niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 30.

Po pracy, wróciłam do domu i z ulgą opadłam na kanapie. Nie zdążyłam nawet położyć nóg na stole, a już zadzwonił telefon.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki zmęczonym głosem.
- Jadę do ciebie - oznajmił Niall.
- Nie! - zareagowałam trochę zbyt gwałtownie.
Cisza po drugiej stronie nie wskazywała na nic dobrego, więc postanowiłam kontynuować.
- To znaczy, jestem potwornie zmęczona.
- Znowu? - nie był przekonany. - Emily, nie widziałem cię już od kilku dni. Jak jesteś zmęczona to możesz spać, a ja tylko popatrzę.
Mimowolnie zachichotałam pod nosem, ale zaraz po tym spoważniałam. Właściwie, sama nie wiedziałam dlaczego próbowałam go spławić. 
- Nawet nie próbuj protestować - dodał, po czym się rozłączył.
Jedyne co mi pozostało to czekać na niego.
Złapałam się za głowę, pytając sama siebie: co ja robię ze swoim życiem? Od jakiegoś czasu byłam załamana i nie miałam na nic ochoty. Odpychałam od siebie dosłownie każdego, chciałam być sama. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się zachowywałam. Przez to wszystko czułam się jak rozpieszczone dziecko, nad którym nikt nie umiał zapanować. Najdziwniejsze było to, że Olivia i Niall pozwalali mi na takie zachowanie. Chyba zbyt długo to trwa...
Po kilkunastu minutach, usłyszałam kroki na klatce schodowej. Niall dobrze wiedział, że trzymamy klucz pod wycieraczką, więc nie musiałam mu otwierać drzwi. Gdy wszedł, od razu poszedł w stronę kanapy, jakby czuł, że gniłam właśnie tam. Na mój widok uśmiechnął się wesoło i nachylił się, żeby mnie pocałować i właśnie wtedy, pierwszy raz w życiu go odepchnęłam. Nie przypuszczałam, że może dojść do takiego stanu.
Chłopak momentalnie spoważniał, wyglądał na zdenerwowanego. Usiadł na stoliku, żeby być na przeciwko mnie. Wlepił wzrok w podłogę i dopiero po chwili, ponownie spojrzał mi w oczy.
- Co się z tobą dzieje? - zapytał. - Rozumiem, że możesz być smutna, ale to zmieniło się w paranoję. Przed każdym stawiasz mur obronny, tak mocny, że zdążyłem zadać sobie pytanie: czy na prawdę jesteśmy parą?
Z jego ust zabrzmiało to jak wyrok śmierci. 
Wytrzeszczyłam na niego oczy, w nadziei, że żartował. Niestety nic nie wskazywało na żarty, brzmiał cholernie poważnie. 
- Zdaje się, że musisz odpocząć - mówił dalej. - Ode mnie też.
Po tych słowach wstał i wyszedł bez wahania. Siedziałam jak zaczarowana, nie zdolna do jakiegokolwiek ruchu.
Czy on właśnie ze mną zerwał?
Podciągnęłam kolana pod brodę i położyłam się na bok. Łzy samowolnie zaczęły płynąć po moich policzkach. Nie wiedziałam co mam dalej ze sobą zrobić. Odłączyłam mózg od jakichkolwiek myśli; ogarnęła mnie mroczna pustka.

Jak to się stało? Co zrobiłam źle?
Zaczęłam zadawać sobie masę pytań, na które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi. Leżałam bezczynnie, wciąż użalając się nad sobą. Byłam kompletnym wrakiem człowieka, wypruta z wszelkich emocji. Miałam wrażenie, że unoszę się w powietrzu niczym duch. Moje kończyny były zupełnie bezwładne, a oczy piekły nieubłaganie.
Poczułam się jakby wszyscy mnie opuścili. Wierzyłam, że to się nigdy nie stanie. Myślałam, że Niall jest moim księciem na białym rumaku, który zawsze uwolni mnie z opresji. A teraz zostawił mnie kompletnie samą... Samą z poczuciem winy i najgorszymi myślami.
Nagle, ogarnęła mnie chęć wyjścia z domu. Wstałam z kanapy, wytarłam łzy i mogłam iść. Gdy tylko nacisnęłam klamkę, wpadłam na Olivię.
- Cholera, Em, co się stało? - zapytała, wytrzeszczając oczy.
Aż tak bardzo było po mnie widać, że coś jest nie tak?
- Nic - odparłam bezwiednie, po czym minęłam ją i zeszłam na dół.

