wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 24.

Podczas gdy bezczynnie leżałam na kanapie, usłyszałam pukanie do drzwi. Otarłam twarz z dawno wyschniętych łez. Wstałam i powłócząc nogami poszłam, żeby otworzyć. Kiedy nacisnęłam na klamkę, niespodziewanie poczułam ukłucie w skroni. Syknęłam z bólu, po czym pociągnęłam drzwi w swoją stronę. Przede mną stał śliczny blondyn, którego widok tak bardzo lubiłam.
Już mam halucynacje czy jak?
Chłopak lekko uniósł kąciki ust ku górze. Przeczesał dłonią jasne włosy i spojrzał na mnie jakby nigdy nic. Gdybym nie podtrzymywała się framugi na pewno bym upadła.
- Przepraszam, Emi - powiedział spokojnym głosem.
Już nie czułam łez spływających po twarzy; po prostu płynęły, niekontrolowanie. Miałam ograniczoną widoczność, a na dodatek musiało mi się zakręcić w głowie. Świetnie.
- Hej - wtrącił Niall, łapiąc mnie w talii. - Co się stało?
- Ty idioto! - zaczęłam wrzeszczeć i machać rękami.
Nie mogłam uwierzyć, że to wszystko się nie wydarzyło. Jakby tego było mało, Niall był zaskoczony moim zachowaniem. Najwyraźniej nie miał zielonego pojęcia o katastrofie, która miała miejsce poprzedniego dnia. Posłałam mu pytające spojrzenie, a on w odpowiedzi jedynie rozłożył ręce. Zaczęłam powoli wracać na ziemię.
- Dlaczego nie polecieliście? - zapytałam w końcu.
- Złe warunki atmosferyczne, za duże ryzyko - odparł.
Bez zastanowienia rzuciłam się mu na szyję. Zapomniałam o całej naszej kłótni i skupiłam się na dziękowaniu, że żyje. Chwyciłam go za rękę i wprowadziłam do środka. Gdy siedziałam na kanapie obok niego, wszystko nabierało barw. Mimo to musiałam mu uświadomić, co działo się ze mną po tym jak wyszedł. Opowiedziałam o wiadomościach z telewizji.
- Myślałam, że tam byłeś... - spuściłam głowę, przypominając sobie okropne uczucie pustki. - Na dodatek nie odbierałeś telefonu, dla mnie to było jednoznaczne.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam na jego twarzy zaskoczenie, które po chwili przemieniło się w zatroskanie. Niespodziewanie objął mnie ramieniem, przyciągając do siebie. Miałam wrażenie, że płacze, ale to mógł być jedynie wymysł mojej wyobraźni. Nie odrywając się, zaczął szeptać.
- Przepraszam, że musiałaś przeze mnie cierpieć. Nigdy więcej nie pozwolę, żebyś płakała z mojego powodu.
Wytrzeszczyłam oczy. Nie spodziewałam się, że ktoś może kochać mnie tak bardzo, żeby składać takie deklaracje. Jednak mimo to na sercu zrobiło mi się niesamowicie ciepło. Całą atmosferę zniszczył nagły dzwonek telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz - mama. Kiedy odebrałam, Niall wymknął się do mojego pokoju.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki.
- Dzień dobry, kochanie - usłyszałam miły głos matki. - Jak się czujesz?
- O wiele lepiej niż wczoraj - zaśmiałam się; nie mówiłam jej o niczym.
- Posłuchaj - szykowała coś specjalnego, czułam to. - Dziś rano myśleliśmy z tatą... no wiesz, w końcu tak długo spotykasz się z tym chłopcem, a my go nawet nie znamy. Może przyjechalibyście do nas na obiad?
Kompletnie mnie zamurowało. Niall z moimi rodzicami? Na tą myśl serce od razu zaczęło mi bić szybciej. Co niby miałabym robić na takim obiedzie? Jeść, no jasne, ale nie mogę przystać na tą propozycję.
- Nie jestem pewna czy to dobry pomysł - próbowałam się jakoś wymigać. - Poza tym Niall wyjeżdża do Ameryki.
- Nie przesadzasz troszeczkę?
Nie miałam pojęcia co miała na myśli, ale wiedziałam, że nie skończy się to dobrze. Nalegała, nie było drogi powrotnej.
Po skończonej rozmowie poszłam do pokoju, w którym skitrał się Horan. Po przekroczeniu progu zobaczyłam, że dorwał się do jednego z moich aparatów. Od razu do niego podbiegłam, żeby wyrwać mu moje "dziecko" z rąk. Ostrożnie schowałam go do pokrowca i odłożyłam na miejsce. Spojrzałam na chłopka spode łba. Ten w odpowiedzi wyszczerzył zęby i podniósł ręce do góry na znak kapitulacji. Pokręciłam głową z dezaprobatą. Wtem przypomniała mi się propozycja rodziców... Musiałam powiedzieć o tym Niallowi.

- Nie mogę uwierzyć, że tam jedziemy - mówiłam do siebie, patrząc przez szybę samochodu.
- Przestań mamrotać - zaśmiał się blondyn.
Czy on się nigdy nie denerwuje?
Nie spuszczając oczu z drogi, położył swoją dłoń na moim kolanie. Po całym ciele przebiegły mi niekontrolowane dreszcze. Ten mały gest podniósł mnie nieco na duchu, ale dłonie wciąż były wilgotne od potu.
Jeszcze tylko kilkanaście minut dzieliło nas od dotarcia do celu. Tata wysyłał mi sms-y z pytaniem gdzie jesteśmy. Ciekawiło mnie jak zaplanowali ten wieczór. Obawiałam się, że mama przygotowała coś w bardziej eleganckim stylu; to do niej pasuje.
W końcu wjechaliśmy na podjazd. Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam zachować spokój. Przecież nie może wydarzyć się nic nadzwyczajnego. To przecież zwyczajny obiad, nic specjalnego. Przymknęłam oko na fakt, że rodzice będą siedzieć przy jednym stole z moim chłopakiem. Nigdy wcześniej nie przedstawiałam im żadnego chłopaka, więc pewnie dlatego cała ta sytuacja przyprawiała mnie o mdłości.
Dobra, spokój.
Wysiadłam z auta i o dziwo się nie wywróciłam. Niall trzymał w ręku ulubione kwiaty mojej mamy. Chciał jej się przypodobać; lizus. Zaśmiałam się w duchu i ruszyłam pewniejszym krokiem do drzwi. Nacisnęłam palcem na dzwonek, lecz w rzeczywistości marzyłam, żeby stamtąd uciec. Niestety ktoś zdążył nacisnąć na klamkę zanim wzięłam nogi za pas.
Na progu stanął ojciec w błękitnej koszuli, a zza jego ramienia wychylała się kobieta. Kątem oka zobaczyłam, że Niall poprawił kołnierz.
Przedstawiając ich sobie niezwykle się krępowałam, ale na szczęście nie było aż tak źle jak przypuszczałam. Mama bardzo się ucieszyła na prezent i od razu pobiegła do kuchni. Kiedy tam weszłam zobaczyłam jak wymienia kwiaty, które były w wazonie na te, które dostała. Przywitał mnie miły zapach matczynej kuchni; brakowało mi tego. Pomogłam nakryć do stołu, tak dawno tego nie robiłam. W tym czasie tata zabrał Nialla do pokoju, w którym trzymał swoją kolekcję piłkarskich gadżetów; dogadają się. Nagle całe zdenerwowanie ze mnie uleciało.
- Mam nadzieję, że się zabezpieczacie - usłyszałam, gdy układałam talerze.
- Proszę? - nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam.
- Słyszałaś.
- Mamo!
Nie mogłam uwierzyć, że zadała mi to pytanie. Momentalnie na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Jednak nie mogło obejść się bez zażenowania. Zakryłam twarz w dłoniach, przygotowując się na więcej. Zaczęło się dopiero, kiedy usiedliśmy przy stole. Rodzice nie znają granic... Opowiedzieli wszystkie moje najbardziej upokarzające historie z dzieciństwa. Natomiast ja bez przerwy gapiłam się w swój talerz, żeby tylko nikt nie zobaczył mojej czerwonej twarzy. Porażka...
Nagle usłyszałam śmiech Nialla. Wszyscy bawili się świetnie poza mną. Jednak kiedy tylko spojrzałam na jego zniewalający uśmiech, zapomniałam o każdej żenującej opowieści.



