czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 17.

Siedząc w kuchni, mimowolnie słyszałam rozmowę Olivii z Dylan.
- Jesteś pewna? - dociekała Olivia.
- Jasne! Szef mówił, że kogoś szuka.
- W porządku. Jutro mnie tam zaprowadzisz.
Chodziło o jakąś pracę. Zajrzałam zza ściany do salonu.
- Jakaś wolna posada? - zapytałam, na co przyjaciółka ochoczo pokiwała głową.
Posłałam jej uśmiech, po czym wróciłam do przeglądania zdjęć w aparacie, a raczej do przyglądania się jednemu z wielu. Niall wyglądał na nim cudownie jak zawsze. Włosy opadały mu swobodnie na czoło, co uwielbiałam. Dobijał mnie fakt, że nie widziałam go już od dwóch dni, mogłam jedynie usłyszeć przez chwilę jego głos.
Nagle dostałam od niego wiadomość. Znowu to zrobiłam - przywołałam go myślami. Napisał, że przygotowują się do koncertu, ale gdy tylko zejdzie ze sceny będziemy mogli porozmawiać na video czacie. Po odczytaniu tego pisnęłam z radości. Wreszcie zobaczę ten wspaniały uśmiech; tak bardzo za nim tęskniłam.
- Em - Olivia wyrwała mnie z zamyślenia. - Idziesz z nami zjeść coś na mieście?
- Pewnie - odpowiedziałam. - Tylko muszę się przebrać.
W podskokach poszłam do pokoju. Szybko założyłam szorty i już byłam gotowa. Gdy tylko wyszłyśmy na zewnątrz, poczułam ogromną falę gorąca. Na dworze był straszny upał, przez co ledwo się dało oddychać. Duchota zapowiadała burzę. Wszystkie natychmiast pomyślałyśmy o tym samym - żeby zjeść coś zimnego. Wybrałyśmy się więc do lodziarni niedaleko centrum miasta. Moim zdaniem sprzedawali tam najpyszniejsze lody w Londynie.
Od razu po wejściu, zamówiłam swój ulubiony deser karmelowy z bitą śmietaną. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku i czekałyśmy na zamówienie.
- Tak właściwie to gdzie pracujesz? - zwróciłam się do Dylan.
- Jestem kelnerką w pizzerii.
Skinęłam głową, a mój wzrok od dziewczyny powędrował do mężczyzny, niosącego tacę z pucharami. Bez zastanowienia zaczęłam się zajadać nieziemskim deserem. Delektowałam się każdym kolejnym kawałkiem. Nagle usłyszałam w głowie śmiech Nialla, przez co zaczęłam się nerwowo rozglądać po lokalu. Niestety nigdzie go nie było. Zaczynałam wariować, a przecież nie widziałam go zaledwie dwa dni! Nie dowierzając pokręciłam głową, a do szklanego naczynia wpadła nieznana kropla. Cholera... Otarłam szybko łzy, gromadzące się w moich oczach. Dziewczyny spojrzały na mnie pytająco, a żeby ich nie martwić, wysiliłam się na niemrawy uśmiech.

Wieczorem czekałam niecierpliwie, aż Niall się do mnie odezwie. Co chwilę zerkałam na wyświetlacz telefonu, ale ten wciąż był czarny. Próbowałam czytać książkę, ale bez przerwy coś mnie rozpraszało. Jedyne co wiedziałam to to, że koncert już trwał. Zaczynałam się denerwować, a żeby jakoś to stłumić, postanowiłam wziąć prysznic. Potem w celu zabicia czasu poszłam zaparzyć herbatę. Postawiłam kubek na szafce nocnej, wsunęłam na stopy puchate skarpetki i położyłam się z laptopem na łóżku. Przeglądałam Twittera; nie znalazłam żadnych złych słów kierowanych w moją stronę, co bardzo mnie ucieszyło. Po dłuższym czasie głowa zaczęła mi opadać, dopadało mnie zmęczenie. Upadłam na poduszkę, a nie minęła minuta, kiedy ktoś do mnie zadzwonił. Wlepiłam wzrok w ekran komputera, na którym wyświetliło się zdjęcie Nialla, próbowałam szybko odebrać, ale jak na złość myszka mi uciekała. Kiedy w końcu wcisnęłam zieloną słuchawkę, zobaczyłam mój ulubiony uśmiech ze wszystkich.