Chciałam uciec jak najdalej mogłam. Zapewne nie było to zbyt dojrzałe, ale gdy czułam się jak w klatce, po prostu musiałam odetchnąć.
Poszłam na dworzec autobusowy i wsiadłam do pierwszego autobusu, jadącego do Chelmsford. Nie wiedziałam czy znajdę tam chwilę spokoju, ale zawsze warto było spróbować; nie miałam już nic do stracenia. Miałam ze sobą jedynie telefon (z kilkoma nieodebranymi połączeniami od Olivii) i portfel; niczego więcej nie potrzebowałam.
Po czterdziestu pięciu minutach, wysiadłam na przystanku w rodzinnym mieście. Taksówką podjechałam pod dom. Gdy otwierałam drzwi, czułam się jak obcy, lecz mimo to, nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Przywitała mnie cisza. Zdjęłam buty i zaczęłam rozglądać się za jakąś żywą duszą. W końcu znalazłam mamę, sprzątającą w ogrodzie. Od razu, gdy ją zobaczyłam, zrozumiałam jak bardzo się stęskniłam. Bez wahania, podbiegłam do niej i rzuciłam na szyję.
- Dziecko! - krzyknęła, zaskoczona. - Co ty tu robisz, kochanie?
Te słowa sprawiły, że ponownie rozpłakałam się jak małe dziecko, które nie dostało swojego ulubionego deseru.

Wieczorem, leżałam na swoim łóżku, wpatrując się w pustą ścianę. Mama siedziała tuż obok mnie, przeczesując moje włosy palcami. Powiedziałam jej o wszystkim, a ona jak zwykle wysłuchała do końca i pocieszyła, tak jak potrafiła. W końcu jednak poszła spać, a ja zostałam sama i mogłam w spokoju skupić myśli.
Postanowiłam, że nie będę się więcej nad sobą użalać. Nie mogłam leżeć bezczynnie i gapić się w ścianę, bo w ten sposób nigdy nic nie zmienię. Naładowałam się nową energią do życia, którą chciałam bezzwłocznie wykorzystać. Postanowiłam jednak poczekać do rana z powrotem do Londynu. Mimo wszystko, w mojej głowie narodził się plan doskonały: odzyskać Nialla.


W drodze powrotnej, zastanawiałam się jakim cudem dopuściłam do czegoś takiego. Niall był dla mnie najważniejszy, a pozwoliłam mu odejść bez żadnej walki. To na nim mi najbardziej zależało, więc musiałam teraz zrobić wszystko, żeby pokazać mu jak wielka jest moja miłość do niego. Nie wiedziałam jeszcze co konkretnie zrobię, ale warto było zacząć od rozmowy i wyjaśnienia każdego nieporozumienia. 
W mieszkaniu, zastałam Olivię. Bałam się z nią gadać, bo wiedziałam, że będzie wściekła. W końcu znowu uciekłam bez słowa, więc miała prawo być na mnie zła. Oczywiście, nie udało mi się przemknąć niezauważoną.
- Emily! - wrzasnęła na wejściu. - Stój i nie wykonuj żadnych gwałtownych ruchów, bo pożałujesz!
Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, widząc jej starania. Nawet jak chciała być groźna to jej to nie wychodziło. 
Podniosłam ręce do górny na znak kapitulacji i czekałam na kazanie.
- Siadaj - poleciła, wskazując na mnie palcem.
Posłusznie poszłam do kuchni i zajęłam jedno z krzeseł. Przyjaciółka usiadła obok, wciąż piorunując mnie swoim wzrokiem.
- Byłam w Chelmsford - odpowiedziałam na pytanie, którego jeszcze nie zadała. - Po prostu tego potrzebowałam.
- Dobrze - westchnęła. - Czemu mi nie powiedziałaś?
Spuściłam głowę; sama nie wiedziałam dlaczego nic jej nie mówiłam. 
- Prosiłam cię, żebyś tak więcej nie robiła - mówiła dalej. - Martwię się o ciebie.
- Wiem... Przepraszam.
Wtedy nagle zadzwonił mój telefon. "Luke", wyświetlający się na ekranie, nieco mnie zaskoczył, ale odebrałam.
-  Hej - usłyszałam. - Chcesz gdzieś wyjść?
- Nie wiem czy to dobry pomysł...
- Proszę, to nie zajmie dużo czasu. Muszę ci coś powiedzieć.
Po chwili zgodziłam się na to spotkanie, ale nie byłam do końca przekonana. Miałam rozmawiać z Niallem, a nie z Luke'iem...