Przepraszam, że rozdział taki... beznadziejny.
Następnym razem postaram się bardziej.

17 komentarzy:

  1. Ojeju! Czytając początek miałam łezki w oczach. Natomiast pod koniec szczerzyłam się jak głupia do sera. Niall na pewno spodoba się rodzicom Emily. Szkoda mi jej, biedna. Widzę jednak mały plus w tej całej żenującej kolacji; jej mama nie mówiła nic o zabezpieczaniu się przy Horanie.
    Po raz kolejny mam Ci zamiar uświadomić iż Twoje rozdziały nie są beznadzieje. Zapamiętaj to sobie, bo inaczej wbiję Ci to do głowy młotkiem.
    Rozdział wyszedł świetnie, genialnie i fenomenalnie, biorąc pod uwagę także to, że bardzo się przy nim namęczyłaś.
    Czekam na więcej, no i na opowiadanie o Demi!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten początek taki wzruszający <3
    I ta kolacja ;) najlepsza jej mama z tekstem o zabezpieczaniu ;D haha..
    Świetny rodział :* czekam na kolejny ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. mi tam się podoba ;D Niall jest słodkiii *_* dobrze, że nie polecieli tym samolotem ;D czekam na kolejny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeej jaki słodki Niall jak jej obiecał ♥ rozdział genialny (jak wszystkie nie ukrywajmy) ciekawa jestem co się wydarzy po kolacji :D pamiętaj, nie zniechęcaj się do pisania! Postaram się porozsyłać twojego bloga na różnych stronach na fb (znaczy jeśli dostanę pozwolenie więc ODPOWIEDZ jak najszybciej xd) życzę weny kochana i czekam na next xd i pamiętaj: NIE ZNIECHĘCAJ SIĘ! Ily ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję<3 to dla mnie wiele znaczy. no i jasne, że pozwalam :o

      Usuń
  5. Awwwwww ale słodki rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Tsa jasne beznadziejny. Czy ty w ogóle wiesz co piszesz?! ROZDZIAŁ JEST ZAJEBISTY, NO PO PROSTU PER-FECT!!!!! Hahaha też bym się tak czuła jak ona przy tej kolacji, jakby ktoś opowiadał moje upokarzające historie z dzieciństwa. Ja to bym już chyba się tam usmażyła na dobre haha... Czekam na następny rozdział i zapraszam na mojego bloga http://littlefashiondirection.blogspot.com/
    Loffciam <333

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahaha mama Em rozwaliła <3
    Ciesze sie, że sie pogodzili no i ze zyją :D

    OdpowiedzUsuń
  8. pytanie mamy Em było najlepsze xd cały rozdział jest mega ♥ czekam na next'a :D i nie mów że rozdział jest beznadziejny i że trochę osób cię opuściło. Nie przejmuj się nimi. Oni porostu Cię nie doceniają !! Nie martw się, jakoś się ułoży . Trzymam za Ciebie kciuki bo jesteś świetną blogerką i każdy ci zazdrości i właśnie dlatego Cię opuścili . Kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  9. BEZNADZIEJNY.?! był ZAJEBISTY.!!!!!!!! Pisz takie dalej :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty blog, czekam na następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mi sie bardzo podoba...Czytam na bieząco ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jesteś bardzo kreatywna. To wcale nie było beznadziejne mi zawsze sie podoba

    OdpowiedzUsuń
  13. Jaki beznadziejny? :o jest fantastyczny! ;* oby tak dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Najlepszy :D czekam na następne rozdziały ;)

    OdpowiedzUsuń