Momentalnie się ożywiłam. Nerwowo poprawiłam grzywkę, która opadła mi na oczy. Czułam, że jeszcze chwila i wybuchnę płaczem. Od razu pomyślałam o tym, że może lepiej byłoby go nie widzieć, bo wtedy odczuwam tęsknotę jeszcze bardziej.
- Hej, kochanie - powiedział radośnie.
Jeszcze moment, a padnę na zawał! Czy on musi być zawsze taki wspaniały? Wyszczerzyłam do niego zęby.
- Jak koncert? - zapytałam.
- Był świetny, ale bez przerwy o tobie myślałem.
Serce zachowywało się tak jakby chciało mi rozerwać pierś. Uważnie przyjrzałam się jego włosom, ustom, oczom - idealny. Pękłam. Łzy niekontrolowanie zaczęły spływać mi po policzkach. Tak bardzo chciałam znowu go dotknąć, o niczym innym teraz nie marzyłam. Nie mogłam wydusić słowa. Jedyne dźwięki jakie byłam w stanie wydawać to żałosne jęczenie. W jednej chwili zostałam doszczętnie zniszczona.
- Nie płacz, proszę - szepnął Niall. - Bo zaraz też zacznę płakać.
- Ale tak bardzo za tobą tęsknię - łkałam.
- Niedługo się zobaczymy, obiecuję.
- Niedługo to znaczy kiedy? - musiałam dostać konkretną odpowiedź.
Wlepił na chwilę wzrok w swój telefon, a ja przyglądałam się każdemu jego ruchowi w oczekiwaniu. Wyglądało to jakby coś czytał. Wstrzymałam oddech, zaciskając zęby.
- Dosłownie za trzy dni - rzucił.
- Słucham? - zdziwiło mnie to. Nie byłam pewna czy mówi do mnie.
- Przyjedziesz do Japonii za trzy dni. Kupiłem bilet dla ciebie i Olivii, nie chcę żebyś leciała sama.
Z wrażenia opadła mi szczęka. On musiał żartować, przecież to niemożliwe. Ja do Japonii? W odpowiedzi zaczęłam się śmiać, żeby potem zrobić poważną minę. Granie na moich uczuciach wcale nie było zabawne. Spojrzałam na niego zabójczym wzrokiem.
- Ja nie żartuję - odpowiedział. Brzmiało to przekonująco.
Zakryłam usta dłonią, a do oczu napłynęły mi kolejne łzy. Ciepłe krople spływały mi po twarzy, ale czułam, że to ze szczęścia. Nie mogłam nad nimi zapanować. Moja reakcja najwyraźniej go rozbawiła, bo zachichotał pod nosem, a potem popatrzył na mnie, wzdychając. Wtedy w jego oczach zobaczyłam coś czego nie widziałam nigdy przedtem. Nawet nie potrafiłam tego opisać... to wyglądało jak... po prostu jak miłość. Czy dobrze to nazwałam?
- Kocham cię - przerwał ciszę. - Pamiętaj o tym.
- A więc to prawda... - powiedziałam niemal bezgłośnie, po czym podniosłam ton głosu - Też cię kocham, nawet nie wyobrażasz sobie jak bardzo.
Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, a powieki delikatnie opadły. Wyglądał na bardzo zmęczonego, co wcale mnie nie dziwiło. Kiedy otworzył oczy, ziewnął przeciągle.


- Chyba powinieneś już iść - poleciłam, chociaż nie chciałam, aby mnie zostawiał.
- Masz rację, padam z nóg.
Zerknęłam na niego z troską. Nie miałam serca, żeby zakończyć tę rozmowę. Patrzyliśmy na siebie jeszcze przez chwilę, ale końcu nadszedł czas pożegnania. Myślałam, że pęknie mi serce, ale myśl, że zobaczę go za kilka dni bardzo mnie pocieszała. Wymieniliśmy ze sobą kilka ostatnich zdań, żeby później się rozłączyć. On musiał to zrobić, bo ja nie byłam w stanie. 
Po tym jak nastała kompletna cisza, opadłam ciężko na poduszkę i spojrzałam w sufit. Jak ja wytrzymam te trzy dni? Westchnęłam, po czym poszłam zawiadomić Olivię gdzie się wybieramy. Bez pukania weszłam do jej pokoju od razu obwieszczając tę cudowną wiadomość.
- Lecimy do Japonii! - krzyknęłam.
- Co ty pleciesz? - pisnęła, wytrzeszczając na mnie oczy.
- Po prostu lecimy, Niall tak powiedział.
Wydała z siebie okrzyk radości, na co wybuchnęłam śmiechem. Rzuciła się w moje ramiona, przez co się prawie nie przewróciłam. Wtedy zrozumiałam, że jestem już na prawdę potwornie zmęczona.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Przepraszam, że taki krótki, nie miałam czasu na pisanie:(

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 16.

"Jesteś brzydka!"

"Zostaw go! On jest mój"

"Nienawidzę cię!"

"Nie masz prawa dotykać Nialla!!!"

Zaczęłam dostawać setki tweetów tego typu. Na początku je ignorowałam, ale po tak wielu złych słowach, w końcu poczułam ukłucie w sercu. Nie wiedziałam, że ludzie mogą być tak okrutni, a skąd znają moje imię to prawdziwa zagadka. Cały czas powtarzałam sobie, że to nic takiego, dam radę. Oni mnie nie znają, więc nie będę przejmować się nieuzasadnioną krytyką. Po prostu mi zazdroszczą... A może tylko próbuję się pocieszyć? Pokręciłam głową w celu odgonienia tych myśli. Postanowiłam nie zaprzątać tym sobie głowy. Usłyszałam śmiech, więc wyszłam z pokoju. Na kanapie w salonie siedziała Olivią z Jasonem. Wyglądali razem tak uroczo, że aż miałam ochotę krzyczeć. Szkoda tylko, że ona nie zauważała tego jak on na nią patrzy.