- Więc o co chodzi? - zapytałam, gdy już spotkałam się z Luke'iem.
- Słyszałem o twoim rozstaniu z Niallem.
Wytrzeszczyłam na niego oczy. Nie mogłam uwierzyć, że Niall mu o tym powiedział. Dlaczego akurat jemu? 
- Chcę ci pomóc - kontynuował.
- Sama sobie poradzę, ale dzięki za dobre chęci.
Kompletnie nie mogłam zrozumieć, po co on to robił. 
Wstałam z ławki i chciałam już odejść, ale ten uparcie mnie zatrzymywał.
- Poczekaj - syknął. - To nie koniec.
- Słucham - warknęłam, krzyżując ręce na piersi. 
Także wstał i wtedy zobaczyłam jak bardzo jest wysoki; musiałam zadziewać głowę do góry, żeby widzieć jego twarz. Bałam się, że znowu mnie pocałuje, ale tym razem nic na to nie wskazywało. Zachowywał się naturalnie, jakby wcale nie czuł skrępowania, w przeciwieństwie do mnie.
- Widzę, że mnie unikasz. Posłuchaj, nie będę się tłumaczyć, bo to i tak nie ma sensu. Widzę jak bardzo jesteś zakochana w kimś innym, więc na prawdę nie robię sobie nadziei, ale pozwól mi sobie pomóc i nie odtrącaj mnie w ten sposób.
Nie wiedziałam czy był tego świadomy, ale właśnie zasugerował, że coś do mnie czuje. Cholera, nawet się nie znaliśmy. 
Przytaknęłam grzecznie, posłałam mu uśmiech, po czym po prostu odeszłam. Zamiast wyjaśnień, w mojej głowie pojawiło się tylko więcej pytań. Nic już nie miało sensu. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu i nie wiedzieć czemu, moją uwagę przykuła data: 7 lutego. Za tydzień święto zakochanych, które w tym roku ponownie przyjdzie mi spędzać samotnie.


*

Wiem, że trochę chaotyczny ten rozdział, ale mimo to dobrze mi się go pisało. Proszę, nie krzyczcie na mnie, że fu, bo mam pomysł na następny i myślę, że bardziej się wam spodoba. Nie pytajcie o co chodzi z tymi oczami, po prostu miałam ochotę na ten gif XD
Pragnę jeszcze życzyć wszystkim miłych wakacji! Oby były niezapomniane ♥

17 komentarzy:

  1. Powiem tylko; płaczę sobie.
    To chyba powinno Ci wystarczyć!


    PS. Jeszcze raz dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie biedna em :( mam nadzieję że się pogodzi z niallem

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział! Em musi walczy o Niall'a.. no musza być ze sobą! :* czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Z jednej strony smutno mi bo Em pokłóciła się z Niallem :(( A z drugiej miałam bekę z Oliwii i jej rządów XD . Mam nadzieję, że wszystko potoczy się dobrze. Kocham ♥ Pozdrawiam :* I życzę weny i oczywka jak najlepiej spędzonych wakacji <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale teraz się dzieje u Em mam nadzieje ze wróci do Nialla ♡

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję,że Em i Niall wrócą do siebie :* Rozdział Wspaniały

    OdpowiedzUsuń
  7. Super jest ten blog..bardzo lubie go czytać..Lecz bardzo rzadko dodawane sa częsci ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bo to wcale nie takie łatwe:) Pisanie to moja pasja, ale nie zawsze jest wena, a kiedy jej nie ma to nie mogę pisać, bo wtedy wychodzą bardzo, bardzo złe rzeczy, a nie chcę wam dawać jakiegoś gówna. Czasem zdarza się, że po prostu nie mam czasu i nie ma możliwości, żebym coś napisała. Na dodatek mam 10 blogów, a to utrudnia wszystko. Przykro mi, że tak rzadko, ale nie jestem maszyną.
      Oczywiście dziękuję, że czytasz i doceniam to, ale proszę, nie wymagaj ode mnie cudów, bo nie jestem cudotwórcą:) Po prostu.

      Usuń
  8. rozdział fajny aby następny pojawił się szybko :) również życze udanych wakacji xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Pokłócili się ale wszystko się ułoży,tak?
    Oni muszą być razem,bo...bo muszą i tyle.
    Świetny rozdział i czekam na nexxxxtaaaaa...
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie Vicky :D
    http://clockworklove.blogspot.nl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Co?? Nie oni muszą być razem muszą!!!!!! Płakałam jak to czytałam :'( ale Olivia dała czadu!czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. Czemu ona odtrąciła Horana ? ja się pytam czemu ?! jak oni nie będą razem to, to , to ja przestaję czytać tego bloga ! hahaha dobra żartowałam ale noo weź ! a Luke niech się od niej odwali ! chociaż w sumie i tak go lubię :D szkoda mi jedynie Niallerka <3 biedaczek ;c
    czekam na kolejny i pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  12. Napewno będą razem :) Ważne żeby byli szczęsliwi :) /K

    OdpowiedzUsuń
  13. Daj next ! ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję! Twój blog wygrał w konkursie na Blog Miesiąca ! :)
    Spis Fanfiction

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń