Kiedy rano otworzyłam oczy, natychmiast przywołałam wspomnienia z wczorajszej nocy. Usta automatycznie wykrzywiły mi się w uśmiechu. Poznałam swoich największych idoli i nawet udało mi się zamienić z nimi kilka zdań! Ah, jak cudownie...
Po chwili wstałam z łóżka, po czym ruszyłam do kuchni, aby zjeść śniadanie. Podczas robienia kanapek, nie mogłam przestać myśleć o Niallu... i Olivii, która musiała wszystko zepsuć! Postanowiłam się jej jakoś zrewanżować. Z szafki nad blatem wyciągnęłam głęboką miskę, nalałam do niej zimnej wody i na palcach poszłam do pokoju przyjaciółki. Ugryzłam się w język, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Podeszłam do łóżka, a zawartość naczynia wylałam jej na głowę. Wtem wyskoczyła spod kołdry.
- Zwariowałaś, idiotko?!
- Masz za swoje! - zaśmiałam się mściwie.
Warknęła na mnie, żeby po chwili wyjść do łazienki. Szłam za nią, przyglądając się wodzie spływającej jej z włosów. Tłumiłam śmiech, a kiedy zamknęła za sobą drzwi, położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor, przełączając kolejne programy. Nie znalazłam nic ciekawego, aż nagle usłyszałam jak ktoś mówi "One Direction". Wytężyłam słuch, żeby usłyszeć każde słowo. Prezenterka mówiła o wywiadzie, który ma właśnie przeprowadzić jakiś dziennikarz. Oddała mu głos. Siedział w studio przy stole wraz z członkami mojego ulubionego zespołu.
- Livi, choć no tu! - zawołałam.
Zanim się obejrzałam, Olivia siedziała obok mnie, wpatrzona w ekran telewizora. Kamera pokazała prowadzącego, a ten przywitał swoich gości, żeby po chwili zacząć zadawać im pytania. Dopytywał o szczegóły trasy koncertowej i o różne tego typu rzeczy. Wtedy zapytał o coś, co zaparło mi dech w piersi.
- Niall, jako jedyny nie miałeś dziewczyny odkąd jesteś w zespole. Czy masz teraz kogoś na oku?
- N-nie - zawahał się.
Poczułam jakbym za moment miała dostać ataku serca. Dlaczego on tak powiedział? Może miałam jakieś urojenia, myśląc że Niall Horan zainteresuje się moją osobą... Olivia posłała mi pytające spojrzenie, a w odpowiedzi jedynie wzruszyłam ramionami. Jak mogłam być tak głupia? Przecież ktoś taki jak ja nie ma szans u... niego. Potrząsnęłam głową, próbując odgonić te okropne myśli, ale to nie pomogło. Ukryłam twarz w dłoniach. Wtem Olivia otoczyła mnie swoim ramieniem. Straciłam wszelkie chęci do życia.
Leżałam sama w łóżku, słuchając muzyki, dopóki ktoś nie zapukał do drzwi mojego pokoju.
- Proszę! - krzyknęłam w poduszkę.
Usłyszałam kroki, a potem jak ktoś siada obok mnie. Byłam przekonana, że to Olivia.
- Livi, nie mam teraz ochoty na rozmowę - bąknęłam.
- Em*... - powiedział męski głos.
Usiadłam jak na komendę. Wytrzeszczyłam na niego oczy.
- Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Wiem, że oglądałaś wywiad... - zaczął, ale nie pozwoliłam mu dokończyć.
- I co? - warknęłam. Targały mną różne emocje od smutku po wściekłość. - Zrobiłeś ze mnie idiotkę, dzięki. Możesz już iść.
- Nie chcę iść. Muszę ci to wyjaśnić - chwycił moją dłoń.
- Wyjaśnić co? Właściwie skąd wiesz, że to widziałam? Dobra, nie odpowiadaj... Olivia.
- Nie wiedziałem czy mogę powiedzieć "tak", bo nie jestem pewien co do twoich uczuć. Dobrze wiesz jakie są moje...
- Myślałam, że wiem, dopóki temu nie zaprzeczyłeś.
- Oh, proszę cię - przybliżył się. - Na prawdę mi na tobie zależy. Co powiesz na to, żebuśmy jutro wybrali się na wycieczkę? - posłałam mu pytające spojrzenie. - Rowery?
Myśl o wspólnej przejażczce przyprawiła mnie o rumieńce. Jak ja mu mogłam odmówić? Był taki przekonujący.
- Niech ci będzie...
Na jego twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Znienacka chwycił moją twarz w dłonie. Kiedy mnie pocałował, serce na chwilę przestało bić. Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami. Za nic nie mogłam uwierzyć, że to zrobił. Jego usta... dotknęły moich. Odruchowo przejechałam palcem po dolnej wardze. Niespodziewanie Niall wybiegł z pokoju. Od razu wyrwałam za nim, ale zanim go dogoniłam, chwytał już klamkę drzwi frontowych. Zamaszyście je otworzył i stanął jak wryty. Na wycieraczce ktoś stał. Ominął zgrabnie nieznajomą osobę, po czym zniknął na schodach. Zawiesiłam wzrok na przybyszu i od razu rozpoznałam w nim Jasona - przyjaciela ze Chelmsford.
Na jego widok od razu się uśmiechnęłam. Wydając z siebie krótki pisk, rzuciłam się mu na szyję. On także wyszczerzył zęby i mocno mnie przytulił.
- Jason! Jak ty tu dotarłeś? - zapytałam, gdy zwolnił uścisk.
- Mój szósty zmysł, Em - puścił mi perskie oko.
Wpuściłam go do środka i zawołałam Olivię. Widok kolegi ucieszył ją tak samo jak mnie, a może nawet bardziej. Usiedliśmy przy stole w kuchni i rozmawialiśmy, popijając herbatę. Czekałyśmy, aż wyjaśni nam cel swojej wizyty.
- Zaczynam tutaj studia i właśnie się przeprowadziłem - zaczął. - Przy okazji chciałem was odwiedzić.
- To świetnie - na prawdę się ucieszyłam, aż po chwili przypomniałam sobie nagły pocałunek.
Przestałam słuchać Jasona i skupiłam się na swoich myślach. Przewracałam w dłoniach komórkę, wciąż licząc na jakikolwiek znak od Nialla. Patrzyłam na niezmienny czarny wyświetlacz. W końcu nie mogłam wytrzymać i napisałam do niego sms-a.
Gdy tylko dostałam odpowiedź, od razu się ucieszyłam, chociaż obawiałam się nieco tej rozmowy. Jak zwykle tworzyłam w myślach czarne scenariusze. Mimo to, niecierpliwie czekałam na następny dzień. Bez ostrzeżenia Olivia przerwała moje rozmyślania.
- Słyszałaś? - zapytała. - Jason będzie chodził do tej samej uczelni co ty!
- Oh, na prawdę do Camberwell? Razem raźniej - posłałam mu pogodny uśmiech.
Skinął głową, po czym posłał Olivii pytające spojrzenie. Najwyraźniej zauważyli, że bujam w obłokach. Jednak nie przejmowałam się tym za bardzo. Miałam ważniejsze sprawy na głowie.
* skrót od imienia Emily
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
poniedziałek, 24 lutego 2014
piątek, 21 lutego 2014
Rozdział 12.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki.
- Hej, Em - usłyszałam wesoły głos Nialla. - Liam urządza w tę sobotę przyjęcie urodzinowe u siebie w mieszkaniu. Powiedział, że mogę przyjść z kim chcę, więc od razu pomyślałem o tobie. Mógłbym cię poznać z chłopakami.
- Poważnie? - pisnęłam. - Bardzo chętnie! A nie miałbyś nic przeciwko jakby Olivia też poszła z nami...? Byłaby w niebo wzięta.
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia w sobotę, wpadnę po was wieczorem.
Gdy tylko się rozłączyłam, pobiegłam do Olivii, żeby powiedzieć jej tą świetną wiadomość. Dziewczyna robiła właśnie obiad. Była w trakcie krojenia marchewki.
- Livi! - krzyknęłam, a ta wypuściła nóż z ręki, który poleciał na koniec blatu, na szczęście nie wyrządzając żadnych szkód.
- Zwariowałaś?! - warknęła na mnie. - O co chodzi?
- Za kilka dni idziemy do Liama na imprezę!
- Żartujesz?
W odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. Olivia wydała z siebie pisk radości, po czym wykonała swój taniec radości.
- Inni też będą? - zapytała z nadzieją w oczach.
- Tak!
Tym jednym słowem doprowadziłam ją do szaleństwa. Zaczęła udawać omdlenie, co doprowadziło mnie do napadu śmiechu. Nieodłączną częścią naszej radości było skakanie w koło. Stanęłam nagle, robiąc poważną minę. W co ja się ubiorę?!
W dzień prywatki, atmosfera w naszym mieszkaniu była bardzo napięta. Olivia krążyła po pokojach, trzymając się za głowę i mówiąc do siebie. Za każdym razem, gdy koło mnie przechodziła, nie dowierzając kręciłam głową. Panikowała zdecydowanie bardziej niż ja. Stresowała ją myśl o poznaniu idoli, a przede wszystkim bała się stanąć przed Harrym.
Po zjedzeniu obiadu, postanowiłam zacząć wybierać coś do ubrania. To dla mnie najgorsza część przygotowań i zajmowało mi to sporo czasu. Zaciągnęłam przyjaciółkę do swojego pokoju, żeby pomogła mi w wyborze. Standardowo przetrzepałam całą szafę. Kompletnie nic mi się nie podobało. Niestety musiałam się w końcu na coś zdecydować. Położyłam kilka bluzek na łóżku, aby lepiej się im przyjrzeć. Olivia patrzyła to na nie, to na mnie, jeżdżąc palcem po swojej dolnej wardze. Nagle w jej oku dostrzegłam błysk. Uśmiechnęła się, po czym rzuciła mi na głowę jedną z koszulek. Zdjęłam ją z twarzy i obejrzałam z każdej strony. Był to biały, obcisły top, który z tyłu zdobiła urocza koronka. Następnie oberwałam czarną, rozkloszowaną spódniczką, zrobioną z imitacji skóry. Po chwili namysłu, zaakceptowałam ten zestaw i pospiesznie go na siebie włożyłam. Zrezygnowałam z jakiegokolwiek nakrycia. Raczej nie będzie mi potrzebne. Później usiadłam na krześle, czekając aż Olivia mnie uczesze. Zakręciła mi delikatne fale, a grzywkę zaczesała do tyłu i spięła śliczną czarną kokardką. Postawiłam na naturalny makijaż. No i gotowe. Przyjrzałam się w lustrze, oceniając całokształt. Całkiem nieźle. Zajrzałam do pokoju przyjaciółki. Przygotowała się jak zwykle w ekspresowym tempie. Teraz tylko pozostało nam czekać na Nialla. Wyjrzałam przez okno i jak na zawołanie pod blokiem pojawił się jego samochód. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
W aucie zajęłam miejsce pasażera, a Olivia usiadła z tyłu. Gładziłam dłonią skórzane obicie fotela. Poczułam leśną woń odświeżacza powietrza. Odruchowo włączyłam radio, po czym spojrzałam na Nialla, żeby się upewnić czy mogę. Nie spuszczając oczu z drogi, uśmiechnął się tylko. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam ponownie badać wnętrze samochodu. Po chwili przypomniałam sobie gdzie właśnie jedziemy. Jeszcze kilka minut i poznam osobiście Liama i całą resztę zespołu. Na samą myśl o tym na rękach pojawiła mi się gęsia skórka. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, podniosłam głowę do góry, mierząc wzrokiem wysoki budynek. Weszliśmy do środka, a następnie do windy. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Olivia najwyraźniej czuła to samo, bo chwyciła mnie za rąbek spódnicy. Wysiedliśmy na właściwym piętrze, a Niall poprowadził nas do drzwi mieszkania. W mgnieniu oka otworzył je Liam we własnej osobie. Miał na sobie jasne dżinsy i zwyczajną, białą koszulkę. Przywitał nas szerokim uśmiechem. Wnętrze wyglądało świetnie. Białe ściany, drewniane panele i ciepłe światło. Ludzie siedzieli na czarnej, skórzanej kanapie w kształcie litery L lub stali, pijąc z czerwonych kubeczków. Scena jak z amerykańskiego filmu. Nagle Niall złapał mnie za łokieć i obrócił w stronę jubilata.
- Poznaj Emily - przedstawił mnie. - I jej przyjaciółkę, Olivię.
- Cześć, dziewczyny - wyszczerzył zęby Liam. - Miło mi was poznać. Rozgośćcie się i bawcie dobrze.
Nawet nie zdążyłam mu złożyć życzeń, kiedy odszedł zabawiać gości. W takim razie wróciłam do rozglądania się po mieszkaniu. Przed sofą leżał ciemny, futrzany dywan, który aż prosił się o to, żeby wejść na niego na boso. Ujrzałam także wielkie okno i szklane drzwi, prowadzące na taras. Bez zastanowienia chwyciłam Nialla za nadgarstek i zaciągnęłam na balkon. Była tam także grupka innych ludzi, podziwiających widok. Chwyciłam się poręczy i wyciągnęłam szyję. Wtedy zawiał chłodny wiatr. Przeszedł mnie dreszcz, przez co odruchowo złapałam się za ramiona. Nagle poczułam na nich ciepły materiał. Odwróciłam głowę i zobaczyłam lekki uśmiech Nialla, okrywającego mnie swoją kurtką. Odwzajemniłam uśmiech, po czym wróciłam do podziwiania Londynu. Uświadomiłam sobie także, że oplótł swoje ręce wokół mojej talii.
- Em! - niespodziewanie usłyszałam krzyk. Zdenerwowana, odwróciłam się, żeby zobaczyć kto mnie woła.
- Co się stało, Liv? - zapytałam. Niall odsunął się ode mnie. Złość narastała.
- Musimy porozmawiać - nie czekając na moją odpowiedź, zaciągnęła mnie na drugi koniec tarasu. - Rozmawiałam z Harrym.
- Świetnie. Jak poszło?
- Dobrze - zaczęła machać rękoma. - Cały czas żartował. Cud, że w ogóle chciał ze mną gadać!
- Tak - prawie wcale jej nie słuchałam. - Wiesz, akurat robiłam coś ważnego. Mogłabyś wrócić do Harry'ego i zostawić mnie samą z...
- O cholera! Przerwałam wam... Przepraszam cię. Już się zmywam - powiedziała, po czym ulotniła się wyraźnie zasmucona.
Przewróciłam oczami i wróciłam do Nialla. Stał oparty plecami o barierkę, przeczesując palcami włosy. Bez zastanowienia objęłam go, wtulając głowę w jego pierś. Czy zawsze musi się znaleźć ktoś kto nam przeszkodzi?
- Hej, Em - usłyszałam wesoły głos Nialla. - Liam urządza w tę sobotę przyjęcie urodzinowe u siebie w mieszkaniu. Powiedział, że mogę przyjść z kim chcę, więc od razu pomyślałem o tobie. Mógłbym cię poznać z chłopakami.
- Poważnie? - pisnęłam. - Bardzo chętnie! A nie miałbyś nic przeciwko jakby Olivia też poszła z nami...? Byłaby w niebo wzięta.
- Nie ma sprawy. To do zobaczenia w sobotę, wpadnę po was wieczorem.
Gdy tylko się rozłączyłam, pobiegłam do Olivii, żeby powiedzieć jej tą świetną wiadomość. Dziewczyna robiła właśnie obiad. Była w trakcie krojenia marchewki.
- Livi! - krzyknęłam, a ta wypuściła nóż z ręki, który poleciał na koniec blatu, na szczęście nie wyrządzając żadnych szkód.
- Zwariowałaś?! - warknęła na mnie. - O co chodzi?
- Za kilka dni idziemy do Liama na imprezę!
- Żartujesz?
W odpowiedzi pokręciłam przecząco głową. Olivia wydała z siebie pisk radości, po czym wykonała swój taniec radości.
- Inni też będą? - zapytała z nadzieją w oczach.
- Tak!
Tym jednym słowem doprowadziłam ją do szaleństwa. Zaczęła udawać omdlenie, co doprowadziło mnie do napadu śmiechu. Nieodłączną częścią naszej radości było skakanie w koło. Stanęłam nagle, robiąc poważną minę. W co ja się ubiorę?!
W dzień prywatki, atmosfera w naszym mieszkaniu była bardzo napięta. Olivia krążyła po pokojach, trzymając się za głowę i mówiąc do siebie. Za każdym razem, gdy koło mnie przechodziła, nie dowierzając kręciłam głową. Panikowała zdecydowanie bardziej niż ja. Stresowała ją myśl o poznaniu idoli, a przede wszystkim bała się stanąć przed Harrym.
Po zjedzeniu obiadu, postanowiłam zacząć wybierać coś do ubrania. To dla mnie najgorsza część przygotowań i zajmowało mi to sporo czasu. Zaciągnęłam przyjaciółkę do swojego pokoju, żeby pomogła mi w wyborze. Standardowo przetrzepałam całą szafę. Kompletnie nic mi się nie podobało. Niestety musiałam się w końcu na coś zdecydować. Położyłam kilka bluzek na łóżku, aby lepiej się im przyjrzeć. Olivia patrzyła to na nie, to na mnie, jeżdżąc palcem po swojej dolnej wardze. Nagle w jej oku dostrzegłam błysk. Uśmiechnęła się, po czym rzuciła mi na głowę jedną z koszulek. Zdjęłam ją z twarzy i obejrzałam z każdej strony. Był to biały, obcisły top, który z tyłu zdobiła urocza koronka. Następnie oberwałam czarną, rozkloszowaną spódniczką, zrobioną z imitacji skóry. Po chwili namysłu, zaakceptowałam ten zestaw i pospiesznie go na siebie włożyłam. Zrezygnowałam z jakiegokolwiek nakrycia. Raczej nie będzie mi potrzebne. Później usiadłam na krześle, czekając aż Olivia mnie uczesze. Zakręciła mi delikatne fale, a grzywkę zaczesała do tyłu i spięła śliczną czarną kokardką. Postawiłam na naturalny makijaż. No i gotowe. Przyjrzałam się w lustrze, oceniając całokształt. Całkiem nieźle. Zajrzałam do pokoju przyjaciółki. Przygotowała się jak zwykle w ekspresowym tempie. Teraz tylko pozostało nam czekać na Nialla. Wyjrzałam przez okno i jak na zawołanie pod blokiem pojawił się jego samochód. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
W aucie zajęłam miejsce pasażera, a Olivia usiadła z tyłu. Gładziłam dłonią skórzane obicie fotela. Poczułam leśną woń odświeżacza powietrza. Odruchowo włączyłam radio, po czym spojrzałam na Nialla, żeby się upewnić czy mogę. Nie spuszczając oczu z drogi, uśmiechnął się tylko. Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam ponownie badać wnętrze samochodu. Po chwili przypomniałam sobie gdzie właśnie jedziemy. Jeszcze kilka minut i poznam osobiście Liama i całą resztę zespołu. Na samą myśl o tym na rękach pojawiła mi się gęsia skórka. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, podniosłam głowę do góry, mierząc wzrokiem wysoki budynek. Weszliśmy do środka, a następnie do windy. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Olivia najwyraźniej czuła to samo, bo chwyciła mnie za rąbek spódnicy. Wysiedliśmy na właściwym piętrze, a Niall poprowadził nas do drzwi mieszkania. W mgnieniu oka otworzył je Liam we własnej osobie. Miał na sobie jasne dżinsy i zwyczajną, białą koszulkę. Przywitał nas szerokim uśmiechem. Wnętrze wyglądało świetnie. Białe ściany, drewniane panele i ciepłe światło. Ludzie siedzieli na czarnej, skórzanej kanapie w kształcie litery L lub stali, pijąc z czerwonych kubeczków. Scena jak z amerykańskiego filmu. Nagle Niall złapał mnie za łokieć i obrócił w stronę jubilata.
- Poznaj Emily - przedstawił mnie. - I jej przyjaciółkę, Olivię.
- Cześć, dziewczyny - wyszczerzył zęby Liam. - Miło mi was poznać. Rozgośćcie się i bawcie dobrze.
Nawet nie zdążyłam mu złożyć życzeń, kiedy odszedł zabawiać gości. W takim razie wróciłam do rozglądania się po mieszkaniu. Przed sofą leżał ciemny, futrzany dywan, który aż prosił się o to, żeby wejść na niego na boso. Ujrzałam także wielkie okno i szklane drzwi, prowadzące na taras. Bez zastanowienia chwyciłam Nialla za nadgarstek i zaciągnęłam na balkon. Była tam także grupka innych ludzi, podziwiających widok. Chwyciłam się poręczy i wyciągnęłam szyję. Wtedy zawiał chłodny wiatr. Przeszedł mnie dreszcz, przez co odruchowo złapałam się za ramiona. Nagle poczułam na nich ciepły materiał. Odwróciłam głowę i zobaczyłam lekki uśmiech Nialla, okrywającego mnie swoją kurtką. Odwzajemniłam uśmiech, po czym wróciłam do podziwiania Londynu. Uświadomiłam sobie także, że oplótł swoje ręce wokół mojej talii.
- Em! - niespodziewanie usłyszałam krzyk. Zdenerwowana, odwróciłam się, żeby zobaczyć kto mnie woła.
- Co się stało, Liv? - zapytałam. Niall odsunął się ode mnie. Złość narastała.
- Musimy porozmawiać - nie czekając na moją odpowiedź, zaciągnęła mnie na drugi koniec tarasu. - Rozmawiałam z Harrym.
- Świetnie. Jak poszło?
- Dobrze - zaczęła machać rękoma. - Cały czas żartował. Cud, że w ogóle chciał ze mną gadać!
- Tak - prawie wcale jej nie słuchałam. - Wiesz, akurat robiłam coś ważnego. Mogłabyś wrócić do Harry'ego i zostawić mnie samą z...
- O cholera! Przerwałam wam... Przepraszam cię. Już się zmywam - powiedziała, po czym ulotniła się wyraźnie zasmucona.