Doskonale wiedziałam, co do niej czuje. Najgorsze jednak było to, że musiałam to przed nią ukrywać ze względu na jego prośbę. To nie było zwyczajne ukrywanie czegoś, ja to dusiłam w sobie. Dawno nie widziałam ich razem tak jak teraz, ale gdy już taka sytuacja miała miejsce - moja podświadomość miała ochotę to obwieścić całemu światu. Potrząsnęłam głową, prosząc żeby Jason w końcu się do tego przyznał, po czym wyszłam z mieszkania. Umówiłam się z Niallem w kawiarni. Chciał jak najszybciej porozmawiać o czymś ważnym, a ja zachodziłam w głowę co to może być. Jednak kiedy szłam w głowie ciągle obijały mi się myśli, przywołujące obelgi na moją osobę. Dlaczego to wciąż nie dawało mi spokoju? Przecież dawno temu obiecałam sobie, że coś takiego nigdy mnie nie złamie. Nawet nie zauważyłam kiedy napłynęła mnie fala złości, a dłonie zacisnęłam w pięści. Wtedy zorientowałam się, że jestem już przy miejscu naszego spotkania. Weszłam do dusznego pomieszczenia, w którym unosił się zapach kawy. Ujrzałam Nialla, siedzącego przy jednym ze stolików. Bez zastanowienia ruszyłam w jego stronę, po czym zajęłam miejsce naprzeciwko. Chłopak od razu podniósł głowę, a jego usta wykrzywiły się w bladym uśmiechu. Nie zapowiadało się na przyjemną rozmowę.
- Jutro wyjeżdżamy - od razu przeszedł do sedna.
- Co? Nic mi nie mówiłeś - zdziwiłam się. - Ale czemu jesteś smutny?
- Jedziemy dalej w trasę - tym zdaniem mnie zmiażdżył. Ja głupia myślałam, że postanowił gdzieś ze mną pojechać. Jakim cudem zapomniałam kim on jest? - Lecimy do Japonii.
Spuściłam głowę i wlepiłam wzrok w drewniany blat stolika. Nagle Niall chwycił moją dłoń.
- Kiedy wrócisz? - zapytałam.
- Za miesiąc.
Jęknęłam w odpowiedzi. Mam wytrzymać aż trzydzieści dni bez niego? Poczułam się bezsilna i kompletnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Wszelkie siły uleciały ze mnie w jednej minucie. Później zaczęłam rozmyślać nad plusami tej sytuacji. Niedługo zaczynam studia i będę mogła skupić się na nauce. Przecież to, że nie ma go przy mnie, nie znaczy, że nie będę o nim myśleć. Zawzięcie doszukiwałam się więcej dobrych stron, ale nic nie przyszło mi na myśl.
- O czym myślisz? - wtrącił nagle.
- Nie zostawiaj mnie - głos mi zadrżał.
- Przecież wiesz, że tego nie zrobię! - powiedział pospiesznie.
Wyciągnęłam z kieszeni swojego iPhone'a, włączyłam Twittera i przesunęłam go w stronę Nialla. Wziął telefon do ręki i zaczął czytać wiadomości, które ostatnio dostałam. Wciąż wpatrywałam się w blat, aż nagle spadła na niego łza. Szybko wytarłam ją rękawem bluzki, a kolejne próbowałam powstrzymać. Nie chciałam, żeby to zauważył.
- Tego się najbardziej obawiałem - wpatrywał się we mnie. - Nie chcę żebyś przeze mnie cierpiała.
- Dobrze wiesz, że to nie przez ciebie - bąknęłam. - Poza tym ja wcale nie cierpię. To po prostu nie jest zbyt miłe.
Popatrzył na mnie takim spojrzeniem, przez które poczułam się jak najpiękniejsza dziewczyna na całym świecie. Zrobiło mi się cieplej na sercu. To niesamowite, że przez jedno jego zerknięcie wszystkie zmartwienia uciekały daleko stąd. Nie czekałam długo, żeby wziąć go za rękę i wyjść z kawiarni. W tamtym miejscu było zdecydowanie za gorąco, a ja potrzebowałam powietrza. Poza tym patrzenie sobie w oczy mi nie wystarczało. Skoro mieliśmy się rozstać na tyle czasu, chciałam wykorzystać ten dzień jak najlepiej. Kiedy szliśmy jedną z alejek w parku, przypomniałam sobie o aparacie, który zawsze leżał w mojej torebce. Wyciągnęłam go, bo w końcu nie miałam jeszcze żadnego zdjęcia Nialla, zrobionego przeze mnie. Gdy ten tylko zobaczył obiektyw, zaczął przybierać najróżniejsze pozy i stroić śmieszne miny. Nie mogłam powstrzymać śmiechu, przez co każda fotka wychodziła rozmazana.


