić Olivię gdzie się wybieramy. Bez pukania weszłam do jej pokoju od razu obwieszczając tę cudowną wiadomość.
- Lecimy do Japonii! - krzyknęłam.
- Co ty pleciesz? - pisnęła, wytrzeszczając na mnie oczy.
- Po prostu lecimy, Niall tak powiedział.
Wydała z siebie okrzyk radości, na co wybuchnęłam śmiechem. Rzuciła się w moje ramiona, przez co się prawie nie przewróciłam. Wtedy zrozumiałam, że jestem już na prawdę potwornie zmęczona.
Przepraszam, że taki krótki, nie miałam czasu na pisanie:(