Przewróciłam oczami i wróciłam do Nialla. Stał oparty plecami o barierkę, przeczesując palcami włosy. Bez zastanowienia objęłam go, wtulając głowę w jego pierś. Czy zawsze musi się znaleźć ktoś kto nam przeszkodzi?
wtorek, 18 lutego 2014
Rozdział 11.
*Emily*
Z rękami założonymi na piersi, przyglądałam się Dylan spode łba. Po chwili jej mina bez wyrazu, zmieniła się w bardzo smutną. Zastanawiało mnie, co ona znowu kombinuje. Zdążyła mnie przekonać o swoich umiejętnościach aktorskich, więc mogłam się spodziewać dosłownie wszystkiego.- Możemy porozmawiać? - zaczęła.
Przewróciłam tylko oczami i ruszyłam dalej wzdłuż ulicy. O czym ona chciała rozmawiać? Kiedy usłyszałam za sobą jej kroki, przyspieszyłam. Wtem chwyciła mnie za łokieć i obróciła w swoją stronę.
- Musimy porozmawiać - warknęła.
- Dobrze, mów.
- Nie możemy gdzieś usiąść? - w odpowiedzi posłałam jej groźne spojrzenie. Nie miałam ochoty siadać. - Słuchaj. Jestem ci winna przeprosiny. Przykro mi, że tak się stało i żałuję tego.
Zatkało mnie. Rozdziawiłam usta z wrażenia. Tego nie przewidziałam. Patrzyłam na nią jakbym czekała na jakiś zwrot akcji. Nie mogłam uwierzyć, że powiedziała to szczerze. Nagle po jej policzkach spłynęły łzy, co sprawiło, że nie miałam żadnych wątpliwości - nie kłamała.
Odruchowo objęłam ją ramieniem, przytulając do siebie. To spowodowało jedynie większy wybuch histerii. Dopiero po chwili odsunęła się, żeby spojrzeć na mnie spuchniętymi oczami, żeby zaraz delikatnie unieść kąciki ust. Odwzajemniłam uśmiech, po czym wzięłam ją pod łokieć i poszłyśmy w stronę domu. Miałam nadzieję, że nie wywinie więcej takiego numeru.
Gdy weszłam do mieszkania zastałam tylko ciszę. Zajrzałam do kuchni, ale nikogo w niej nie było. Weszłam do salonu i od razu tego pożałowałam. Na kanapie siedziała Olivia z Niallem. Słysząc moje kroki, od razu odwrócili głowy. Błagałam w myślach, żeby stać się niewidzialną i chciałam uciec do swojego pokoju.
- Poczekaj - rzucił Niall.
Stanęłam jak wryta. Po chwili obróciłam się na pięcie i chwiejnym krokiem podeszłam do niego. Wstał, żeby przeszyć mnie swoim zniewalającym spojrzeniem. Podświadomość radziła mi brać nogi za pas, a ja na przekór wszystkiemu stałam w miejscu.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? - zapytał.
Zaczęłam panikować. Co mam mu powiedzieć? Zaraz. Przecież nie zrobiłam nic złego. Wzięłam głęboki wdech.
- Nie osądzaj mnie - zaczęłam. - Przyszedłeś w złym momencie i pochopnie oceniłeś całą sytuację. Oczywiście to ja wyszłam na tą złą!
- Ej, spokojnie - chwycił mnie za ramiona, gdyż znowu zaczęłam niekontrolowanie wymachiwać rękami. - Już wszystko wiem. Olivia mi opowiedziała jak to było.
Zerknęłam na przyjaciółkę, a ta posłała mi uśmiech. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać, a przede wszystkim nie miałam pojęcia z jakiego powodu. Poczułam ulgę, a wszystkie obawy zostały rozwiane w krótką chwilę. Niczego więcej nie potrzebowałam. Wtem Niall mnie przytulił. Każda komórka mojego ciała krzyczała z radości. Za nic w świecie nie chciałam go puścić. Niestety nie mogliśmy być tak złączeni w nieskończoność. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Nie zważając na nic, opuściliśmy kamienicę. Idąc tuż obok niego, przyglądałam się naszym splecionym dłoniom. Jeszcze chwila i eksploduję! Niektórzy ludzie obracali się w naszą stronę. Czy on zwariował? Chcąc uniknąć ciekawskich spojrzeń, uwolniłam się z jego uścisku. Nagle stanął i posłał mi pytające spojrzenie.
- O co chodzi? - zapytał.
- Nie jesteśmy tu sami - bąknęłam.
- Nie obchodzi mnie to - ponownie wplótł swoje palce w moje i poszliśmy dalej.
To wyglądało jak najwspanialszy sen i wcale nie miałam zamiaru się budzić.
Niall zaprowadził mnie na dach jakiegoś wysokiego budynku, chociaż wcale nie uśmiechało mi się tam iść. Miałam potworny lęk wysokości, a ten jak na złość stanął przy samej krawędzi. Wcale nie miałam zamiaru do niego podchodzić. Zakręciło mi się w głowie, a podświadomość uparcie przypominała mi o przeklętej fobii. Wyciągnął rękę w moją stronę, posyłając mi uroczy uśmiech.
Nie mogąc się oprzeć, zrobiłam kilka kroków w jego stronę. Odruchowo chwyciłam go za ramię. Zawładnęła mną panika, ale ogarnęłam wzrokiem cudowny Londyn nocą, co od razu mnie uspokoiło. Ten widok zaparł mi dech w piersi - był absolutnie niesamowity. Pięknie oświetlone, wysokie budynki, a w oddali mniejsze. Na granatowym niebie nie ujrzałam ani jednej gwiazdy. Wszystkie zostały przykryte ciemnymi chmurami. Po ulicach jeździły auta, a ludzie w nich nie mieli pojęcia jak to wygląda z góry. Wtedy poczułam dłoń Nialla na moim biodrze.
- Wspaniały, prawda? - szepnął mi do ucha. W odpowiedzi skinęłam głową. - Czasem przychodzę tutaj, żeby pozbierać myśli.
Słuchając jego słów czułam jakbym miała się za chwilę rozpłynąć. Wtedy nagle obrócił mną, tak że teraz patrzyliśmy sobie w oczy. Zbliżył się. Zaraz, co on wyprawia?! Serce zaczęło bić mi tak szybko jak nigdy. Czy on chce, żebym padła na zawał? Nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Wstrzymałam oddech. Lepiej jak nie będę służyć za wiatrak. Wlepiłam wzrok w jego cudowne usta. Wyglądały na delikatne. Ale czemu wciąż się przybliżały do moich? Jego zapach przyprawiał mnie o dreszcze. Nie wytrzymam tego! Pocałuj mnie i mogę umierać!
- Ej! - usłyszałam męski głos. - Co wy tu robicie?!
Chyba zaraz wybuchnę. Czemu jakiś dryblas niszczy moją idealną chwilę?! Popatrzyłam na Nialla. Nie wyglądał na zadowolonego. Chwycił mnie za nadgarstek i pociągnął za sobą. Biegł w stronę wyjścia. Zwinnym ruchem ominął mężczyznę, po czym wbiegł na schody, a ja za nim.
- Czemu uciekamy? - wysapałam.
- Nie wolno nam tu być - odparł rozgoryczony.
Wreszcie wybiegliśmy z budynku. Nie dość, że ktoś nam przeszkodził to jeszcze musiałam się spocić i zasapać. Świetne zakończenie... Potem ruszyliśmy w stronę domu. Niall nic nie mówił. Sama też nie ważyłam się odezwać. Z rękami w kieszeniach szłam przed siebie, a wzrok wlepiłam w czubki swoich butów. No powiedz coś wreszcie... Zamiast tego, poczułam jak wyciąga moją dłoń z kieszeni. Dobra, tak też może być. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ja to jednak mam szczęście.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Zapraszam także do udziału w ankiecie:)
czwartek, 13 lutego 2014
Rozdział 10.
Razem z Olivią postanowiłyśmy wybrać się na popołudniowy spacer. Tego dnia słońce okrywało się puchem chmur, więc nie było zbyt ciepło. Włożyłam ręce do kieszeni swojej dżinsowej kurtki, w których znalazłam tam dwa zużyte bilety autobusowe i kilka pensów. Nie wiem z jakiego powodu byłam przygnębiona. Szłam wpatrując się w czubki swoich butów, a Olivia opowiadała energicznie o jakimś obrazie, który niedawno zaczęła malować. Szczerze mówiąc to wcale jej nie słuchałam. Starałam się przynajmniej wyłapać jakieś pojedyncze słowa, ale myślami wciąż gdzieś uciekałam. W mojej głowie co chwilę pojawiał się obraz Nialla, jedzącego obiad tuż obok mnie. Na to wspomnienie próbowałam się uśmiechnąć, ale z nieznanego mi powodu, moje usta wybierały przeciwny kierunek. Przyjaciółka chwyciła mnie pod łokieć, dalej nieświadoma tego, że mówi sama do siebie.
Po godzinie wróciłyśmy do domu. Świeże powietrze dobrze mi zrobiło, gdyż ból głowy wreszcie ustąpił. Ledwie przekroczyłam próg mieszkania, od razu ruszyłam w stronę swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym położyłam się na łóżku. Wtuliłam twarz w poduszkę, starając się nie myśleć już o niczym. Niestety taka bezczynność wcale mi w tym nie pomagała. Nie specjalnie uśmiechała mi się myśl o opuszczeniu mojego miłego, fioletowego kocyka, ale w końcu zwlokłam się z łóżka. Podświadomość podpowiadała mi, żebym zobaczyła nową pracę Olivii. Powłócząc nogami, weszłam do jej niewielkiego pokoju. W środku pachniało świeżą farbą. Zastałam przyjaciółkę ubraną w swoją żółtą koszulę w kratę, służącą za fartuch. W dłoni trzymała pędzel, którym gładziła duże płótno, umieszczone na sztaludze. Była w stanie pełnego skupienia, o czym świadczyła przygryzana warga. Zerknęłam na to, co do tej pory stworzyła. Z wrażenia rozchyliłam usta. Malowidło przedstawiało plecy dobrze zbudowanego mężczyzny, po których błądziły dłonie kobiety, stojącej przed nim. Z tego co pamiętam, Olivia mówiła, że niedawno zaczęła to malować, a według mnie właśnie kończyła. Nagle obróciła się w moją stronę, szczerząc zęby.
- Co o tym myślisz? - zapytała.
- To jest... cudowne - odparłam.
- Dzięki! Dawno nie udało mi się namalować tak dobrze postaci z głowy.
- Jak dla mnie każdy twój obraz jest cudowny - zerknęłam w stronę płócien ułożonych pod ścianą.
Zastanawiało mnie dlaczego nigdy nie wieszała swoich dzieł na ścianach. Przykucnęłam przy jej dziełach malarskich, oglądając bardzo uważnie każdy z osobna. Na jednym widniała panorama Londynu nocą. Bez zastanowienia wzięłam obraz pod ramię, wyobrażając sobie go na mojej ścianie. Potem przy użyciu gwoździ i młotka, upiększyłam swój pokój. Przyjaciółka śledziła każdy mój ruch z zaciekawieniem.
- Nie wiem czemu wcześniej na to nie wpadłam - oznajmiłam.
Wtem odwróciłyśmy się gwałtownie, słysząc głośnie pukanie do drzwi. Razem poszłyśmy do źródła dźwięku. Zawsze bałam się takich sytuacji. Moja wyobraźnia jak zwykle zapuściła się na mroczne ścieżki. Olivia wyśmiała mnie za taką postawę i śmiało nacisnęła klamkę. Stała tam wściekła Dylan. Wyglądała jakby miała za chwilę eksplodować. Miała zmarszczone czoło, a ręce zaciśnięte w pięści.
- Znowu ty? - warknęłam. - Czego chcesz?
- Odwal się od niego - wycedziła przez zęby.
Nagle popchnęła mnie i pociągnęła za włosy. Zawyłam z bólu, próbując ją od siebie odepchnąć. Wtem do akcji wkroczyła Olivia. Złapała dziewczynę w pasie, odciągając ją do tyłu. Wyrwałam się z jej uścisku i przycisnęłam do ściany. To położenie na pewno nie było dla mnie korzystne. Nieoczekiwanie kątem oka ujrzałam stojącego obok Nialla. Rozdziawił usta, a ręce opadały mu bezwładnie wzdłuż tułowia. Odskoczyłam od Dylan jak oparzona. Źle to wyglądało, bardzo źle! Kilka sekund zajęło mi wymyślenie dziesiątek różnych wytłumaczeń.
- Co ty robisz? - rzucił we mnie pytaniem.
- To nie tak! - pisnęłam, wymachując nerwowo rękami.
- Nic ci się nie stało? - zwrócił się do Dylan, ignorując mnie.
W tej chwili mogłabym przysiąc, że słyszałam dźwięk pękającego serca. Do oczu napłynęły mi zły, które niekontrolowanie spływały po policzkach. Dziewczyna jak na zawołanie zaczęła grać zranioną. Udawała szloch, na co Niall objął ją ramieniem, wyprowadzając z mieszkania. Moja podświadomość krzyczała w proteście, a ja jedynie stałam jak słup soli. Olivia była w takim samym szoku jak ja. Dlaczego stoję tak bezczynnie?! Blondyn zdążył już odejść. Jedyne co byłam w stanie zrobić to upaść na kolana.
Leżąc na łóżku, rozmyślałam. Miałam za nim biec jak idiotka? Nawet nie mogłam się ruszyć! Tłumaczyłam się sama przed sobą, co spowodowało kolejny napad płaczu. Ogarniała mnie panika. Byłam tak bezsilna, że tylko dławiłam się tymi cholernymi łzami. Marzyłam o tym, żeby mu wyjaśnić, co się na prawdę wydarzyło.
Znowu stukanie do drzwi. Kiedy ja zasnęłam? Zwlokłam się z łóżka, żeby otworzyć. Gdy tylko wstałam, zakręciło mi się w głowie. Kto tym razem tak bardzo chce ze mną rozmawiać? Kiedy zobaczyłam sąsiadkę z naprzeciwka, od razu chciałam zamknąć drzwi, ale dziewczyna mnie powstrzymała.
- Co ty tu robisz? - warknęłam.
- Teraz Niall woli mnie, bo zobaczył na własne oczy jaka jesteś na prawdę - wybuchnęła śmiechem.
- Czemu to robisz? Czy ty nie masz własnych marzeń? Jakbyś się czuła gdyby ktoś odebrał ci wszystko, co zdążyłaś osiągnąć po długich staraniach?
Niespodziewanie Dylan opuściła głowę, lecz po chwili znowu ją podniosła, przeszywając mnie złowrogim spojrzeniem. Byłam niemal pewna, że moje słowa coś w niej poruszyły...
- Zamknij się - wycedziła przez zęby. Kurde, uparta jest.
Po godzinie wróciłyśmy do domu. Świeże powietrze dobrze mi zrobiło, gdyż ból głowy wreszcie ustąpił. Ledwie przekroczyłam próg mieszkania, od razu ruszyłam w stronę swojego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym położyłam się na łóżku. Wtuliłam twarz w poduszkę, starając się nie myśleć już o niczym. Niestety taka bezczynność wcale mi w tym nie pomagała. Nie specjalnie uśmiechała mi się myśl o opuszczeniu mojego miłego, fioletowego kocyka, ale w końcu zwlokłam się z łóżka. Podświadomość podpowiadała mi, żebym zobaczyła nową pracę Olivii. Powłócząc nogami, weszłam do jej niewielkiego pokoju. W środku pachniało świeżą farbą. Zastałam przyjaciółkę ubraną w swoją żółtą koszulę w kratę, służącą za fartuch. W dłoni trzymała pędzel, którym gładziła duże płótno, umieszczone na sztaludze. Była w stanie pełnego skupienia, o czym świadczyła przygryzana warga. Zerknęłam na to, co do tej pory stworzyła. Z wrażenia rozchyliłam usta. Malowidło przedstawiało plecy dobrze zbudowanego mężczyzny, po których błądziły dłonie kobiety, stojącej przed nim. Z tego co pamiętam, Olivia mówiła, że niedawno zaczęła to malować, a według mnie właśnie kończyła. Nagle obróciła się w moją stronę, szczerząc zęby.
- Co o tym myślisz? - zapytała.
- To jest... cudowne - odparłam.
- Dzięki! Dawno nie udało mi się namalować tak dobrze postaci z głowy.
- Jak dla mnie każdy twój obraz jest cudowny - zerknęłam w stronę płócien ułożonych pod ścianą.
Zastanawiało mnie dlaczego nigdy nie wieszała swoich dzieł na ścianach. Przykucnęłam przy jej dziełach malarskich, oglądając bardzo uważnie każdy z osobna. Na jednym widniała panorama Londynu nocą. Bez zastanowienia wzięłam obraz pod ramię, wyobrażając sobie go na mojej ścianie. Potem przy użyciu gwoździ i młotka, upiększyłam swój pokój. Przyjaciółka śledziła każdy mój ruch z zaciekawieniem.
- Nie wiem czemu wcześniej na to nie wpadłam - oznajmiłam.
Wtem odwróciłyśmy się gwałtownie, słysząc głośnie pukanie do drzwi. Razem poszłyśmy do źródła dźwięku. Zawsze bałam się takich sytuacji. Moja wyobraźnia jak zwykle zapuściła się na mroczne ścieżki. Olivia wyśmiała mnie za taką postawę i śmiało nacisnęła klamkę. Stała tam wściekła Dylan. Wyglądała jakby miała za chwilę eksplodować. Miała zmarszczone czoło, a ręce zaciśnięte w pięści.
- Znowu ty? - warknęłam. - Czego chcesz?
- Odwal się od niego - wycedziła przez zęby.
Nagle popchnęła mnie i pociągnęła za włosy. Zawyłam z bólu, próbując ją od siebie odepchnąć. Wtem do akcji wkroczyła Olivia. Złapała dziewczynę w pasie, odciągając ją do tyłu. Wyrwałam się z jej uścisku i przycisnęłam do ściany. To położenie na pewno nie było dla mnie korzystne. Nieoczekiwanie kątem oka ujrzałam stojącego obok Nialla. Rozdziawił usta, a ręce opadały mu bezwładnie wzdłuż tułowia. Odskoczyłam od Dylan jak oparzona. Źle to wyglądało, bardzo źle! Kilka sekund zajęło mi wymyślenie dziesiątek różnych wytłumaczeń.
- Co ty robisz? - rzucił we mnie pytaniem.
- To nie tak! - pisnęłam, wymachując nerwowo rękami.
- Nic ci się nie stało? - zwrócił się do Dylan, ignorując mnie.
W tej chwili mogłabym przysiąc, że słyszałam dźwięk pękającego serca. Do oczu napłynęły mi zły, które niekontrolowanie spływały po policzkach. Dziewczyna jak na zawołanie zaczęła grać zranioną. Udawała szloch, na co Niall objął ją ramieniem, wyprowadzając z mieszkania. Moja podświadomość krzyczała w proteście, a ja jedynie stałam jak słup soli. Olivia była w takim samym szoku jak ja. Dlaczego stoję tak bezczynnie?! Blondyn zdążył już odejść. Jedyne co byłam w stanie zrobić to upaść na kolana.
Leżąc na łóżku, rozmyślałam. Miałam za nim biec jak idiotka? Nawet nie mogłam się ruszyć! Tłumaczyłam się sama przed sobą, co spowodowało kolejny napad płaczu. Ogarniała mnie panika. Byłam tak bezsilna, że tylko dławiłam się tymi cholernymi łzami. Marzyłam o tym, żeby mu wyjaśnić, co się na prawdę wydarzyło.
Znowu stukanie do drzwi. Kiedy ja zasnęłam? Zwlokłam się z łóżka, żeby otworzyć. Gdy tylko wstałam, zakręciło mi się w głowie. Kto tym razem tak bardzo chce ze mną rozmawiać? Kiedy zobaczyłam sąsiadkę z naprzeciwka, od razu chciałam zamknąć drzwi, ale dziewczyna mnie powstrzymała.
- Co ty tu robisz? - warknęłam.
- Teraz Niall woli mnie, bo zobaczył na własne oczy jaka jesteś na prawdę - wybuchnęła śmiechem.
- Czemu to robisz? Czy ty nie masz własnych marzeń? Jakbyś się czuła gdyby ktoś odebrał ci wszystko, co zdążyłaś osiągnąć po długich staraniach?
Niespodziewanie Dylan opuściła głowę, lecz po chwili znowu ją podniosła, przeszywając mnie złowrogim spojrzeniem. Byłam niemal pewna, że moje słowa coś w niej poruszyły...
- Zamknij się - wycedziła przez zęby. Kurde, uparta jest.
Wytrzeszczyłam na nią oczy. Wyglądała na prawdę groźnie. Po ciele przeszły mi niekontrolowane dreszcze. Skutecznie mnie uciszając, ciągnęła dalej:
- Mam dość bycia gnębioną. Teraz ja będę gnębić. To mój czas by lśnić!
- Dziewczyno, uspokój się! - to chyba zaszło za daleko. - Chyba sama nie wiesz czego chcesz.
Widziałam, że ma ze sobą jakiś problem, ale nie wiedziałam w jaki sposób do niej dotrzeć. Wydawało się to nieosiągalne, bo ona cały czas stawiała opór. Przez nią uciekała ze mnie cała energia. Jej obecność strasznie męczyła i za nic nie mogłam się od niej odczepić. Zamykałam jej drzwi przed nosem, a ta i tak po chwili wracała. Wciąż nie mogłam zrozumieć jaki ma w tym cel. Zachowywała się jakbym ją kiedyś mocno zraniła, a nawet jej nie znam. W moich oczach jest jedynie sąsiadką z naprzeciwka.
- Dobrze wiem czego chcę i nie przeszkodzisz mi w dojściu do celu.
Wtem na mnie splunęła. Czemu mnie to nie zdziwiło? Nieprzewidywalna... Otarłam jej ślinę rękawem bluzy. Ohyda. Dobra, dość tego. Kłótnia z nią nie miała żadnego sensu, więc po prostu zamknęłam przed nią drzwi. To jakaś wariatka...
*Olivia*
Zza drzwi swojego pokoju usłyszałam każde słowo. Kiedy tylko usłyszałam, że Emily wróciła do siebie, wyszłam na palcach. Nie mogłam tego tak zostawić. Ta cała Dylan przesadziła. Wymknęłam się z mieszkania, po czym zapukałam do sąsiadki. Wysiliłam się na zasmuconą minę, próbując ją zdezorientować. Gdy otworzyła drzwi, przewróciła oczami, ale czekała aż coś powiem.
- Możemy porozmawiać? - zaczęłam, zaglądając do środka.
Weszła w głąb mieszkania, wpuszczając mnie. Zawahałam się, po czym przekroczyłam próg. Wnętrze wyglądało zwyczajnie - jasne panele, białe ściany. Podążając za nią, weszłam do małego, skromnie wyposażonego salonu. Usiadła na sofie i ukryła twarz w dłoniach. Po chwili usłyszałam cichy płacz. Pękła? Szczerze mówiąc to wcale się tego nie spodziewałam.
- Emily ma rację - jęknęła. - Nie chciałabym być tak traktowana... Może to źle, że tak ją teraz traktuję, ale to też wielka szansa dla mnie!
- Szansa na co?
- Na sławę.
- I myślisz, że jak się przyczepisz do kogoś znanego to on cię wypromuje?
- No raczej, że tak...
Mimowolnie zaśmiałam się. Szkoda mi jej.
- Nie musisz tego robić, żeby zabłysnąć. Jeśli jesteś utalentowana to sama możesz zdobyć rozgłos.
Próbowałam ją za wszelką cenę odciągnąć od tego co teraz robiła. Ten sposób na pewno nie był właściwy. Czułam, że ta dziewczyna może wiele osiągnąć i nie mogłam zrozumieć dlaczego na szczyt chciała wspinać się po trupach. Poczułam ukłucie w sercu. Na prawdę zrobiło mi się jej żal. Położyłam dłoń na jej ramieniu i uśmiechnęłam się pocieszająco. Odwzajemniła uśmiech. Właśnie wtedy zrozumiałam, że muszę pomóc tej dziewczynie obrać odpowiednią ścieżkę.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
czwartek, 6 lutego 2014
Rozdział 9.
Na twarzy Dylan malował się gniew. Stała przede mną z rękami założonymi na biodra. Bombardowała mnie groźnym spojrzeniem. Nie miałam zielonego pojęcia o co jej chodzi.
- Słucham - powiedziałam oschle.
- Czy to był Niall Horan? - warknęła.
- Nie twój interes - odparłam, zamykając jej drzwi przed nosem.
Nagle serce zaczęło mi szybciej bić. Poczułam niepokój. To nie wróżyło nic dobrego. Postanowiłam jednak się tym na razie nie przejmować. Zdjęłam buty, odwiesiłam torebkę na wieszak i weszłam do salonu. Podeszłam do kanapy. Leżała na niej Olivia - spała. Miała otwartą buzię, przez co się obśliniła. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Po chwili się obudziła. Gdy tylko mnie zobaczyła, od razu się ożywiła. Usiadła i złapała mnie za dłonie, przyciągając do siebie. Zostałam zmuszona, żeby usiąść obok niej.
- Opowiadaj! - zażądała.
Przewróciłam oczami, ale zaczęłam opowiadać. Opisałam dokładnie co robiłam podczas spotkania z Niallem. Przyjaciółka wsłuchiwała się uważnie w każde moje słowo. Z czasem uśmiech zszedł jej z twarzy. Najwyraźniej nie tego się spodziewała. Miałam wrażenie, że liczyła na to, że wrócę do domu z pierścionkiem zaręczynowym.
- To tyle? Łee.
- Nie wiem czego oczekiwałaś.
- Czegoś fajniejszego! - zarzuciła mi ręce na szyję i ułożyła usta w dzióbek.
Położyłam jej dłoń na twarzy, odpychając od siebie. Wstałam z kanapy i zaczęłam przygotowywać się do snu.
Następnego dnia, wstałam wcześnie. Moja lista rzeczy do zrobienia tego dnia była na prawdę długa. Ubrałam jakieś luźne ciuchy, zjadłam śniadanie i zabrałam się za sprzątanie. W kuchni umyłam kuchenkę, wytarłam każdy blat i lodówkę. Potem zabrałam się za łazienkę. Tam było dużo więcej do czyszczenia, ale zajęłam się wszystkim. Kiedy skończyłam, było już południe.
- Posprzątałaś u siebie? - zapytałam współlokatorkę.
- Tak, mamo - odpowiedziała w żartach. - Czekam na test białej rękawiczki!
Chciała testu? W porządku. Wpadłam do jej pokoju i zaczęłam błądzić palcem w różnych miejscach - rama lustra, lampa, framuga drzwi. Nic mi nie umknie. Olivia zaczęła się śmiać.
- Ze mną nie ma żartów, młoda panno - zaczęłam wymachiwać jej palcem przed nosem, także się śmiejąc.
Po chwili położyłam się na łóżku. Szybko wstałam, gdyż przypomniałam sobie, co mam jeszcze zrobić. Wróciłam do swojego pokoju. Wtem usłyszałam sygnał przychodzącego SMS-a. Chwyciłam telefon, a na jego ekranie wyświetlił się numer Nialla. Automatycznie zalała mnie fala gorąca.
- Olivia! - krzyknęłam.
- Co jest?
- Dostałam wiadomość. Przeczytaj mi, bo ja nie mogę.
Przyjaciółka wzięła ode mnie komórkę i wlepiła oczy w wyświetlacz. Czytała coś, a ja czekałam w napięciu. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zaczęłam machać rękami.
- PRZECZYTAJ!
- "Hej, Em." - zaczęła. - "Nie przeszkadzałoby ci gdybym dzisiaj do ciebie wpadł? Mam pilną sprawę"
Też zaczęła machać rękami, przez co upuściła telefon. Zaczęłyśmy skakać w kółko jak dwie wariatki. Nagle stanęłam. Przecież musiałam mu odpowiedzieć! Próbując zachować powagę wpisałam na klawiaturze "Jasne, wpadaj kiedy chcesz", po czym wysłałam wiadomość. Czy on chciał mnie doprowadzić do zawału? Zaraz, a może stało się coś złego? Zaczęłam panikować. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. W końcu postanowiłam zachować spokój. Nie dostałam już żadnej odpowiedzi, więc pozostało mi tylko czekać. Niestety nie mogłam tak bezczynnie siedzieć i nic nie robić, więc zabrałam się za porządki w swoim pokoju. Ułożyłam wszystkie ubrania w szafie, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi frontowych. Idąc w ich stronę, przygładziłam koszulkę i odgarnęłam włosy z twarzy.
Wzięłam głęboki wdech, po czym nacisnęłam klamkę. Przede mną stał Niall. Miał na sobie białą koszulkę i szarą bluzę. Zwyczajnie, ale wciąż cudownie. Dłonie trzymał w kieszeniach dżinsów.
- Szybko przyszedłeś - powiedziałam, robiąc mu przejście.
- Po prostu chciałem pogadać - odparł, przekraczając próg.
Zaprowadziłam go do kuchni. Usiadł przy stole, a ja zaparzyłam herbatę. Prosiłam w duchu, żeby taką lubił. Postawiłam przed nim niebieski kubek z ciepłym napojem, a następnie usiadłam obok. Przez chwilę wpatrywał się w naczynie, przewracając je w dłoniach. Z niecierpliwością czekałam, aż coś powie. Chciałam wiedzieć o czym myślał.
- Słuchaj - zaczął, spoglądając mi w oczy. - Może to zabrzmi dziwnie, ale czuję jakbym znał cię od lat i jakbym mógł powierzyć ci każdy sekret.
- Bo możesz. Widzę, że coś jest nie tak. Powiedz co cię gryzie, postaram się pomóc - posłałam mu pocieszający uśmiech.
- Czasem męczy mnie ta cała sława. Nie mam czasu na odpoczynek, a prywatność nie istnieje w moim słowniku... Momentami po prostu chciałbym to wszystko rzucić i wrócić do Irlandii.
- Co? - przerwałam mu. - Niall, to absurd. Masz talent, którym możesz dzielić się z całym światem. Jesteś członkiem najlepszego boysbandu na świecie. Dzięki One Direction zyskałeś czterech braci i miliony fanów! Dla wielu osób jesteś wzorem do naśladowania, inspiracją, ideałem. Gdybyś to rzucił, zawiódłbyś tyle osób... Fani cię kochają i nigdy nie przestaną w ciebie wierzyć. Pamiętaj, że - zawahałam się. - w nas zawsze masz wsparcie.
Patrzyłam na niego uważnie. Opuścił głowę. Wyglądał na bardzo smutnego. Liczyłam na to, że moja krótka przemowa podniesie go na duchu. Złapałam jego dłoń, próbując jeszcze raz. Wtem podniósł na mnie wzrok, a na jego twarzy pojawił się blady uśmiech.
- Słucham - powiedziałam oschle.
- Czy to był Niall Horan? - warknęła.
- Nie twój interes - odparłam, zamykając jej drzwi przed nosem.
Nagle serce zaczęło mi szybciej bić. Poczułam niepokój. To nie wróżyło nic dobrego. Postanowiłam jednak się tym na razie nie przejmować. Zdjęłam buty, odwiesiłam torebkę na wieszak i weszłam do salonu. Podeszłam do kanapy. Leżała na niej Olivia - spała. Miała otwartą buzię, przez co się obśliniła. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Po chwili się obudziła. Gdy tylko mnie zobaczyła, od razu się ożywiła. Usiadła i złapała mnie za dłonie, przyciągając do siebie. Zostałam zmuszona, żeby usiąść obok niej.
- Opowiadaj! - zażądała.
Przewróciłam oczami, ale zaczęłam opowiadać. Opisałam dokładnie co robiłam podczas spotkania z Niallem. Przyjaciółka wsłuchiwała się uważnie w każde moje słowo. Z czasem uśmiech zszedł jej z twarzy. Najwyraźniej nie tego się spodziewała. Miałam wrażenie, że liczyła na to, że wrócę do domu z pierścionkiem zaręczynowym.
- To tyle? Łee.
- Nie wiem czego oczekiwałaś.
- Czegoś fajniejszego! - zarzuciła mi ręce na szyję i ułożyła usta w dzióbek.
Położyłam jej dłoń na twarzy, odpychając od siebie. Wstałam z kanapy i zaczęłam przygotowywać się do snu.
Następnego dnia, wstałam wcześnie. Moja lista rzeczy do zrobienia tego dnia była na prawdę długa. Ubrałam jakieś luźne ciuchy, zjadłam śniadanie i zabrałam się za sprzątanie. W kuchni umyłam kuchenkę, wytarłam każdy blat i lodówkę. Potem zabrałam się za łazienkę. Tam było dużo więcej do czyszczenia, ale zajęłam się wszystkim. Kiedy skończyłam, było już południe.
- Posprzątałaś u siebie? - zapytałam współlokatorkę.
- Tak, mamo - odpowiedziała w żartach. - Czekam na test białej rękawiczki!
Chciała testu? W porządku. Wpadłam do jej pokoju i zaczęłam błądzić palcem w różnych miejscach - rama lustra, lampa, framuga drzwi. Nic mi nie umknie. Olivia zaczęła się śmiać.
- Ze mną nie ma żartów, młoda panno - zaczęłam wymachiwać jej palcem przed nosem, także się śmiejąc.
Po chwili położyłam się na łóżku. Szybko wstałam, gdyż przypomniałam sobie, co mam jeszcze zrobić. Wróciłam do swojego pokoju. Wtem usłyszałam sygnał przychodzącego SMS-a. Chwyciłam telefon, a na jego ekranie wyświetlił się numer Nialla. Automatycznie zalała mnie fala gorąca.
- Olivia! - krzyknęłam.
- Co jest?
- Dostałam wiadomość. Przeczytaj mi, bo ja nie mogę.
Przyjaciółka wzięła ode mnie komórkę i wlepiła oczy w wyświetlacz. Czytała coś, a ja czekałam w napięciu. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Zaczęłam machać rękami.
- PRZECZYTAJ!
- "Hej, Em." - zaczęła. - "Nie przeszkadzałoby ci gdybym dzisiaj do ciebie wpadł? Mam pilną sprawę"
Też zaczęła machać rękami, przez co upuściła telefon. Zaczęłyśmy skakać w kółko jak dwie wariatki. Nagle stanęłam. Przecież musiałam mu odpowiedzieć! Próbując zachować powagę wpisałam na klawiaturze "Jasne, wpadaj kiedy chcesz", po czym wysłałam wiadomość. Czy on chciał mnie doprowadzić do zawału? Zaraz, a może stało się coś złego? Zaczęłam panikować. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. W końcu postanowiłam zachować spokój. Nie dostałam już żadnej odpowiedzi, więc pozostało mi tylko czekać. Niestety nie mogłam tak bezczynnie siedzieć i nic nie robić, więc zabrałam się za porządki w swoim pokoju. Ułożyłam wszystkie ubrania w szafie, gdy nagle usłyszałam pukanie do drzwi frontowych. Idąc w ich stronę, przygładziłam koszulkę i odgarnęłam włosy z twarzy.
Wzięłam głęboki wdech, po czym nacisnęłam klamkę. Przede mną stał Niall. Miał na sobie białą koszulkę i szarą bluzę. Zwyczajnie, ale wciąż cudownie. Dłonie trzymał w kieszeniach dżinsów.
- Szybko przyszedłeś - powiedziałam, robiąc mu przejście.
- Po prostu chciałem pogadać - odparł, przekraczając próg.
Zaprowadziłam go do kuchni. Usiadł przy stole, a ja zaparzyłam herbatę. Prosiłam w duchu, żeby taką lubił. Postawiłam przed nim niebieski kubek z ciepłym napojem, a następnie usiadłam obok. Przez chwilę wpatrywał się w naczynie, przewracając je w dłoniach. Z niecierpliwością czekałam, aż coś powie. Chciałam wiedzieć o czym myślał.
- Słuchaj - zaczął, spoglądając mi w oczy. - Może to zabrzmi dziwnie, ale czuję jakbym znał cię od lat i jakbym mógł powierzyć ci każdy sekret.
- Bo możesz. Widzę, że coś jest nie tak. Powiedz co cię gryzie, postaram się pomóc - posłałam mu pocieszający uśmiech.
- Czasem męczy mnie ta cała sława. Nie mam czasu na odpoczynek, a prywatność nie istnieje w moim słowniku... Momentami po prostu chciałbym to wszystko rzucić i wrócić do Irlandii.
- Co? - przerwałam mu. - Niall, to absurd. Masz talent, którym możesz dzielić się z całym światem. Jesteś członkiem najlepszego boysbandu na świecie. Dzięki One Direction zyskałeś czterech braci i miliony fanów! Dla wielu osób jesteś wzorem do naśladowania, inspiracją, ideałem. Gdybyś to rzucił, zawiódłbyś tyle osób... Fani cię kochają i nigdy nie przestaną w ciebie wierzyć. Pamiętaj, że - zawahałam się. - w nas zawsze masz wsparcie.
Patrzyłam na niego uważnie. Opuścił głowę. Wyglądał na bardzo smutnego. Liczyłam na to, że moja krótka przemowa podniesie go na duchu. Złapałam jego dłoń, próbując jeszcze raz. Wtem podniósł na mnie wzrok, a na jego twarzy pojawił się blady uśmiech.
- Masz rację - powiedział. - Jak mogłem w to zwątpić...
Wstał z miejsca i podszedł do mnie, nie puszczając mojej dłoni. Pociągnął moją rękę, po czym mnie objął. Czołem dotknęłam jego szyi. Poczułam bicie jego serca. Myślałam, że zaraz eksploduję, ale właśnie przeciwnie - uspokoiłam się. Przejechałam dłonią po jego plecach. Pozwoliłam sobie napawać się zapachem perfum, których używał. Przymknęłam oczy, a wtedy Niall odsunął się ode mnie. Rozpaczliwie błagałam w myślach, żeby znowu mnie przytulił.
- Przepraszam - szepnął.
- Za co? - zdziwiło mnie to.
- Za zaśmiecanie twojej głowy takimi bzdurami.
- Przestań, to nie są żadne bzdury. Po prostu zapamiętaj moje słowa i nie wracaj więcej do takiego negatywnego myślenia, dobrze?
- Dobrze - przytaknął. - Chyba już pójdę, nie chcę ci zabierać czasu.
- To chociaż zostań na obiad - starałam się go namówić.
Ponownie usiadł przy stole, co zrozumiałam jako zgodę. Postanowiłam więc najpierw ten obiad przygotować. Planowałam zrobić makaron z kawałkami ryby, bo przyrządzanie tego dania nie zajmowało zbyt wiele czasu. Wyciągnęłam z lodówki kawałki łososia, żeby je pokroić. Niall stanął za mną i zaglądał mi przez ramię. Strasznie mnie to rozpraszało. Kiedy zabrałam się za coś innego, ten wszędzie wpychał swoje paluchy i kosztował wszystkiego. Zrozumiałam, że gotowanie w jego towarzystwie to ciężka praca.
Po jakimś czasie, usiedliśmy przy stole. Dołączyła do nas Olivia. Wpatrywała się w naszego gościa z lekko otwartymi ustami. Karcąco kopnęłam ją w kostkę, przez co od razu wlepiła wzrok w swój talerz. Szybko zjadła i najwyraźniej nie mogąc dłużej wytrzymać, wróciła do swojego pokoju.
- Czas już na mnie - ogłosił w końcu, wstając od stołu.
Przytaknęłam tylko, także wstając. Odprowadziłam go do drzwi. Nie chciałam, żeby wychodził. Jedyne czego teraz pragnęłam to, żeby mnie znowu przytulił. Wtem nacisnął na klamkę i zatrzymał się na chwilę u progu. Popatrzył na mnie, po czym wyciągnął ręce w moją stronę. Już po chwili ponownie mogłam usłyszeć bicie jego serca.
- Dziękuję - powiedział.
- Nie masz za co - odparłam. - Możesz do nas przychodzić kiedy chcesz.
Odsunęłam się od niego i posłałam mu uśmiech. Zrobił to samo, żeby za moment zniknąć na schodach.
Zamknęłam za nim drzwi. Przeczesałam sobie włosy dłonią. Dopiero co, dotykał ich Niall Horan. Powoli osunęłam się na podłogę, nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
poniedziałek, 3 lutego 2014
Rozdział 8.
- Livi, o czym ty mówisz?
- O czym mówię? - wyczuwałam potok słów. - On po prostu przeszedł obok mnie! Uśmiechnął się tylko, a ja nie wytrzymałam. Nie mogłam przepuścić takiej okazji!
- Ale co właściwie zrobiłaś?
- Nie przejdzie mi to przez gardło.
Przewróciłam oczami, bo byłam pewna, że nie stało się nic złego. Wiedziałam, że Olivia po prostu dramatyzuje. Po chwili, bez ostrzeżenia, wybuchła płaczem i przytuliła się do mnie. Westchnęłam, bo nic z tego nie rozumiałam. Zaczęłam gładzić ją po włosach. Niedługo potem na arenie zrobiło się ciemno. Koncert właśnie się zaczynał, a moja przyjaciółka nie mogła przestać płakać! Nie wiedziałam co robić. Odsunęłam ją od siebie i popatrzyłam jej w oczy. Doskonale rozumiała moje spojrzenie. Czekałam na odpowiedź. Wtem chłopcy wbiegli na scenę i zaczęli śpiewać.
- Po prostu go przytuliłam - powiedziała mi Olivia do ucha.
Odruchowo wybuchłam śmiechem. To tyle? Pokręciłam głową, nie dowierzając. Posłałam jej pogodny uśmiech, bo nie mogłam pozwolić na łzy w takiej wspaniałej chwili. Obróciłam ją w stronę sceny. Stałyśmy na prawdę blisko. Olivia przywarła do barierki, a potok łez nagle ustąpił. Cały czas podążała wzrokiem za Harrym. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. Przecież nie mogła się w nim zakochać. Widziała go zaledwie kilka sekund! Od zamyślenia oderwał mnie Niall, który właśnie zaczął swoją solówkę. Póki co postanowiłam odgonić od siebie te myśli i zająć się koncertem.
Pod koniec występu, przysięgam że Niall puścił do mnie perskie oko. Tym samym zalała mnie fala gorąca. Co on ze mną robi... Znienacka, Olivia złapała mnie za ramię i pociągnęła za sobą. Zaczęła biec. Nie mogąc wyrwać się z jej uścisku, podążałam za nią.
- Dokąd mnie ciągniesz? - zapytałam w końcu.
- Do wyjścia.
Byłyśmy w tym samym korytarzu, co przed koncertem. Kompletnie nie wiedziałam co jest grane. Nagle przyjaciółka mnie puściła i sama pobiegła dalej. Czułam się jakbym była w jakimś dziwnym filmie, którego nikt nie rozumie. Odwróciłam się, słysząc kroki. To Niall szedł w moją stronę. Czemu tu jest tak gorąco...?
- Jak się bawiłaś? - zapytał.
- Świetnie!
- Słuchaj - zmienił ton głosu na bardzo poważny. - Chciałem ci się jakoś odwdzięczyć za... no wiesz.
Spuścił głowę w dół, a gdy znowu na mnie spojrzał, pokiwałam twierdząco głową. Po chwili przemówił ponownie:
- Zanim porwie mnie tłum, mam jeszcze jedno pytanie - czekałam w napięciu. - Chętnie bym się z tobą umówił. Dasz mi swój numer?
Umarłam. Czy to niebo? Poczułam jakby w serce uderzyła mnie strzała. Wyciągnął telefon z kieszeni i podał mi go. Wzięłam jego iPhona do ręki. Wtem zauważyłam jak bardzo trzęsą mi się dłonie. Mając pewne trudności, w końcu wpisałam swój numer. Po tym Niall wziął ode mnie telefon, uśmiechnął się i zniknął. Przez chwilę stałam tak, wpatrzona w dal.
Nie pamiętam jak się dostałam do domu. Oprzytomniałam dopiero jak przekroczyłam próg mieszkania. Od razu poszłam do łóżka. Wszystkie siły już dawno mnie opuściły. Zdjęłam tylko buty, po czym się położyłam. Po chwili usłyszałam jak otwierają się drzwi do mojego pokoju. Nawet nie miałam mocy, żeby podnieść głowę. Olivia położyła się obok mnie.
- Powiesz coś wreszcie? - szepnęła.
Wydałam z siebie jedynie krótki jęk. Byłam strasznie zmęczona. Marzyłam teraz tylko o długim śnie. Ten dzień był tak bardzo niezrozumiały. W głowie miałam tysiące różnych myśli, które nie dawały mi spokoju. Chciałam chociaż na moment przenieść się do świata snów, żeby nie musieć się przejmować rzeczywistością. Czy nie możecie dać mi spokoju?
- To było takie dziwne - bąknęłam.
- Co takiego?
- Idź stąd. Źle się czuję, chcę spać.
Olivia posłusznie wyszła z mojej sypialni. Wreszcie spokój... Niedługo potem zasnęłam.
Obudził mnie dzwoniący telefon. Z wielkim oporem wstałam z łóżka i podniosłam słuchawkę.
- Tak? - warknęłam.
- Emily? - głos, który usłyszałam natychmiast mnie obudził.
- Niall! Tak, to ja.
- Świetnie - zaśmiał się. - Już się bałem, że podałaś mi zły numer. Robisz coś dziś wieczorem?
- Wieczorem? Chyba nic ciekawego.
- To może pójdziemy na jakiś obiad?
- Jasne, chętnie - za wszelką cenę próbowałam zachować spokój i brzmieć naturalnie.
- Wpadnę po ciebie o szóstej, dobrze?
- W porządku. Do zobaczenia - rozłączyłam się.
Po tej rozmowie, wybiegłam z pokoju. Przekraczając próg, potknęłam się o własne nogi. Upadłam na podłogę i zaczęłam się śmiać. Wpatrywałam się w sufit, dopóki nie stanęła nade mną Olivia. Wyciągnęła ręce, pomagając mi wstać. Dłonią przygładziłam piżamę. Poszłam się ubrać, po czym zabrałam się za przyrządzanie śniadania.
- Co powiesz na naleśniki, Livi? - zapytałam.
- Zarzuć mąką - odpowiedziała w żarcie.
Zrobiłyśmy placki z czekoladą i owocami. Jedno z moich ulubionych dań na dobry początek dnia, który już i tak zapowiadał się bosko. Uśmiech za nic nie chciał zejść z mojej twarzy.
Do szesnastej nie robiłam nic produktywnego. Potem sobie przypomniałam, że kompletnie nie wiem w co się ubrać! Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do pokoju. Zaczęłam nerwowo przeszukiwać szafę. Obejrzałam chyba każdy, znajdujący się w niej ciuch. Złapałam się za głowę, a oddech zdecydowanie mi przyspieszył. Po chwili przyszła Olivia, żeby mi pomóc. Tego dnia byłam wyjątkowo wybredna i nic, co dla mnie wybrała, nie przypadło mi do gustu. W każdym zestawie coś mi nie pasowało.
- Słuchaj, nie wybrzydzaj tak, bo nigdy cię nie ubierzemy.
- Ale chcę, żeby mu się podobało...
- Jemu? To ma podobać się tobie, a jeśli on tego nie akceptuje to szkoda tracić czas.
- Nie mów tak! Marzyłam o tym.
- Wiem - położyła mi dłoń na ramieniu. - Chodzi o to, żeby nie tracić głowy dla kogoś. Masz byś szczera ze sobą. Spójrz w lustro. Podoba ci się?
Spojrzałam na swoje odbicie. Kremowa, luźna koszula wyglądała dobrze z grafitowymi spodniami. Czułam się dobrze. Racja, nie będę się nikomu podporządkowywać. Zerknęłam na zegarek. Do szóstej zostało zaledwie kilka minut. W pośpiechu obsypałam twarz pudrem i pomalowałam rzęsy. Następnie weszłam w chmurę swoich ulubionych perfum. Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Momentalnie poczułam mdłości. Wsunęłam na stopy czarne balerinki, chwyciłam torebkę i drżącą ręką nacisnęłam na klamkę. Stał tam Niall. Gdy mnie zobaczył, wyszczerzył zęby. Odwzajemniłam uśmiech, po czym zostałam wypchnięta z mieszkania. Odwróciłam się i zobaczyłam Olivię, która po chwili zatrzasnęła za mną drzwi. Na korytarzu stała nasza sąsiadka, Dylan Nelson. Paliła papierosa, a tego nie znosiłam.
- Nie możesz dymić gdzie indziej? - zwróciłam jej uwagę.
- Odwal się - odparła chamsko, po czym weszła do swojego mieszkania.
Zaskoczyło mnie to, a nawet oburzyło. Nie wiedziałam, że jest taka niemiła. Niall chwycił mnie za łokieć i pociągnął za sobą. Wyszliśmy na ulicę, na której było niewiele ludzi. Byłam strasznie ciekawa, gdzie pójdziemy.
- Jesteś głodna? - zapytał.
- Tak właściwie to nie.
- W takim razie zabiorę cię w fajne miejsce, dobrze?
Skinęłam głową, po czym poszłam za nim. Rozmawiając, szliśmy w stronę centrum. Odrzuciłam od siebie stres i wstyd. Świetnie nam się gadało. Po jakimś czasie doszliśmy do kawiarni, w której nigdy wcześniej nie byłam. W środku było niesamowicie. Pomieszczenie niewielkie, ale biło od niego cudowne ciepło. Na ścianach czerwona cegła i ciemna, drewniana podłoga. Kiedy szliśmy w stronę wolnego stolika, niektóre panele wesoło skrzypiały. Napawałam się zapachem świeżo parzonej kawy, który się tu unosił. Zajęłam miejsce, a Niall usiadł naprzeciwko. Zamówiliśmy po kawie. Wreszcie miałam okazję, żeby mu zadać kilka pytań, ale nie chciałam żeby poczuł się jak na jakimś przesłuchaniu... Zastanawiałam się przez jakiś czas.
- Em, słuchasz mnie? - jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Co? Przepraszam, zamyśliłam się... Co mówiłeś?
- Pytałem czy chcesz się potem gdzieś przejść?
- Jasne.
Uśmiechnął się pogodnie. Lubię spacery, więc ta propozycja bardzo mi się spodobała. Chciałam czym prędzej dopić swój napój. Szybko opróżniłam filiżankę. Kawa była na prawdę dobra i chętnie bym się nią pozachwycała dłużej, ale odciągała mnie od tego inna myśl. Niall przyglądał się mi, opierając głowę na ręce. Jego spojrzenie nieco mnie skrępowało. On po prostu nie odrywał ode mnie wzroku. Odruchowo zerknęłam w bok. Zauważyłam kelnerkę, kierującą się w naszą stronę. Puste filiżanki położyła na tacy, a na ich miejsce dała rachunek. Niall wyciągnął portfel. Poszłam jego śladem. Spojrzał na mnie spode łba.
- No co? - zapytałam.
- Ja płacę.
Powiedział to takim tonem, jakby było to oczywiste. Może dla niego tak, ale ja dziwnie się z tym czułam. Jednak wciąż czując na sobie jego wzrok, posłusznie schowałam portfel do torebki. Przewróciłam oczami, a chłopak się zaśmiał. Nie mogąc się powstrzymać, też wybuchnęłam śmiechem. Po chwili wyszliśmy z lokalu i poszliśmy do parku, znajdującego się niedaleko stąd. Spacerowaliśmy kolejnymi alejkami. Ani razu nie zdarzyło nam się milczeć. Z każdego tematu powstawał następny i tak w kółko. Słońce już prawie zniknęło za horyzontem. Zerknęłam na zegarek. Była już prawie dwudziesta pierwsza. Ze zdziwienia wytrzeszczyłam oczy. Nawet nie zauważyłam kiedy ten czas tak szybko minął.
- Chyba będę musiała już wracać do domu - oświadczyłam.
- To chodź.
Od razu zawróciliśmy. Czemu ja to powiedziałam? Wcale nie chciałam się z nim rozstawać, ale Olivia pewnie niedługo zacznie się martwić...
Kiedy stanęliśmy przed drzwiami mieszkania, poczułam się jakbym była na pierwszej randce w swoim życiu. Zaśmiałam się w duchu. Zaraz, a to była w ogóle randka? Czy nie wzięłam tego zbyt poważnie? Wtem Niall włożył ręce do kieszeni, po czym zabrał głos.
- Dzięki za miły wieczór - uśmiechnął się, co przyprawiło mnie o zawroty głowy.
- Miałam dziś dzień dobroci dla zwierząt - zażartowałam, na co chłopak wybuchnął śmiechem.
- To dobranoc.
- Dobranoc.
Potem odszedł, a ja wpadłam do domu. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, ktoś zaczął w nie pukać. Było to bardzo głośne i energiczne pukanie. Jakby komuś się bardzo spieszyło. Otworzyłam i zobaczyłam przed sobą Dylan, dziewczynę z naprzeciwka. Wyglądała na wściekłą.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
- O czym mówię? - wyczuwałam potok słów. - On po prostu przeszedł obok mnie! Uśmiechnął się tylko, a ja nie wytrzymałam. Nie mogłam przepuścić takiej okazji!
- Ale co właściwie zrobiłaś?
- Nie przejdzie mi to przez gardło.
Przewróciłam oczami, bo byłam pewna, że nie stało się nic złego. Wiedziałam, że Olivia po prostu dramatyzuje. Po chwili, bez ostrzeżenia, wybuchła płaczem i przytuliła się do mnie. Westchnęłam, bo nic z tego nie rozumiałam. Zaczęłam gładzić ją po włosach. Niedługo potem na arenie zrobiło się ciemno. Koncert właśnie się zaczynał, a moja przyjaciółka nie mogła przestać płakać! Nie wiedziałam co robić. Odsunęłam ją od siebie i popatrzyłam jej w oczy. Doskonale rozumiała moje spojrzenie. Czekałam na odpowiedź. Wtem chłopcy wbiegli na scenę i zaczęli śpiewać.
- Po prostu go przytuliłam - powiedziała mi Olivia do ucha.
Odruchowo wybuchłam śmiechem. To tyle? Pokręciłam głową, nie dowierzając. Posłałam jej pogodny uśmiech, bo nie mogłam pozwolić na łzy w takiej wspaniałej chwili. Obróciłam ją w stronę sceny. Stałyśmy na prawdę blisko. Olivia przywarła do barierki, a potok łez nagle ustąpił. Cały czas podążała wzrokiem za Harrym. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywała. Przecież nie mogła się w nim zakochać. Widziała go zaledwie kilka sekund! Od zamyślenia oderwał mnie Niall, który właśnie zaczął swoją solówkę. Póki co postanowiłam odgonić od siebie te myśli i zająć się koncertem.
Pod koniec występu, przysięgam że Niall puścił do mnie perskie oko. Tym samym zalała mnie fala gorąca. Co on ze mną robi... Znienacka, Olivia złapała mnie za ramię i pociągnęła za sobą. Zaczęła biec. Nie mogąc wyrwać się z jej uścisku, podążałam za nią.
- Dokąd mnie ciągniesz? - zapytałam w końcu.
- Do wyjścia.
Byłyśmy w tym samym korytarzu, co przed koncertem. Kompletnie nie wiedziałam co jest grane. Nagle przyjaciółka mnie puściła i sama pobiegła dalej. Czułam się jakbym była w jakimś dziwnym filmie, którego nikt nie rozumie. Odwróciłam się, słysząc kroki. To Niall szedł w moją stronę. Czemu tu jest tak gorąco...?
- Jak się bawiłaś? - zapytał.
- Świetnie!
- Słuchaj - zmienił ton głosu na bardzo poważny. - Chciałem ci się jakoś odwdzięczyć za... no wiesz.
Spuścił głowę w dół, a gdy znowu na mnie spojrzał, pokiwałam twierdząco głową. Po chwili przemówił ponownie:
- Zanim porwie mnie tłum, mam jeszcze jedno pytanie - czekałam w napięciu. - Chętnie bym się z tobą umówił. Dasz mi swój numer?
Umarłam. Czy to niebo? Poczułam jakby w serce uderzyła mnie strzała. Wyciągnął telefon z kieszeni i podał mi go. Wzięłam jego iPhona do ręki. Wtem zauważyłam jak bardzo trzęsą mi się dłonie. Mając pewne trudności, w końcu wpisałam swój numer. Po tym Niall wziął ode mnie telefon, uśmiechnął się i zniknął. Przez chwilę stałam tak, wpatrzona w dal.
Nie pamiętam jak się dostałam do domu. Oprzytomniałam dopiero jak przekroczyłam próg mieszkania. Od razu poszłam do łóżka. Wszystkie siły już dawno mnie opuściły. Zdjęłam tylko buty, po czym się położyłam. Po chwili usłyszałam jak otwierają się drzwi do mojego pokoju. Nawet nie miałam mocy, żeby podnieść głowę. Olivia położyła się obok mnie.
- Powiesz coś wreszcie? - szepnęła.
Wydałam z siebie jedynie krótki jęk. Byłam strasznie zmęczona. Marzyłam teraz tylko o długim śnie. Ten dzień był tak bardzo niezrozumiały. W głowie miałam tysiące różnych myśli, które nie dawały mi spokoju. Chciałam chociaż na moment przenieść się do świata snów, żeby nie musieć się przejmować rzeczywistością. Czy nie możecie dać mi spokoju?
- To było takie dziwne - bąknęłam.
- Co takiego?
- Idź stąd. Źle się czuję, chcę spać.
Olivia posłusznie wyszła z mojej sypialni. Wreszcie spokój... Niedługo potem zasnęłam.
Obudził mnie dzwoniący telefon. Z wielkim oporem wstałam z łóżka i podniosłam słuchawkę.
- Tak? - warknęłam.
- Emily? - głos, który usłyszałam natychmiast mnie obudził.
- Niall! Tak, to ja.
- Świetnie - zaśmiał się. - Już się bałem, że podałaś mi zły numer. Robisz coś dziś wieczorem?
- Wieczorem? Chyba nic ciekawego.
- To może pójdziemy na jakiś obiad?
- Jasne, chętnie - za wszelką cenę próbowałam zachować spokój i brzmieć naturalnie.
- Wpadnę po ciebie o szóstej, dobrze?
- W porządku. Do zobaczenia - rozłączyłam się.
Po tej rozmowie, wybiegłam z pokoju. Przekraczając próg, potknęłam się o własne nogi. Upadłam na podłogę i zaczęłam się śmiać. Wpatrywałam się w sufit, dopóki nie stanęła nade mną Olivia. Wyciągnęła ręce, pomagając mi wstać. Dłonią przygładziłam piżamę. Poszłam się ubrać, po czym zabrałam się za przyrządzanie śniadania.
- Co powiesz na naleśniki, Livi? - zapytałam.
- Zarzuć mąką - odpowiedziała w żarcie.
Zrobiłyśmy placki z czekoladą i owocami. Jedno z moich ulubionych dań na dobry początek dnia, który już i tak zapowiadał się bosko. Uśmiech za nic nie chciał zejść z mojej twarzy.
Do szesnastej nie robiłam nic produktywnego. Potem sobie przypomniałam, że kompletnie nie wiem w co się ubrać! Zerwałam się z kanapy i pobiegłam do pokoju. Zaczęłam nerwowo przeszukiwać szafę. Obejrzałam chyba każdy, znajdujący się w niej ciuch. Złapałam się za głowę, a oddech zdecydowanie mi przyspieszył. Po chwili przyszła Olivia, żeby mi pomóc. Tego dnia byłam wyjątkowo wybredna i nic, co dla mnie wybrała, nie przypadło mi do gustu. W każdym zestawie coś mi nie pasowało.
- Słuchaj, nie wybrzydzaj tak, bo nigdy cię nie ubierzemy.
- Ale chcę, żeby mu się podobało...
- Jemu? To ma podobać się tobie, a jeśli on tego nie akceptuje to szkoda tracić czas.
- Nie mów tak! Marzyłam o tym.
- Wiem - położyła mi dłoń na ramieniu. - Chodzi o to, żeby nie tracić głowy dla kogoś. Masz byś szczera ze sobą. Spójrz w lustro. Podoba ci się?
Spojrzałam na swoje odbicie. Kremowa, luźna koszula wyglądała dobrze z grafitowymi spodniami. Czułam się dobrze. Racja, nie będę się nikomu podporządkowywać. Zerknęłam na zegarek. Do szóstej zostało zaledwie kilka minut. W pośpiechu obsypałam twarz pudrem i pomalowałam rzęsy. Następnie weszłam w chmurę swoich ulubionych perfum. Wtem usłyszałam dzwonek do drzwi. Momentalnie poczułam mdłości. Wsunęłam na stopy czarne balerinki, chwyciłam torebkę i drżącą ręką nacisnęłam na klamkę. Stał tam Niall. Gdy mnie zobaczył, wyszczerzył zęby. Odwzajemniłam uśmiech, po czym zostałam wypchnięta z mieszkania. Odwróciłam się i zobaczyłam Olivię, która po chwili zatrzasnęła za mną drzwi. Na korytarzu stała nasza sąsiadka, Dylan Nelson. Paliła papierosa, a tego nie znosiłam.
- Nie możesz dymić gdzie indziej? - zwróciłam jej uwagę.
- Odwal się - odparła chamsko, po czym weszła do swojego mieszkania.
Zaskoczyło mnie to, a nawet oburzyło. Nie wiedziałam, że jest taka niemiła. Niall chwycił mnie za łokieć i pociągnął za sobą. Wyszliśmy na ulicę, na której było niewiele ludzi. Byłam strasznie ciekawa, gdzie pójdziemy.
- Jesteś głodna? - zapytał.
- Tak właściwie to nie.
- W takim razie zabiorę cię w fajne miejsce, dobrze?
Skinęłam głową, po czym poszłam za nim. Rozmawiając, szliśmy w stronę centrum. Odrzuciłam od siebie stres i wstyd. Świetnie nam się gadało. Po jakimś czasie doszliśmy do kawiarni, w której nigdy wcześniej nie byłam. W środku było niesamowicie. Pomieszczenie niewielkie, ale biło od niego cudowne ciepło. Na ścianach czerwona cegła i ciemna, drewniana podłoga. Kiedy szliśmy w stronę wolnego stolika, niektóre panele wesoło skrzypiały. Napawałam się zapachem świeżo parzonej kawy, który się tu unosił. Zajęłam miejsce, a Niall usiadł naprzeciwko. Zamówiliśmy po kawie. Wreszcie miałam okazję, żeby mu zadać kilka pytań, ale nie chciałam żeby poczuł się jak na jakimś przesłuchaniu... Zastanawiałam się przez jakiś czas.
- Em, słuchasz mnie? - jego głos wyrwał mnie z zamyślenia.
- Co? Przepraszam, zamyśliłam się... Co mówiłeś?
- Pytałem czy chcesz się potem gdzieś przejść?
- Jasne.
Uśmiechnął się pogodnie. Lubię spacery, więc ta propozycja bardzo mi się spodobała. Chciałam czym prędzej dopić swój napój. Szybko opróżniłam filiżankę. Kawa była na prawdę dobra i chętnie bym się nią pozachwycała dłużej, ale odciągała mnie od tego inna myśl. Niall przyglądał się mi, opierając głowę na ręce. Jego spojrzenie nieco mnie skrępowało. On po prostu nie odrywał ode mnie wzroku. Odruchowo zerknęłam w bok. Zauważyłam kelnerkę, kierującą się w naszą stronę. Puste filiżanki położyła na tacy, a na ich miejsce dała rachunek. Niall wyciągnął portfel. Poszłam jego śladem. Spojrzał na mnie spode łba.
- No co? - zapytałam.
- Ja płacę.
Powiedział to takim tonem, jakby było to oczywiste. Może dla niego tak, ale ja dziwnie się z tym czułam. Jednak wciąż czując na sobie jego wzrok, posłusznie schowałam portfel do torebki. Przewróciłam oczami, a chłopak się zaśmiał. Nie mogąc się powstrzymać, też wybuchnęłam śmiechem. Po chwili wyszliśmy z lokalu i poszliśmy do parku, znajdującego się niedaleko stąd. Spacerowaliśmy kolejnymi alejkami. Ani razu nie zdarzyło nam się milczeć. Z każdego tematu powstawał następny i tak w kółko. Słońce już prawie zniknęło za horyzontem. Zerknęłam na zegarek. Była już prawie dwudziesta pierwsza. Ze zdziwienia wytrzeszczyłam oczy. Nawet nie zauważyłam kiedy ten czas tak szybko minął.
- Chyba będę musiała już wracać do domu - oświadczyłam.
- To chodź.
Od razu zawróciliśmy. Czemu ja to powiedziałam? Wcale nie chciałam się z nim rozstawać, ale Olivia pewnie niedługo zacznie się martwić...
Kiedy stanęliśmy przed drzwiami mieszkania, poczułam się jakbym była na pierwszej randce w swoim życiu. Zaśmiałam się w duchu. Zaraz, a to była w ogóle randka? Czy nie wzięłam tego zbyt poważnie? Wtem Niall włożył ręce do kieszeni, po czym zabrał głos.
- Dzięki za miły wieczór - uśmiechnął się, co przyprawiło mnie o zawroty głowy.
- Miałam dziś dzień dobroci dla zwierząt - zażartowałam, na co chłopak wybuchnął śmiechem.
- To dobranoc.
- Dobranoc.
Potem odszedł, a ja wpadłam do domu. Gdy tylko zamknęłam za sobą drzwi, ktoś zaczął w nie pukać. Było to bardzo głośne i energiczne pukanie. Jakby komuś się bardzo spieszyło. Otworzyłam i zobaczyłam przed sobą Dylan, dziewczynę z naprzeciwka. Wyglądała na wściekłą.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Subskrybuj:
Posty (Atom)