Kolejny dowód na to, że ciężko jest z nim pracować. Kiedy słońce oświetliło jego twarz, zaparło mi dech w piersi. Wtedy zrobiłam mu zdjęcie i wyszło idealnie, żadnej sztuczności. Takiego go uwielbiałam najbardziej. Nie mogłam oderwać wzorku od wyświetlacza.
Kiedy słońce zaczęło zachodzić, ruszyliśmy w stronę domu. Coraz mniej czasu zostało mi, żeby się nim nacieszyć. Odruchowo mocniej ścisnęłam jego dłoń, jakby to miało go zatrzymać na dłużej. Próbowałam nawet iść wolniej, ale dzięki temu zyskałam tylko kilka sekund. Ogarniała mnie coraz to większa panika, nad którą nie mogłam zapanować. Czułam kłucie w sercu, jakbyśmy mieli się rozstać na zawsze. Najwyraźniej zbyt szybko się uzależniłam. Gdy stanęliśmy przed drzwiami mieszkania, marzyłam aby móc zatrzymać czas właśnie w tym momencie. Zły mimowolnie napłynęły mi do oczu. Nie spodziewałam się, że to może być takie trudne. Wtedy Niall złapał mnie za biodra, przysuwając do siebie. Zalała mnie fala gorąca, przez co aż zakręciło mi się w głowie. Jego zapach był jak zawsze powalający. Gdyby mnie nie przytrzymywał to już pewnie dawno leżałabym na ziemi. Nawet nie zauważyłam kiedy nasze usta się złączyły. Oh, dlaczego on musi wyjeżdżać?
- Będziesz do mnie dzwonił?
- Oczywiście, że tak - odpowiedział bez wahania. - Mam coś dla ciebie.
Wyciągnął z kieszeni podłużne pudełeczko, a w nim znajdował się srebrny łańcuszek, na którym zawieszona była literka N. Z wrażenia zakryłam usta dłonią. Zaskoczył mnie jak nigdy. Bez pytania zawiesił mi go na szyi.
- Przez to nie zapomnisz o mnie - zaśmiał się.
Wtuliłam się w jego pierś. Za nic w świecie nie chciałam go puścić. Czasem miałam wrażenie, że miłość do niego mnie po prostu rozsadzi. Wtedy musiał zrobić coś, za co pokochałam go jeszcze mocniej. Odsunął mnie od siebie, żeby po chwili złożyć pocałunek na moim czole. Halo, topię się! Po tym nie było odwrotu - łzy zaczęły spływać strumieniami po moich policzkach. Chowałam twarz w dłonie, żeby tylko nie widział jak puchnę, a on na przekór wszystkiemu złapał mnie za nadgarstki.
- Kocham cię - szepnął, patrząc mi prosto w oczy.
Te dwa słowa spowodowały wewnętrzny wybuch. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że to na prawdę on mówi mi takie rzeczy. Czyli to co mówił to prawda - jego księżniczka znajduje się gdzieś wśród fanek. Spotkało mnie najlepsze wyróżnienie, o którym wcześniej mogłam tylko marzyć.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale dziękuję Wam za 15 tysięcy wyświetleń!
Pragnę was także zaprosić do katalogu fanfiction o 1D, jeśli chcecie zgłosić swoje opowiadanie ☛LINK
Niedawno zaczęłam pisać oneshoty, ale na moim blogu nie wyglądało to korzystnie, więc zrezygnowałam. Nagle ktoś mi zaproponował, żebym prowadziła z nią bloga. Zgodziłam się i to właśnie tam możecie znaleźć moje krótkie historyjki. Pod końcem posta zawsze jest napisane "Autor" jeśli tym autorem jest Curly Angel to ja:) Inne posty to imaginy LexieStyles. Tutaj macie ☛LINK
Najprawdopodobniej niedługo będę miała nowy szablon, bo ten już zdecydowanie mi się znudził, a poza tym jest amatorski i wygląda kiepsko:)
Przypominam jeszcze o głosowaniu na mój blog w ankiecie na blog miesiąca ☛LINK☚ Głosowanie trwa do końca marca, a brakuje mi jeszcze sporo głosów... Liczę na waszą pomoc!

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 15.

Zastałam Olivię siedzącą na podłodze, a twarz miała obficie zalaną łzami. Przez chwilę przypatrywałam się jej z rozdziawionymi ustami. Później zaczepiłam wzrok na obrazie leżącym przed nią. Był doszczętnie zniszczony - wylała na niego czerwoną farbę i zrobiła głębokie szramy w płótnie. Zawsze kiedy coś ją trapiło malowała, a tym razem sprawa musiała być bardzo poważna skoro zdewastowała swoje dzieło. Nagle otrząsnęłam się i podbiegłam do niej.


- Co tu się stało? - pisnęłam.
Ta w odpowiedzi jedynie jęknęła. Dotknęłam jej ramienia i poczułam, że cała się trzęsie. Chwyciłam ją, żeby mogła wstać, po czym zaprowadziłam do łóżka. Wtuliła twarz w poduszkę. Usiadłam przy niej, starając się czegoś dowiedzieć.
- Livi - zaczęłam. - Powiedz mi co jest grane.
- Chyba nie uwierzysz - bąknęła, siadając po turecku. - Harry tu był.
- Co? W jakim celu?
- Szukał Nialla, a wiedział, że jest z tobą, więc od razu przyszedł tutaj. Zostawił u niego swoją bluzę, położyłam ją na twoim łóżku.
- W porządku, ale dlaczego płaczesz? - nie rozumiałam o co chodzi.
- Zaprosiłam go na chwilę na kawę - zaśmiała się nerwowo, a łzy niekontrolowanie spływały jej po policzkach. - I oczywiście musiałam palnąć jakieś głupstwo.
- Na pewno przesadzasz! Co takiego powiedziałaś?
- No jak to co? - łkała żałośnie. - Spytałam czy nie chciałby gdzieś ze mną wyjść, no wiesz, spotkać się.


Wytrzeszczyłam na nią oczy, czekając na dalszą część opowieści. Schowała twarz w dłonie, najwyraźniej czując zażenowanie. Zrobiło mi się jej szkoda, bo nie trudno domyślić się co jej odpowiedział. Pogłaskałam ją po głowie, po czym znowu przytuliła poduszkę.
- Idź już spać - poleciła. - Jutro zaczynasz pracę.
Miała rację. Westchnęłam, a już po chwili szłam do łazienki, żeby przygotować się do snu. Zanim weszłam pod kołdrę, wzięłam bluzę Nialla do ręki, żeby powiesić ją na krześle. Przy okazji poczułam jego cudowny zapach. Dotknęłam palcem swojej dolnej wargi, przypominając sobie pocałunek. Wciąż nie mogłam w to uwierzyć. Na myśl o tym wspomnieniu, usta odruchowo wykrzywiły się w uśmiechu. Po chwili zadumy w końcu się położyłam. Po tak ekscytującym dniu zasnęłam bardzo szybko. Całe szczęście, bo rano na prawdę musiałam wcześnie wstać.

Obudziłam się, gdy na zegarku wybiła siódma. Niechętnie wyszłam z łóżka, po czym poszłam do łazienki. Chłodny prysznic nieco mnie pobudził. Zastanawiało mnie jak pójdzie mi pierwszy dzień pracy w cukierni. Nie widziałam nic trudnego w podawaniu ludziom słodkości, których sobie życzą, więc nie towarzyszyły mi żadne obawy. Zjadłam lekkie śniadanie, żeby po chwili dzielnie wyjść z domu. Nie musiałam iść zbyt daleko, bo zaledwie trzy ulice. Weszłam po schodkach do niewielkiego pomieszczenia. W gablocie poukładane były przeróżne łakocie, natomiast za ladą nikt nie stał. Nieśmiało zajrzałam na zaplecze. Siedziała tam starsza pani, popijając kawę. Gdy mnie zobaczyła natychmiast wstała, a towarzyszył jej przy tym szeroki uśmiech.
- Witaj, kochana - przywitała się, ściskając mi dłoń.
- Dzień dobry, pani Griffin - odwzajemniłam uśmiech.
Zaprowadziła mnie do miejsca, z którego przyszłam. Pokazała mi kasę i wręczyła biały fartuszek, prosząc abym go założyła. Posłusznie przewiązałam go sobie w pasie i przygładziłam ręką. Oficjalnie byłam gotowa do pracy. Moim zdaniem było stanie za ladą i bycie miłą. Szefowa oznajmiła, że musi wyjść i wróci do mnie później. Zostałam sama, cierpliwie czekając na jakiegoś klienta. Minęło dobre kilka godzin, zdążyłam obsłużyć kilku ludzi i nic poza tym. W przerwie zjadłam rogala z czekoladą, który kusił mnie swoim wyglądem odkąd tu przyszłam. Okazał się mieć wyśmienity smak. Od tamtej pory wiedziałam co mogę polecić tym niezdecydowanym konsumentom. Samej było mi trochę nudno, bo nawet nie miałam z kim porozmawiać, a kilkominutowa konwersacja z nieznajomymi zdecydowanie mi nie wystarczała. Wtedy jak na zawołanie do cukierni wszedł znajomy chłopak.
- Cześć! - krzyknął wesoło.
- No hej, Jason.
- Jak ci idzie?
- Całkiem nieźle. Przyszedłeś po coś?
- Zjadłbym bajgla - zaśmiał się.
- Proszę bardzo - powiedziałam, podając mu to co sobie zażyczył, wcześniej pakując do papierowej torebeczki.
- Dzięki - odparł, dając mi kilka monet do ręki.
Wyszczerzył zęby, co poskutkowało u mnie wybuchem śmiechu. Wtem przypomniałam sobie o zdołowanej przyjaciółce, a potem przyjrzałam się rozbawionemu koledze. Tym sposobem wpadłam na pewien pomysł. Skoro Jason jest taki wesoły...
- Masz może czas, żeby wpaść do Olivii? - zapytałam.
- Jasne - odparł szybko. - A coś się stało?
- Po prostu idź do niej. Nie chcę, żeby była sama.
Skinął głową, po czym wyszedł. Odetchnęłam z ulgą, bo wiedziałam, że z nim Olivia nie może być smutna. Odprowadziłam wzrokiem przyjaciela, aż do drzwi, gdzie wpadł na kogoś. Kiedy minęli się na schodach, próg przekroczył Niall. Od razu się uśmiechnęłam. Miło mnie zaskoczył, nie spodziewałam się, że tu przyjdzie. Natomiast jego mina nie wyglądała zbyt wesoło. Marszczył czoło i mamrotał coś pod nosem, przygładzając dłonią swoją szarą koszulkę. Później podniósł na mnie wzrok, a na jego twarzy zawitał blady uśmiech.
- Już drugi raz na niego wpadam - powiedział, wskazując kciukiem na drzwi, w których przed chwilą zniknął Jason. - Kto to jest?
Zdziwił mnie ton jego głosu. Był jakby zdenerwowany. Rozumiem, że nie ma nic przyjemnego w zderzaniu się z kimś, ale nie uważałam tego za powód do złości. Spojrzałam na niego pytająco.
- To mój kolega - wyjaśniłam. - O co chodzi?
- O nic... - speszył się.
Całe to zdarzenie wydawało się dla mnie niezwykle dziwne. Nie rozumiałam o co chodzi, a Niall ewidentnie unikał odpowiedzi. Postanowiłam spróbować załagodzić jakoś tą niezręczną sytuację.
- Masz na coś ochotę? - zapytałam.
- Dobre pytanie - odparł, opierając się o ladę. - Mam wielką ochotę na ciebie.
Mimowolnie zachichotałam. Nachylił się w moją stronę i przymknął oczy, żeby mnie pocałować. Jeszcze chwila i eksploduję! Czy on musi być taki cudowny? Dreszcze przeszły po całym moim ciele. Nagle usłyszałam dzwonek, informujący o tym, że ktoś otworzył drzwi. Gwałtownie odsunęliśmy się od siebie. To pani Griffin wróciła, trzymając w ręku torbę z zakupami. Dokładnie przyjrzała się Niallowi, po czym posłała mi znaczące spojrzenie. Byłam zmuszona do stłumieniu śmiechu.
- Możesz już iść do domu - rzuciła w moją stronę.
Podziękowałam jej i od razu wyszłam. Nie wiedziałam gdzie, ale szłam, trzymając Nialla za rękę. Zaczęłam się zastanawiać czy oficjalnie mogę powiedzieć, że jesteśmy parą. Póki co wszystko na to wskazywało, ale nie miałam odwagi, żeby go o to zapytać. Może to tak oczywiste, że wcale nie powinnam dopytywać? Spojrzałam w bok i zauważyłam człowieka z aparatem, chowającego się za autem. Robił nam zdjęcia? Poczułam się strasznie dziwnie, więc wlepiłam wzrok w czubki swoich butów.
Poszliśmy do mojego mieszkania. Kiedy weszliśmy, zastaliśmy Olivię śmiejącą się z Jasonem. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu, widząc ją w dobrym humorze. Nie chciałam im przeszkadzać, więc po cichu wymknęłam się do swojego pokoju. Tam od razu przypomniałam sobie o bluzie, którą przyniósł Harry. Niall wziął ją ode mnie i położył się na łóżku, a ją obok siebie. Zajęłam miejsce tuż przy nim i zaczęłam przeglądać Twittera na telefonie, kiedy nagle jedno zdjęcie przyciągnęło moją uwagę. Wiedziałam, że tamten mężczyzna robił nam zdjęcia, ale nie spodziewałam się, że tak szybko trafi ono do internetu.
- Zobacz - szturchnęłam Nialla.
- Cholera - skomentował.
- Coś nie tak?
- To wygląda dość oficjalnie, więc zaraz zostanę obsypany pytaniami na ten temat - zaczął. - Boję się tylko o ciebie.
- Mówisz o fankach, którym może się to nie spodobać? - skinął głową.
Nie chciałam się tym przejmować. Wiem jak bardzo mogą ranić złe słowa, ale od początku wiedziałam, że dam sobie z tym radę. Odpowiednio się przygotowałam. Poza tym nic nie mogło mnie złamać, kiedy miałam przy swoim boku kogoś tak wspaniałego jak Niall. Spojrzałam na niego, miał zmartwioną minę. Nie chciałam też, żeby go to trapiło, bo byłam pewna, że dam sobie z tym radę. Pocałowałam go, próbując dać mu do zrozumienia, że wszystko w porządku. Posłał mi jedynie blady uśmiech, ale wciąż nie miał pewności.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

środa, 5 marca 2014

Rozdział 14.

Kiedy zakładałam swoje ogrodniczki, usłyszałam że ktoś wchodzi do mieszkania. Wyjrzałam ze swojego pokoju i ujrzałam uśmiechniętą Dylan obok Olivii. Zaczęły się przyjaźnić? Trochę mnie zdziwił jej widok, ale pomachałam na przywitanie.
- Hej - powiedziała wesoło.
Nie chciałam im przeszkadzać, więc wróciłam do przygotowań. Spojrzałam w lustro, próbując dobrać odpowiednią fryzurę. Najpierw spięłam włosy w wysoki koński ogon, następnie je rozpuściłam i ponownie spięłam. Nie mogłam się zdecydować. W końcu pozwoliłam im swobodnie opadać na ramiona. Wyprowadziłam swój miejski rower do przedpokoju. Podbiegłam do okna i spojrzałam w dół. Niall już czekał.  Na jego widok tętno automatycznie mi przyspieszyło. Prędko wsunęłam na stopy białe conversy, żeby po chwili zacząć się męczyć ze znoszeniem roweru po schodach.
- Wychodzę! - krzyknęłam. - Nie wiem kiedy wrócę.
- A gdzie jedziecie? - zapytała Olivia, wykręcając głowę w moją stronę.
- Nie mam pojęcia - wzruszyłam ramionami. - Bawcie się dobrze.
Podczas schodzenia na dół trzy razy oberwałam w łydkę pedałem roweru. Zaklinając pod nosem wreszcie wyszłam na dwór. Słońce świeciło tak mocno, że aż szkoda było siedzieć w domu. Popatrzyłam na, jak zawsze idealnie wyglądającego, Nialla. Miał na sobie łososiową koszulkę, dżinsowe spodenki do kolan i takie same trampki jak ja. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Na plecach miał przewieszoną gitarę co mnie zdziwiło. Jak on miał zamiar z nią jechać? Stał z rękami założonymi na piersi przy swoim góralu. Walcząc ze swoim, czułam się jak kompletna ofiara losu. Wypuściłam powietrze z płuc i wysiliłam się na uśmiech.
- Mogłaś powiedzieć to bym ci pomógł - powiedział Niall, wsiadając na rower.
W odpowiedzi wydałam z siebie jedynie zduszony jęk. Moja podświadomość, słysząc to, zaczęła walić głową w mur.
Przez długi czas jechaliśmy jakąś trasą rowerową, na której nigdy nie byłam. Po obu stronach drogi ciągnęły się pola i łąki. Zmęczyłam się tym okropnym upałem, ale na szczęście wiał przyjemny wiatr. Na horyzoncie ujrzałam niewielkie wzniesienie. Przyspieszyłam, żeby czym prędzej znaleźć się u szczytu wzgórza, po czym jeszcze szybciej z niego zjechać. Kiedy zaczęłam jechać w dół zbocza, Niall niespodziewanie mnie wyprzedził. Po chwili, gdy trasa znowu była prosta, zajechał mi drogę. Gwałtownie zahamowałam, posyłając mu wrogie spojrzenie.
- Tylko nie warcz - zaśmiał się.
Pokręciłam głową. Idąc w ślady Nialla, weszłam na trawę. Ten, nie przejmując się niczym, położył się na niej. Oparłam swój rower o drzewo, a z koszyczka wyciągnęłam kocyk. Dobrze, że o tym pomyślałam. Rzuciłam nim w chłopaka. Na szczęście pomyślałam także o czymś do zjedzenia. Z samego rana zaciągnęłam Olivię do kuchni, żeby pomogła mi piec muffinki z czekoladą. Nie za bardzo lgnęła się do pracy, ale w końcu ją przekonałam, co wyszło na dobre. Postanowiłam poczęstować Nialla. Schowałam kilka ciastek do plastikowego pudełeczka. Gdy tylko zdjęłam zielone wieczko, poczułam słodki zapach czekolady, który zawsze przyprawiał mnie o uśmiech. Wyciągnęłam opakowanie w stronę chłopaka, patrząc na niego wyczekująco. Na sam widok słodyczy, rozpromienił się. Ugryzł spory kawałek, po czym wytrzeszczył na mnie oczy. Nie smakuje mu? Serce na moment przestało bić w oczekiwaniu na jego reakcję, a ta wcale mnie nie zadowoliła. Czekałam, aż coś powie.
- Wspaniałe - wymamrotał, wciąż z pełnymi ustami.
Odetchnęłam z ulgą i razem wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy zjedliśmy po babeczce, Niall wziął do ręki gitarę i zaczął szarpać za struny. Po chwili zwyczajne brzdąkanie zamieniło się w miłą melodię. Podśpiewywał sobie pod nosem, a ja wytężyłam słuch, żeby tylko usłyszeć słowa utworu. Gdy przybliżyłam się do niego, rozpoznałam tekst "Little Things". Cholera, moja ulubiona piosenka... Spojrzał mi w oczy i zaczął śpiewać głośniej.


Czy on do reszty oszalał? Niemal zawsze przy słuchaniu jej wzruszałam się, a w tej sytuacji widziałam tylko jedno zakończenie - zawał serca. Z każdą chwilą było mi coraz trudniej powstrzymywać łzy. Zanim skończył sama mu przerwałam, nie mogąc się powstrzymać i zarzuciłam ręce na jego szyję, żeby go pocałować. Najwyraźniej nie przewidział tego, ale też nie protestował. Poczułam jak wplata palce w moje włosy. Tym razem mogłam w stu procentach skupić się na pocałunku. Nagle zdałam sobie świadomość, co właściwie zrobiłam, przez co automatycznie zalała mnie fala gorąca. Po chwili oderwałam się od niego, ale wciąż czułam jego usta. Zakręciło mi się w głowie, ale podświadomość skakała z radości.
- Emi - powiedział tak jak nikt do mnie nie mówił. - Właśnie o to mi chodzi.
- O co? - nie byłam pewna co ma na myśli.
- Nigdy nie musiałem czegoś takiego mówić... - złapał moją dłoń. - Dawno nie czułem czegoś takiego, co do ciebie. Boję się, że fanki cię zniszczą.
- Dlaczego miałabym się przejmować tłumem zazdrosnych dziewczyn? - mimo tych słów, miałam pewne obawy. Zaraz. Czy on właśnie zasugerował to co myślę?!
- Nasz związek  może być po prostu dla ciebie ciężki, a nie chcę żebyś cierpiała.
- Związek? - bąknęłam. Kompletnie mnie zatkało.
Popatrzył na mnie pytająco. Chyba nie zareagowałam tak jak to sobie wyobrażał, przez co zbiłam go z tropu. Miałam wrażenie, że na prawdę nie wie co dalej powiedzieć.
- Może uznasz mnie za wariatkę... - zaczęłam nieśmiało. - ale kiedyś wyobrażałam sobie sytuację taką jak ta. Teraz nie wierzę, że to się dzieje na prawdę... Chociaż jest lepiej niż w mojej wyobraźni.
- To jedna z najmilszych rzeczy jakie w życiu usłyszałem - powiedział, po czym nasz wargi ponownie się złączyły. To chyba sen.

Niebo było już ciemne, a gwiazdy świeciły jasno. Nie docierało do mnie, że leżałam w objęciach Nialla Horana. Kciukiem zataczał koła po wierzchu mojej dłoni. Jego zapach strasznie mnie rozpraszał, przez co nie mogłam na niczym skupić myśli. Sama jego obecność sprawiała, że przenosiłam się do zupełnie innego świata.
- Zobacz! - rzucił Niall, pokazując palcem niebo.
Spadająca gwiazda! Szybko zacisnęłam powieki, wypowiadając w myślach życzenie. Wszystko wyglądało jak na amerykańskiej komedii romantycznej. Mimowolnie zaśmiałam się pod nosem. Nie otwierając oczu, wsłuchiwałam się w bicie jego serca.
- O czym pomyślałeś? - zapytałam.
- Niczego sobie nie zażyczyłem - zdziwiła mnie ta odpowiedź. - Mam już wszystko, czego mi trzeba.
Mówiąc to, gładził moje włosy. Dreszcz przebiegł mnie od stóp, aż po sam czubek głowy.
Nie minęło dziesięć minut, kiedy przypomniałam sobie, że istnieje coś takiego jak czas. Zerwałam się na równe nogi, żeby wyciągnąć telefon z tylnej kieszeni spodni. Było już po dziesiątej wieczorem. Zaklęłam pod nosem.
- Chyba muszę już wracać do domu - wypaliłam.
- W porządku - odparł Niall, wstając.
Złożył koc, po czym włożył go do koszyka przy moim rowerze. Posłałam mu uśmiech, żeby za chwilę ruszyć w drogę. Jechałam dość szybko, bo chciałam już wracać do domu. Tylko ze względu na Olivię - nie chciałam jej zostawiać samej w domu późnym wieczorem.
Trudno było, ale w końcu pożegnałam się z Niallem. Marzyłam o tym, żeby zostać jeszcze na krótką chwilę w jego ramionach. Otrząsnęłam się i pospiesznie weszłam do mieszkania. Zastałam tam przyjaciółkę, ale nie leżała na kanapie, oglądając telewizję tak jak zawsze. Ten widok kompletnie mnie zamurował.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Proszę także każdego o wejście w ten >>LINK<<

sobota, 1 marca 2014

BLOG MIESIĄCA

Bardzo proszę każdego o przeczytanie tego posta:)

Zostałam nominowana do Bloga miesiąca. Bardzo mi zależy na wygranej, ponieważ na pewno przybyłoby nowych czytelników! Będę ogromnie wdzięczna każdemu kto odda na mnie głos w ankiecie, która znajduje się po prawej stronie bloga >>LINK<<
Jeśli podoba wam się mój blog to proszę oddajcie na niego głos. To dla mnie na prawdę ważne!